Tak, to 1280 koni mechanicznych i 2 mln złotych na jednym zdjęciu. Czy można wybrać lepsze auto?
To tak jakby postawić obok siebie Cristiano Ronaldo oraz Leo Messiego i spytać, który z nich jest lepszym piłkarzem. Audi RS6 i Porsche Panamera S e-Hybrid Sport Turismo (to naprawdę cała nazwa tego auta) to absolutny top w swojej kategorii. Samochody, które są idealne zarówno dla taty-kierowcy na tor, jak i do spokojnej jazdy po zakupy z gromadką dzieci na tylnej kanapie.
Zacznijmy od młodszego, czyli Audi RS6, którym po raz pierwszy jeździliśmy już w trakcie światowej premiery w Los Angeles.
To z jednej strony zwykłe rodzinne kombi zbudowane na bazie normalnego Audi A6. Z drugiej to w rzeczywistości zupełnie inny samochód, bo w praktyce z cywilnej A6-tki zostały tutaj zaledwie... trzy elementy nadwozia: przednie drzwi, dach i klapa bagażnika. Wszystko inne jest nowe i dedykowane specjalnie dla RS6.
Jeśli jednak jakimś cudem wciąż je macie, z tyłu czeka zderzak z dyfuzorem i dwoma armatami w postaci wydechów. Wygląda obłędnie, choć brzmi już nieco delikatniej niż w poprzedniej generacji (podziękujmy za unijne przepisy).
Testowany model był także doposażony w masę dodatków – oczywiście dodatkowo płatnych. To np. pakiet optyczny czerń z połyskiem (+4900 PLN), ale żeby było "śmieszniej" za czarne pierścienie w logo trzeba dopłacić jeszcze raz w pakiecie czerń wraz z pierścieniami (+1730 zł). Niemniej: warto, zawsze podbija wrażenie.
Wisienką na torcie jest kolor nadwozia. I nie, to nie jest zwykły szary. To magiczny Nardo Grey, który na żywo prezentuje się o niebo lepiej niż na zdjęciach.
Pierwszą Panamerę S e-Hybrid pokazano już trzy lata temu. Był to ówcześnie najmocniejszy samochód w całej gamie Porsche. Ze swoimi dwoma silnikami (spalinowy + elektryczny) i mocą aż 680 koni mechanicznych wciąż takie jest, choć – zależnie jak na to patrzeć – w międzyczasie pojawił się elektryczny Taycan Turbo S, który doświadczenia z jazdy przenosi na zupełnie inny poziom.
Jeśli Audi RS6 jest jak świetnie zbudowany model z okładki ubrany na sportowo, to Panamera S e-Hybrid jest jego przystojnym kolegą, który na siłownię chodzi mniej, ale zawsze w idealnie skrojonym garniturze.
W przypadku Porsche sama wersja S e-Hybrid wizualnie jest trudniejsza do odróżnienia od "zwykłej" Panamery, bo różnic wcale nie ma tak wiele. Ale na dobrą sprawę Porsche nie musiało przecież aż tak się o to starać: w końcu Porsche to Porsche i marka robi swoje. W przypadku RS6 oczekiwania klientów w porównaniu do zwykłej A6 są wywindowane dużo wyżej.
To samochody, w które zapakujesz całą swoją rodzinę, dzieci wsadzisz w foteliki, a do bagażnika wrzucisz kilka potężnych walizek. Jak miejsca zabraknie, zamontujesz bagażnik dachowy i tam upchniesz kolejne rzeczy.
Pod względem praktyczności wygrywa tutaj Audi, bo z tyłu w teorii ma aż trzy miejsca. W przypadku Porsche jest to raczej zestaw 2x2 ze względu na środkową konsolę na tylnej kanapie. Ponadto pojemność bagażnika (minimalna i maksymalna wypada na korzyść RS6). Z kolegi biorąc pod uwagę ogólną elegancję i premium feel, tutaj ukłony do Porsche.
To samochody, które mają dosłownie dwie twarze i bardzo dobrze potrafią je maskować. Gdybym zamknął ci oczy, wsadził do każdego z nich i przewiózł, nie bylibyście w stanie zgadnąć, że macie do czynienia z – bądź co bądź – skrajnie sportowym autem. Jest cicho, komfortowo, mięciutko. Nie ma rwania, szarpania, strzelania z wydechu.
W Audi RS6 odpowiada za to m.in. tryb efficiency i tzw. miękka hybryda, w ramach której dodatkowa instalacja elektryczna pomaga głównemu silnikowi i pozwala go nawet w pewnym zakresie na chwilę wyłączyć. Z kolei w Panamerze mowa o już prawdziwej hybrydzie plug in i możliwości jazdy tylko i wyłącznie na prąd.
Rozczarowania? W przypadku RS6 nadal mamy do czynienia z charakterystycznym opóźnieniem w reakcji na gaz tak dobrze znanym już z modeli tego producenta. Na szczęście problem znika, gdy odpalimy tryby sportowe. W Panamerze z kolei nie słychać tej potężnej mocy, które drzemie pod maską.
Jak z dotknięciem czarodziejskiej różdżki każdy z nich może jednak zmienić swój charakter i z poczciwego rodzinowozu zmienić się w torowego przecinaka. Oba są także idiotoodporne, czyli elektronika dba o to, by tatuś, który zostawił dzieci w domu i zapragnął pobawić się samochodem, do domu tym samochodem wrócił w jednym kawałku.Porównanie osiągów:
Audi: 4l / V8 / mild hybrid/ 600 KM/ 3,6s / 305km/h / od 596 200 zł
Porsche: 4l / V8 / hybryda / 680 KM / 3,4s / 310 km/h / od 968 780 zł
Inżynierowie zmienili w RS6 nie tylko nadwozie, ale jeszcze więcej namieszali tam, gdzie nie widać, czyli pod maską. Zmieniono zawieszenie, poprawiono napęd, który zajmuje się rozkładem mocy (60 proc. na tył, 40 proc. na przód). Steruje nim kontrola trakcji, dbająca o jak najmniejszy poślizg przenosząc moment obrotowy na to koło, które w danym momencie tego potrzebuje.
Kosztujący 72 tys. złotych pakiet RS Dynamic plus to nie tylko przesunięcie blokady prędkości na 305 km/h, wspomniany sportowy mechanizm różnicowy, ale także ceramiczne hamulce i dynamiczny układ kierowniczy z tylną osią skrętną.
Generalnie jeśli kupujecie jakiekolwiek auto i wahacie się w kwestii dodatków, podpowiem, że reflektory i tylna skrętna oś to coś, na czym nie warto oszczędzać i będzie to wyraźnie zauważalne. Na plus oczywiście.
Tryby do dyspozycji kierowcy to standardowe efficiency, comfort, dynamic, ale na kierownicy mamy też przycisk RS Mode. Za jego pomocą wybieramy dwa tryby RS1 i RS2, które dodatkowo możemy też skonfigurować pod własne preferencje. Na głównym ekranie widzimy też temperaturę poszczególnych podzespołów.
Sportowe fotele kubełkowe konfigurowane we wszystkie możliwe strony (tylko do ustawienia pozycji fotela jest tu 6 przycisków!) pewnie trzymają kierowcę, co przy takich przeciążeniach nie jest takie oczywiste.
Same przeciążenia możemy też obserwować na jednym z widoków komputera pokładowego, gdzie dokładnie śledzimy w którą stronę i z jaką mocną oddziałuje na nas siła. A to może wydarzać się całkiem często, bo auto zachęca (prowokuje?) wręcz do tego, by zakręt pokonać nieco szybciej niż początkowo planowaliśmy.
Trybami jazdy zarządzamy znanym z Porsche pokrętłem na kierownicy. Mamy tutaj tryb "E" (elektryczny), "H" (odzyskiwanie energii - tutaj odczuwamy charakterystyczne zachowanie przy hamowaniu, trudno się przyzwyczaić), "S" (jak sport) i "S+", czyli już tyle ile fabryka dała.
Wróć. Jest przecież jeszcze magiczny przycisk na pokrętle, który na 20 sekund nasze turbo-szybkie-mocne-kosmiczne auto zamienia w... jeszcze bardziej turbo-szybkie-mocne-kosmiczne auto.
Werdykt? Pozornie bardzo podobne auta, ale w praktyce celują w zupełnie różne grupy klientów. Przed tym testem bez wahania wziąłbym kluczyki do Porsche. Po tych kilku dniach odpowiedź nie byłaby już tak oczywista i ku mojemu zaskoczeniu... zamieniłbym je (chyba) na Audi.
RS6 jest autem nowszym, zdecydowanie bardziej rodzinnym, praktycznym i sportowym, a jednocześnie... zwykłym.. Gdzieś podskórnie najzwyczajniej w świecie po prostu lepiej czułem się za jego kierownicą. Z kolei Panamera S e-hybrid to klasyka elegancji, prestiżu połączonego ze sportowym DNA. Raczej już nie dla kogoś, kto potrzebuje praktycznego auta, ale chce podkreślić swój status, a dzieci już dawno odchował.