"Durnie lub wyrachowani łajdacy". Marian Opania ostro o wyborcach PiS

Paweł Kalisz
Marian Opania miał zagrać Lecha Kaczyńskiego w filmie "Smoleńsk", ale odmówił. Od tej pory zwolennicy prawicy zwykli nazywać aktora zdrajcą. Sam nie pozostaje im dłużny. W kilku ostrych słowach opisał właśnie, jak postrzega przeciętnego wyborcę PiS. Wyjaśnił przy tym, dlaczego TVP promuje takie gwiazdy jak Zenek Martyniuk.
Marian Opania w ostrych słowach tłumaczy, kto głosuje na PiS. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Opania aktorem został przypadkiem. Jak sam twierdzi, nie miał mu kto wybić tego pomysłu z głowy, bo jego ojciec zginął w Powstaniu Warszawskim.

– Mam zdolności manualne, rzeźbię, mógłbym być wspaniałym stolarzem, historykiem, także sztuki, polonistą lub fizykiem jądrowym. Złożyłem papiery na fizykę jądrową, ale, stety czy niestety, dostałem się do szkoły teatralnej – wyznaje Opania w rozmowie z Onet.pl.

Z bohaterstwem w genach
O sobie mówi, że ma przerost ambicji. – Ten właśnie przerost ambicji, to pokonywanie kompleksów kurdupla, bywa owocne, ale jest też bardzo groźne. Znamy przecież historię świata. Wszyscy satrapowie i cesarze byli niedużego wzrostu. Oprócz może Cezara, de Gaulle'a i Henryka Barbarossy. Reszta to kurduple: Czyngis-chan, Timur Kulawy, Aleksander Macedoński, Lenin, Stalin, Hitler… Nie mówię o naszym jakby to powiedzieć cesarzu – stwierdza aktor.


Ojca nie znał, wie tyle, że jako oficer pułku Baszta zginął ostatniego dnia walk na Mokotowie. – Oczywiście już w szkole teatralnej chodziłem na jego grób, przypuszczalnie symboliczny. Wcale mnie nie ruszało, że być może leży tam ktoś inny, tak jak rusza to biedne rodziny smoleńskie, którym bardzo zależy, żeby każdy kawałeczek… Mam na myśli te rodziny, które niezbyt cenię, robiące kariery polityczne na religii smoleńskiej. Mnie jest wszystko jedno, czy tam leży ojciec, czy inny bohater – przekonuje Opania.

– Porucznik Zych, a potem kapitan, był nie lada kowbojem. Tak więc mnie nie trzeba uczyć patriotyzmu. Mam niezłe geny – wyjaśnia aktor.

O PiS i kulturze w mediach
– Już w 2002 roku powiedziałem, że bracia Kaczyńscy po bolszewicku podzielili Polskę - na biednych i bogatych, wykształconych i niewykształconych. To jest stara metoda populistów. Tym się wygrywa. To, co się dzieje teraz, to jest demoralizacja narodu na pokolenia stwierdza Opania w wywiadzie dla Onetu.

Aktor w ostrych słowach krytykuje tych, którzy popierają PiS. – Uważam, tak jak za komuny, że jeżeli ktoś popiera ten typ władzy, to albo jest durniem, albo wyrachowanym łajdakiem, sprzedawczykiem. Innego wyjścia nie ma – stwierdza artysta, któremu, jak sam twierdzo, prawica próbuje przypiąć łątkę "zdrajcy ojczyzny, Żyda, masona, dywersanta". W podobnie ostry sposób wyraża się też na temat niektórych artystów promowanych w mediach publicznych.

– Liczą się masy. A masom specjalnie wpycha się kulturę na jak najniższym poziomie: jakiś pseudowokalista i dziesiątki tańczących tyłków, i to masy rajcuje, to jest dla nich sztuka. Przerażające, ale wydaje mi się, że robione jest to specjalnie, bo takimi masami łatwiej jest rządzić i manipulować – wyjaśnia Marian Opania dla Onet.pl.

źródło: Onet.pl