Miliony na słabe testy i respiratory od producenta lotni. Tak resort Szumowskiego wydaje pieniądze

Bartosz Godziński
Na aferze z maseczkami i instruktorem narciarskim się nie skończyło. Okazuje się, że Ministerstwo Zdrowia lekką ręką wydaje setki milionów złotych bezwartościowe testy antygenowe i przepłacone respiratory. Tak wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez "Gazetę Wyborczą".
Resort Szumowskiego kupuje sprzęt, który okazuje się bezwartościowy lub przepłacony Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Niedawno wyszło na jaw, że instruktor narciarski ministra Łukasza Szumowskiego sprzedał rządowi maseczki ochronne za 5 mln zł. Błyskawiczne podpisanie umowy miał ułatwić brat ministra Marcin Szumowski, a sam instruktor powołał się na członka rządu PiS. Po ponad miesiącu Ministerstwo Zdrowia zorientowało się, że maseczki są wadliwe i zażądało od instruktora narciarskiego zwrotu pieniędzy, grożąc mu poinformowaniem prokuratury.

Czytaj też: Dwaj posłowie PO wkroczyli na konferencję wiceministra zdrowia i się zaczęło

Bezwartościowe testy na koronawirusa

Teraz okazuje się, że resort kupił testy antygenowe, których czułość określa się na 15-20 proc. Czyli wykrywają koronawirusa u najwyżej co piątego zakażonego. Zakupionych zostało milion takich testów i pięćset analizatorów PCL Inc. za ok. 125 milionów złotych. "Wyborcza" donosi, że testy zostały zakupione ponadto bez sprawdzania ich jakości.


Rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz odpisał wcześniej dziennikarzom (artykuł z zeszłego tygodnia), że dopiero zanoszą się z zamiarem kupna. Jednak z ujawnionego zestawienia ministerialnych wydatków wynika, że wszystko już zostało dawno klepnięte. Dostawa ma być bowiem zakończona w maju, a MZ podpisało umowę 12 kwietnia. Cztery dni po tym, jak podjęli decyzji o zakupie. Łukasz Szumowski zapowiedział, że będzie reklamował testy.

Co o testach antygenowych sądzą epidemiolodzy? – Nikt ich prawdopodobnie nie stosuje, bo są bezwartościowe. A cena jest wysoka, bo za 30 dol. można kupić kilka testów genetycznych, które dają dużo pewniejszy wynik – zapewnia cytowany przez "Wyborczą" ekspert, chcący pozostać anonimowy.

Czytaj też: "Oskarżenia są niesprawiedliwe". Kaczyński nieoczekiwanie wziął pod obronę Szumowskiego

Respiratory od firmy sprzedającej lotnie

To nie koniec kiepskich decyzji, za które płacimy my wszyscy. "Wyborcza" ujawnia też drugą bulwersującą transakcję. "Z ministerialnego zestawienia wynika też, że resort Szumowskiego kupił za 44,5 mln dol, czyli ok. 200 mln zł z dostawą do czerwca, 1,2 tys. respiratorów od firmy E&K z Lublina. Jak wynika z dostępnych na jej stronie informacji, zajmuje się ona organizowaniem nieplanowanych transportów lotniczych, szkoleniem pilotów i produkcją motolotni" – czytamy w artykule.

Wychodzi na to, że jeden respirator kosztuje średnio 160 tysięcy złotych. To dwa razy drożej niż dobrej klasy urządzenie specjalistycznej firmy Draeger. "A Medtronic sprzedaje jedne ze swoich najdroższych respiratorów za 110 tys. zł" – pisze "Wyborcza". Od innych firm resort kupował taniej: od jednej za 31 tys. zł, od kolejnej za 94 tys., a od KGHM po 119 tys. za sztukę.

"Od dawna nie zajmujemy się produkcją motolotni. Od wielu lat zajmujemy się (miedzy innymi) obrotem wyrobami medycznymi. Nasza oferta była najtańsza i z najkrótszymi terminami dostaw" – napisał przedstawiciel firmy. Co ciekawe, nie wywiązała się z dostawy w kwietniu i musiała zwrócić zaliczkę wynoszącą 8,8 mln euro.

Czytaj też:

Afera z maseczkami z resorcie Szumowskiego. Łukasz G. sprzedawał je gdzie indziej taniej

CBA miało wiedzieć o zakupie bezwartościowych masek. Nie zablokowano transakcji


Źródło: wyborcza.pl