"Polityk musi być wojownikiem". Gowin zdradził, czy boi się Kaczyńskiego
Panie premierze, pan się nie boi prezesa Jarosława Kaczyńskiego? – zapytał Jarosława Gowina Jakub Szczepański, dziennikarz Interii. Lider Porozumienia udzielił stanowczej odpowiedzi.
– Nie patrzę na to w tych kategoriach. Od samego początku istnienia Zjednoczonej Prawicy, w wielu sprawach, toczą się ożywione dyskusje. Rozmowa nad terminem wyborów, sposobami walki o zdrowie i życie Polaków oraz odmrażanie gospodarki, ma charakter tak fundamentalny, że doprowadziła do istotnej różnicy zdań. Wierzę jednak w kompromis – mówił.
Jarosław Gowin odniósł się także do informacji, z których wynika, że posłowie Porozumienia są zapraszani na rozmowy z prezesem PiS i premierem Mateuszem Morawieckim. Przyznał, że jest to prawda, nie widzi w tym nic niewłaściwego.
– Nie widzę jednak nic niewłaściwego w tym, że premier prosi na rozmowy ministrów swojego rządu. Wszyscy uczestnicy spotkań na Nowogrodzkiej i Parkowej informują mnie o ich przebiegu. Padają na nich argumenty natury wyłącznie patriotycznej. Wiem również o innych rozmowach, które są prowadzone z politykami Porozumienia. Padają w nich argumenty już innej natury – zakończył enigmatycznie tę wypowiedź.
Były wicepremier podkreślił, że nie żałuje swojej decyzji, bo jego działanie nie jest żadną polityczną kalkulacją, jest "obroną fundamentalnych zasad demokratycznego państwa prawa".
– Źle przygotowane wybory korespondencyjne niosą ze sobą ryzyko wzrostu liczby zachorowań i dalszej recesji w gospodarce. (...) Polityk musi być wojownikiem. Nie walczę o stanowisko czy wpływy w spółkach, a o interes Polski. Tak jak go rozumiem. A ten wymaga pełnej koncentracji na walce z epidemią oraz szybkim i bezpiecznym wyprowadzeniu polskiej gospodarki ze stanu hibernacji. Nie możemy pozwolić, żeby miliony Polaków popadło w biedę. Cała reszta to sprawy czwartorzędne – mówił Jarosław Gowin.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Bunt Gowina
O tarciach po stronie Zjednoczonej Prawicy słychać od momentu, kiedy Jarosław Gowin i część jego posłów sprzeciwili się pomysłowi PiS. Chodzi oczywiście o wybory prezydenckie w formie korespondencyjnej już w maju. Teraz partia Kaczyńskiego robi wszystko, by przeciągnąć polityków Porozumienia na swoją stronę. Ma ich kusić dobrymi posadami w rządzie oraz spółkach Skarbu Państwa.Czytaj więcej: "Zjednoczonej Prawicy już nie ma". PiS odcina się od Porozumienia i wyklucza wsparcie finansowe
Czytaj więcej: "Koronawirus w firmie przygotowującej pakiety wyborcze". Brejza: Przerwijmy to szaleństwo!
Źródło: Interia