Bayer Fool. Ten film pokazuje, jak naprawdę wyglądał podbój Chin przez "cesarza disco polo"

Bartosz Godziński
To miał być American Dream, ale w wersji Made in China. Historię o zespole discopolowym robiącym karierę w Państwie Środka słyszał niemal każdy. Dopiero później okazało się, że była rozdmuchaną fikcją. Mało znane kulisy "sukcesu" zostały pokazane w świetnym filmie dokumentalnym "Miliard szczęśliwych ludzi".
Bayer Full jest popularny wśród chińskiej społeczności... w Polsce Fot. "Miliard szczęśliwych ludzi" / HBO
O Bayer Full i Sławomirze Świerzyńskim jest ostatnio głośno za sprawą rządowych dotacji oraz wypowiedzi o Kulcie. To zamieszanie skłoniło mnie do sięgnięcia po "stary" dokument "Miliard szczęśliwych ludzi" z 2011 roku (można go zobaczyć na HBO GO). Jakimś cudem nie miałem nigdy okazji do niego przysiąść, a to prawdziwa perełka. Ogląda się go jak komediodramat i na tacy podaje historię wielkiego sukcesu, którego nie było.

"Ej, a słyszeliście te historię o podboju Chin przez Bayer Full?"

Czas często działa na niekorzyść historii. Przez lata zapominamy lub przekształcamy fakty, a stworzone w ten sposób kłamstwa stają się naszą "nową prawdą". Wszyscy znamy przypadek słuchowiska radiowego "Wojna światów" z 1938 roku, które wywołało masową histerię i zamieszki w Stanach. Amerykanie mieli uciekać z domów, bo bali się najazdu Marsjan...


W rzeczywistości to prawdopodobnie pierwszy fake news w historii - nic z tych rzeczy nie miało miejsca, rzekomą panikę nakręciły same gazety, a samą audycję słuchało w tym czasie tylko 2 proc. ankietowanych. Jednak w zbiorowej świadomości ta legenda przetrwała i jest do tej pory przytaczana w dyskusjach o mocy mediów, ale nie w tym kontekście co powinna.

Podobnie jest z ciekawostką muzyczną o sukcesie Bayer Full w Chinach. W 2010 roku polskie media również podchwyciły bajkę o podboju i szale na "disco chino" (autentyczny pasek z telewizji), a emocje podsycał sam lider zespołu, który na domiar wszystkiego wydał książkę o nader skromnym tytule "Cesarz disco-polo". Ostatnio okazało się też, że nawet tytuły teledysków na YouTube mają "podkręcone".

Czytaj też: Bayer Full "bajeruje" na YouTube. Teledyski mają dopisane liczby wyświetleń wzięte z kosmosu

Mamy rok 2020 i dalej wiele osób wierzy w tę krzepiącą przypowieść o tym, jak Polakom się udało na Wschodzie. A w Chinach dalej nikt nie słyszał o Bayer Full - z wyjątkiem dosłownie garstki osób, które m.in. pojawiają się w dokumencie.

Mówiła zresztą o tym już trzy lata temu youtuberka Weronika Truszczyńska, która mieszka w Szanghaju, więc ma informacje z pierwszej ręki. Według niej polskie disco polo nigdy nie było popularne w Chinach.

Jak Chińczycy (nie)pokochali "disco chino"


W dokumencie "Miliard szczęśliwych ludzi" Michała Bochniaka pokazane są zarówno kulisy nagrywania piosenek po mandaryńsku, jak i próba zawojowania tamtejszego rynku muzycznego. Trampoliną dla Bayer Full miał być Krzysztof Darewicz - dziennikarz z żyłką biznesmena, który przez ponad 20 lat pisał o Chinach, ale przestało mu to przynosić satysfakcję. Chciał coś osiągnąć i miał mu w tym pomóc właśnie zespół Świerzyńskiego. Planowane korzyści miały więc być po obu stronach.

W filmie oglądamy m.in. nagrania ze studia, gdzie discopolowcy łamią sobie język na przetłumaczonych przebojach - śpiewali je na podstawie tekstów z polską wymową (niczym Metallica grająca "Sen o Vahrshavee").

Niektóre słowa były zmieniane, by dopasować je do odbiorcy. Np. zamiast "Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina", w nowej wersji Bayer Full śpiewał "Polak i Chińczyk to jedna rodzina", co miało też pomóc zacieśniać relację pomiędzy oboma krajami.
Druga część filmu to akcja tocząca się w Chinach. Pokazuje, co tak naprawę "nie pykło". Powodem były stereotypy, różnice kulturowe, ale i przesadne ego. Mieszkający w Chinach Darewicz miał być agentem Bayer Full, pomagać im przy organizacji trasy oraz tłumaczyć nie tylko język, ale i zwyczaje oraz specyfikę branży (nawet już planował koncert z lokalnym promotorem na stadionie). Panowie jednak ostatecznie nie dogadali się, a Świerzyński poleciał tam praktycznie sam. Z gitarą.

Moje refleksje po seansie są takie, że lider Bayer Full traktował Chińczyków z góry. Myślał, że wszystko łykną i będą mu jeść z ręki - jako gwiazdorowi z Polski. Przeliczył się, a potencjał był. Uważam, że skoczne disco polo miało szansę choć minimalnie się tam przyjąć, tak jak teraz Zachód zachwyca się koreańskim popem. Sławomirowi Świerzyńskiemu zabrakło jednak przede wszystkim pokory i doskonale to widać w tym słodko-gorzkim dokumencie.

Chiński bajer - czyli ziarnka prawdy w całej bajce

Pomimo tego, że zespół nie podbił Państwa Środka, to część wątków z tego "chinese dream" miało faktycznie miejsce. Zwykle w charakterze półprawdy.

1. Bayer Full naprawdę nagrał płytę po mandaryńsku, ale została wydana tylko w Polsce

Media pisały przed dekadą, że "Chiny zamówiły 67 milionów płyt Bayer Full". Do finalizacji kontraktu jednak nie doszło. W filmie zresztą pada wzmianka o tym, że najpierw musieliby znaleźć jakiegoś "sponsora", który wyłożyłby pieniądze na tak spektakularne wydawnictwo.
Płyta "Polak i Chińczyk to jedna rodzina" ujrzała światło dzienne, ale tylko w naszym kraju. Została wydana własnym sumptem pod chińską nazwą zespołu: Bai Fu. Tytułowy kawałek ma nieco ponad 76 tys. wyświetleń na YouTube.

2. Sławomir Świerzyński serio wystąpił w chińskiej telewizji

Lider Bayer Full zagrał w chińskiej telewizji, ale nie był to występ wielkiej zagranicznej gwiazdy. Przypominało to raczej teleexpressową "Galerię ludzi pozytywnie zakręconych".
Kadr z filmu / HBO
Polski muzyk spodziewał się pewnie natychmiastowych propozycji koncertowych, ale zaproszono go jedynie do udziału w talent show w Szanghaju. W jury zasiadać mieli nie eksperci, lecz... wojskowi, a całość miała trwać trzy miesiące. Odmówił, bo mieli zaplanowaną trasę w Polsce. – To jest zupełnie inny świat. To, co mówił Krzysiek (Darewicz - red.), to można o kant dupy potłuc. On chyba nie w tych Chinach był – słyszymy z jego ust w dokumencie.

3. Bai Fu jest popularny wśród chińskiej społeczności... w Polsce

Utwory po mandaryńsku są znane i śpiewane przez Chińczyków, ale tylko tych mieszkających w naszym kraju. W 2013 roku prawo do stałego pobytu w Polsce posiadło 4800 obywateli Chin. Ma się to niestety nijak do miliarda, o którego uznanie zabiegał zespół.
Kadr z filmu / HBO
Bayer Full odniósł ogromny sukces w Polsce - z tym nie ma co dyskutować. Stał się jednak ofiarą swojego drugiego, wyimaginowanego sukcesu. Nawet jeśli do tej pory nie znosiliśmy ich piosenek, to znając prawdę o wciskanym wszystkim kicie odczuwamy podwójny niesmak.

Czytaj też: Ten przekręt zasługuje na film! Muzyk z USA kupił lajki i udawał gwiazdę, w Europie grał do pustych sal