"Czują się anonimowi, bo nikt ich nie szuka". Szef Wykopu mówi o walce z internetowymi stalkerami

Joanna Kondrat
– Ostatnio namierzyliśmy stalkera. Okazało się, że facet ma żółte papiery. Sprawa przez to utknęła i niewiele się z nią dzieje. Ten człowiek, mimo że już do niego dotarliśmy i wie, że nie jest anonimowy, nadal pisze i działa w poczuciu bezkarności – mówi Michał Białek.
Michał Białek zwraca uwagę na elementy, które utrudniają walkę ze internetowymi stalkerami. Fot. Wojciech Robakowski
Ofiary stalkingu w Polsce skarżą się na indolencję wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania, brak elementarnej wiedzy policjantów, środków i możliwości technicznych namierzania sprawców cyberprzemocy w Polsce. Jak wyglądają realia wychwytywania sprawców stalkingu, pytamy Michała Białka, członka zarządu Wykop.pl.

Trudno jest złapać stalkera?

Jeśli trolluje siedząc w domu, ze swojego komputera i stałego numeru IP – można go namierzyć szybko. Sytuacja jest trudniejsza, kiedy korzysta z sieci na osiedlu i pod jednym adresem IP, np. w akademiku, jest wielu użytkowników. Wówczas ciężko ustalić, kto korzystał z Internetu i wpisał konkretną treść w danej chwili. Sytuacja komplikuje się bardziej, kiedy stalker korzysta np. z sieci TOR.


Co to jest TOR?

Stworzona w USA sieć wykorzystująca tzw. trasowanie cebulowe. Umożliwia szyfrowanie wiadomości. Chroni tożsamość użytkowników przed analizą ruchu. W dużym uproszczeniu: ktoś, kto może być nawet twoim sąsiadem, pisząc wiadomość nie wysyła jej korzystając ze swojego IP.

Sygnał przekazywany jest pomiędzy routerami w różnych krajach, robi tzw. "hopki". W praktyce, wiadomość przechodzi na przykład przez 2 kraje zanim dotrze do ciebie. Przykładowo – Chiny i Brazylię.

Nikt nie kontroluje tych połączeń?

Rząd amerykański może kontrolować oba punkty końcowe połączeń sieci TOR, wykonywane na terytorium USA.

A co my w Polsce możemy zrobić, aby uzyskać takie dane?

Policja musi się zwrócić do organów, które posiadają dane administracyjne operatora, przez router którego przeszedł sygnał. Żeby pokazać tę matematykę: jedna wiadomość wysłana za pośrednictwem sieci TOR to trzy "hopki".

Wiadomość wędruje np. trasą Polska-Chile-Norwegia-Polska. Jeśli taka komunikacja trwa dłużej, to może się okazać, że w celu namierzenia sprawcy organy muszą zwrócić się o dane nawet do kilkunastu operatorów, w różnych miejscach na świecie. Dostatecznie zniechęcające?

Dużo jest takich programów?

Sporo. Jest VPN, który przekierowuje ruch internetowy do skonfigurowanego serwera, ukrywając adres IP użytkownika i szyfrując dane. Jest np. HideMyAss. Logujesz się i informujesz, z jakiego kraju chcesz nadawać. Płacisz 5 dolarów miesięcznie i wysyłasz. Raz z Polski. Raz z Turcji.

Dotarcie do domu stalkera nie gwarantuje znalezienia dowodów. Dlaczego?

W Darknecie jest więcej poradników poświęconych temu, jak się zabezpieczyć przed namierzeniem przez policję, niż tych, które mówią, jak policjanci mają ścigać stalkerów. W takim poradniku czytamy np. jak trzeba przygotować komputer, aby mieć w gotowości "wielki czerwony przycisk", na wypadek, gdyby policja zapukała do drzwi.

Co wtedy?

Wciskasz przycisk, a system automatycznie się czyści. Kiedy policja do niego zagląda – wygląda, jakby miał wyłącznie gry, Worda i Excela. Nie każdy przestępca internetowy potrafi to zrobić.

Ale problem, przy dobrych chęciach policji i prokuratury, da się rozwiązać?

Teoretycznie – tak. Ale są nieliczne działy w komendach wojewódzkich, w których prowadzi się takie sprawy umiejętnie. W Warszawie takimi przypadkami zajmuje się na przykład Wydział do Walki z Cyberprzestępczością w Komendzie Głównej Policji.

Doświadczenie pokazuje, że funkcjonariusze niechętnie przyjmują zgłoszenia stalkingu. Nie każdy policjant jest przeszkolony i rozumie zagrożenie. Nie każdy wie, co to IP, screenshot i jak działa TOR.

A to jest elementarna wiedza. Jeśli nie wiesz, jak działa TOR, a walczysz z cyberprzestępczością, a stalking tu się wlicza, to trudno Ci będzie kogokolwiek wytropić. Tak naprawdę jest kilka osób w Polsce, które potrafią to zrobić sprawnie i skutecznie. Ale najczęściej zajmują się pilniejszymi i "większymi" sprawami.

W statystykach dotyczących skuteczności komend policji ujmuje się chętniej przestępstwa VAT-owskie, niż stalkerów. 99 proc. stalkerów nie potrafi zachować anonimowości w sieci, ale czują się anonimowi, bo nikt ich nie szuka.

Czy zdarzyło ci się, że pomimo namierzenia sprawcy, nie udało się go skazać?

Ostatnio namierzyliśmy stalkera. Okazało się, że facet ma żółte papiery. Sprawa przez to utknęła i niewiele się z nią dzieje. Ten człowiek, mimo że już do niego dotarliśmy i wie, że nie jest anonimowy, nadal pisze i działa w poczuciu bezkarności

Skoro tak łatwo jest dotrzeć do poradników i przeszkolić się w funkcjonowaniu sieci TOR, co stoi na przeszkodzie, żeby wejść w interakcję ze stalkerami, ustalić kim są. Jak to działa?

W Darknecie istnieje swoisty system rang, na podstawie których jesteś dopuszczany do kolejnych pokoi i poziomów "wtajemniczenia". Żeby pokazać ci, jak to działa, posłużę się przykładem sprzed roku lub dwóch lat. Mieliśmy wtedy falę teoretycznych zamachów bombowych. Jak się później okazało, miało to związek z działaniem pewnej grupy w Darknecie.

Użytkownicy tej grupy, jako element sprawdzający, czy nowi użytkownicy są godni zaufania i potrafią "jechać po bandzie", musieli wchodząc na forum napisać np. "Jutro, w tym obiekcie/centrum handlowym, o godzinie X, będzie alarm bombowy". Następnie osoby z tego forum czekały na to, czy rzeczywiście w danym mieście, o wskazanej porze, taki alarm miał miejsce. Na innym forum kryterium wejścia było zamieszczenie zdjęcia zabitego kota z konkretnym hasztagiem.

Wchodzą dla zabawy czy dla pieniędzy?

Czasami z nudów, dla śmiechu wrzucają zdjęcie ładnej dziewczyny i wyznaczają zadanie: ustalić numer buta i telefonu. Piszą do niej, prowokują, czasami podrywają. Jeśli odpisze – żyją tym na forum i mają powód do śmiechu.

Zdarza się, że konkretny użytkownik ma prywatną sprawę. Wówczas np. żali się na forum. Grupa, w imię odwetu, np. nęka wskazaną przez niego osobę. W Internecie albo w realu. Czasami realizują też zlecenia płatne.

Jak odbywają się płatności za usługi?

Ta społeczność skutecznie się zabezpiecza. Jeśli znajdziesz osobę, która sprzedaje usługę albo produkt – powiedzmy broń, której szukasz – musisz wpłacić pieniądze, zanim towar zostanie wysłany.

Nie wpłacasz jednak pieniędzy na konto osoby, z którą załatwiasz interes. Przelewasz je takiemu nazwijmy to "proxy". Kiedy proxy otrzyma odpowiednią kwotę od kupującego, daje sygnał sprzedającemu. Sprzedawca wysyła towar albo realizuje usługę. Kiedy kupujący otrzyma produkt zgodnie z zamówieniem, proxy wysyła sprzedającemu pieniądze.

Czasami transakcje są opłacane w bitcoinach, czasami za usługi płaci się kupując karty do sklepów. Płacisz w bitcoinach, a pieniądze są prane poprzez karty na Xboxa, Spotify, itd. To tylko przykład. Darknet jest siecią, w której dzieje się masa rzeczy. Stalking jest tam teoretycznie najmniejszym zagrożeniem.

Poza śledzeniem, nękaniem, inwigilacją, stalkerzy często włamują się do smartfonów swoich ofiar. Jak trudno to zrobić?

Żeby całkowicie opanować smartfon osoby szpiegowanej, wystarcza zazwyczaj krótki dostęp do jej telefonu. Jeśli nie spodziewasz się ataku, nie aktualizujesz telefonu regularnie, nie inwestujesz w programy typu stalkerware – możesz mieć problem. I to nie musi być fizyczny kontakt z Twoim telefonem.

Wystarczy, że ktoś wyśle Ci trojana, rootkita, albo fałszywego smsa. Klikasz w link, co pozwala uzyskać zdalny dostęp do systemu. Przestępca może wtedy przechwytywać wzory klawiszy, moduły do kradzieży haseł, danych kart kredytowych i informacji z elektronicznych kanałów bankowych. Może też wyłączać systemy zabezpieczeń.

Na Facebooku stalkerzy mogą zakładać niezliczoną liczbę kont. Zgłaszanie ich, jako fałszywych, zwykle przynosi odpowiedź: "użytkownik X nie narusza zasad społeczności". Prośby o udostępnienie IP nękających użytkowników kończą się odmową.

Kiedy ktoś, np. na Wykopie, zgłosi się z prośbą o ustalenie IP i danych jakiegoś użytkownika, to my ich też nie możemy tak po prostu przekazać. Mówimy: "OK. Ustalimy to, ale prosimy, aby zgłosił się Pan na policję. Policja skontaktuje się następnie z nami". Mamy RODO. Nie możemy szastać danymi.

Jeśli mówimy o Facebooku, Gmailu, to sytuacja jest trudniejsza w związku z tym, że to media amerykańskie. W Stanach walczy się o wolność słowa i poglądów. Youtube nie pozwala usuwać różnych rzeczy, nawet jeśli kogoś obrażają. Za to, co ciekawe, muzułmańskie treści, jak palenie Koranu – znikają w mgnieniu oka.

Pisanie wniosków o udostępnienie danych użytkowników serwisów amerykańskich i tych, które mają serwery w Chinach czy Turcji, najczęściej przynosi odmowę.

Co to jest Efekt Streisand?

Jeśli mamy do czynienia z nałogowym trollem, usunięta publikacja pojawia się po chwili na 30 innych portalach. Nie jesteś w stanie tego zablokować. A w każdym razie – może to być bardziej uciążliwe niż ignorowanie tych wpisów.

Przepisy prawa Wam pomagają? Jest coś, co potrafilibyście jako informatycy zrobić, aby rozwiązać część spraw, ale nie możecie, z uwagi na ograniczenia wynikające z regulacji prawnych?

Jest np. RODO, które blokuje pewne możliwości w zakresie sprawdzania danej osoby. Nie możemy wymieniać się informacjami i przetwarzać danych osobowych bez wyrażenia zgody przez użytkowników.

Mieliśmy niedawno np. sytuację, w której użytkownik z Rumunii, w odwecie za utratę pracy, trollował dziewczynę z działu HR firmy, z której został zwolniony. Banowaliśmy go, a on zakładał kolejne konta. Stworzyliśmy wzorzec językowy, którym się posługiwał, aby system automatycznie eliminował jego wpisy.

To człowiek z IT. Zna to narzędzie, więc modyfikował komunikaty – zamieniał litery na kody ACSII, korzystał z wirtualnych numerów telefonów komórkowych, by zweryfikować konto.

Walka z nim zajęła sporo czasu, ale przez to uszczelniliśmy zabezpieczenia serwisu przed podobnymi sytuacjami. Ciężko jest przyspieszać postępowania i skutecznie wychwytywać stalkerów, jeśli nie możemy wykorzystać całego potencjału i umiejętności.

Nie ma takiego narzędzia, które np. jeszcze zanim ktoś napisze komentarz, pomogłoby nam sprawdzić, czy ta osoba jest trollem na innych serwisach, czy nie. Jest to do zrobienia technicznie. Ale nie jest to legalne.

Z Waszej perspektywy – pomijając ograniczenia prawne – wytropienie stalkera nie jest trudne?

Umiemy zrobić wiele. Ale nie wszystko możemy. W naszym kontakcie z policją o wiele częściej zajmujemy się typowymi i zdefiniowanymi już sprawami "zagrożenia życia i zdrowia" i przekazywaniem danych osób, które piszą, że np. "za 30 minut wskoczą pod pociąg", bo wydaje im się, że są anonimowe i mogą sobie robić takie żarty. Przez takie rzeczy policja angażuje czas, który mogłaby poświęcić na poważne sprawy.

Gdyby funkcjonariusze nie szli na łatwiznę...

Sporo czasu upłynie, zanim ktoś zakwalifikuje stalking internetowy do kategorii spraw "zagrożenia życia i zdrowia". Nie ma takiego działu w policji, który zajmowałby się wyłącznie stalkingiem.

Ile kosztuje wytropienie stalkera?

Nie wiem, jakie koszty ponoszą policja i państwo z tytułu dochodzenia w sprawie stalkingowej. Stawki prywatnych detektywów są różne. W wielu przypadkach – tylko policja może rozwiązać zagadkę. My na przykład nie dostaniemy od operatora wszystkich danych od ręki. A policja – tak.

Oglądałem natomiast ostatnio cennik usług rosyjskich hakerów. Włamania do skrzynki gmailowej lub korporacyjnej kosztują 20-50 Euro. Włamanie do skrzynki mailowej często oznacza dostęp do wszystkich innych serwisów użytkownika i np. zmianę jego haseł.

Stalkerzy działają indywidualnie czy w grupie?

Czasami umawiają się na działania np. na forach. A czasami pojedynczy stalker tworzy automat, który wysyła wiadomości regularnie, przez np. cały dzień. Ma się wtedy wrażenie działalności grupy.

Ile tego jest w Polsce? Stalkerów, farm trolli. Ile osób w tym siedzi?

Jeśli ktoś jest zawodowcem, to nie ma polskiego IP. Łączy się z TOR-em lub VPN-em. Sposobów zabezpieczenia jest mnóstwo. Nie można powiedzieć, kto jest skąd.

Wygląda na to, że walka ze stalkerami to czysta teoria. Czy jest coś, co można zrobić, żeby zmienić tę sytuację?

Biorąc pod uwagę realia, nie widzę lepszego rozwiązania niż tłumaczenie ludziom, że muszą się zdystansować. Przyzwyczaić się. Stalkerzy karmią się emocjami ofiary. Jej stres to nagroda za ich zabawę. Nagłośnienie ich działań to miara ich sukcesu. Każdy ma potrzebę atencji. Ci ludzie zamykają się w świecie Internetu i zdobywają ją tu, a to wciąga jak narkotyk.
Autorka wywiadu Joanna Kondrat.Fot. Dominika Śnieg

Autorka wywiadu: Joanna Kondrat

Z wykształcenia filolożka angielska i dziennikarka. Z zawodu i pasji – muzyk. Zwyciężczyni opolskich Debiutów, autorka płyt Samosie i Karma, wydanych nakładem firm Universal Music Polska i Polskiego Radia.

Twórczyni Niebieskiego Filmu i Niebieskiego Koncertu – serii wydarzeń przeciwko przemocy wobec kobiet.

Od trzech lat boryka się z atakami stalkera, co powoduje, że poznała realia pracy policji, indolencję polskiej prokuratury, metody działań stalkerów.

Czytaj także: Michał Białek: Wykopowicze to świadomi użytkownicy, którzy nie pozwolą wcisnąć sobie kitu

Ta historia pokazuje, jak bezbronne są ofiary stalkera. Ten nęka kilkadziesiąt kobiet w Warszawie. Może go znasz?