Chłopaki do wzięcia. Pracują za darmo, a klientki znajdują na Roksie i Odlotach

Helena Łygas
Lista usług: rozmowa, pocałunki zwykłe w usta, wspólny posiłek, ale też wspólna masturbacja. Do tego: seks bez gumki (różne pozycje), pieszczoty oralne. Brakuje tylko ceny, ale to nie błąd systemu. Wielu heteroseksualnych mężczyzn z klientkami spotyka się nieodpłatnie. Niektórzy są przekonani, że to rodzaj portalu randkowego. Inni są tu, bo na tym ostatnim im nie wyszło.
Na portalu Roksa anonsów zamieszczonych przez mężczyzn jest około 30 razy mniej od tych, w których swoje usługi oferują kobiety fot. Unsplash / Cosmopolitano Music
Choć nie ma oficjalnych statystyk, wyobrażenie o zasięgach dwóch największych polskich portali z anonsami erotycznymi może dać licznik osób online dostępny na działającej od 2006 roku Roksie. Pokazuje liczby, których nie powstydziłby się duży podserwis tematyczny jednego z wiodących portali, miesięcznie docierający do około 3 milionów Polaków i Polek.

Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że Roksa i jej starszy brat – Odloty (AD 2004) – działają podobnie jak Tinder dla osób hiperseksualnych. Mimo sztafażu mediów społecznościowych, obie strony pełnią przede wszystkim funkcję targu z usługami seksualnymi: masaż, BDSM, striptiz, seks telefon, kobiety i mężczyźni. Tych pierwszych jest więcej. Na Roksie w kategorii nazwanej elegancko "panie" indeksuje się około 13 tysięcy ogłoszeń. "Panów" jest tu mniej i to niemal 30 razy.


Mimo różnic w podaży, trudno ocenić popyt. Z raportu Sedlak&Sedlak – firmy, która od ponad 20 lat publikuje raporty wynagrodzeń w poszczególnych sektorach – wynika, że w lipcu zeszłego roku pracownica seksualna zarabiała średnio 209,82 zł za godzinę, czyli o 9 groszy mniej niż kolega po fachu.

Raport z 2017 roku nie uwzględnia co prawda panów, ale pokazuje, że zarobki w branży wzrosły. Trzy lata temu wynosiły 183 złotych za godzinę (około 15 proc. mniej niż w 2019 przy inflacji na poziomie około 2 proc. rok do roku).

W pełnoetatowym wymiarze pracy byłoby to blisko 30 tys. złotych wolnych od podatku, jako że w polskim systemie prawnym praca seksualna to wciąż tzw. szara strefa. Nie podlega kodeksowi pracy, a co za tym idzie, nie można założyć działalności gospodarczej, ani liczyć na ubezpieczenie zdrowotne i składki emerytalne. Wbrew dość powszechnemu przekonaniu nie jest jednak nielegalna.

Zgodnie z polskim kodeksem karnym kryminalizowane jest wyłącznie sutenerstwo (czerpanie korzyści z cudzej pracy seksualnej), stręczycielstwo (nakłanianie lub zmuszanie do niej) i kuplerstwo (ułatwianie prostytucji np. poprzez udostępnianie lokalu). Wszystkie z powyższych zostały obłożone karą pozbawienia wolności maksymalnie do trzech lat.
Losowe anonse panów na portalu Roksafot. Roksa.pl / zrzut ekranu
Stawki różnią się diametralnie. W kategorii "Kobiety VIP", pełnej zapewnień o inteligencji i dobrym wychowaniu, zaczynają się od 300 złotych za godzinę. Modelka Elvira liczy sobie aż 1400 złotych – a za noc – 10 tysięcy. Jednak nawet bez dopiska "VIP" na Roksie i Odlotach nie sposób znaleźć kobiety, która zgodziłaby się spotkać za mniej niż 80 złotych za godzinę. Tak niska stawka jest rzadkością nawet w miasteczkach powiatowych na Podkarpaciu.

Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku panów. Wielu mężczyzn, ale tylko tych heteroseksualnych, jest gotowych odbyć całonocne spotkanie za 30, 10, a nawet i za zero złotych. Takie oferty łączy przeważnie jedno – miejsce autopromocji i opisów rodem z PornHuba zajmuje empatia.

"Jeśli nie masz dobrego sexu z mężem, rozstałaś się z facetem, albo nie masz jak poprawić sobie humoru, służę pomocą" – pisze Krzysiek, pod swoimi tyle romantycznymi, co nagimi zdjęciami na łonie natury.

36-latek z Ostrołęki: "Może potrzebujesz odprężenia i relaksu. Z radością się z tobą spotkam. Moje ogłoszenie jest trochę nietypowe, ponieważ spotkanie jest darmowe. Uwielbiam kobiety i seks. Jeśli nie odbiorę, proszę o wyrozumiałość. Napisz sms, obiecuję, że odpiszę".

Oferta z Krakowa: "Lubię pieścić piersi i zaspokajać kobiety językiem, dam ci też cudny seks. Zależy mi, żebyś miała frajdę i czuła się komfortowo. Wiek nie ma dla mnie większego znaczenia".

Co skłania mężczyzn, którzy nie pracują seksualnie, do zamieszczenia anonsów erotycznych okraszonych nagimi zdjęciami i prywatnymi numerami telefonów? Motywacje bywają przeróżne. I rzadko kiedy chodzi tu tylko o seks.
Mężczyźni spoza stolicy za zamieszczenie ogłoszenia na Odlotach muszą zapłacićfot. Odloty.pl / zrzut ekranu
Nick: Jarek sex za darmo
Wiek: 35
Miejscowość: Rzeszów


Groźna mina, kolczyk w uchu, gruby łańcuchy na szyi. No i tatuaże. Na plecach – wielka czaszka, a na bicepsie – twarze kobiety i dziecka. Mógłby budzić postrach, ale wizerunek psuje drobna budowa. Jarek nie ma nawet 170 centymetrów wzrostu i waży mniej niż przeciętnej budowy kobieta.

– Ha! Wszystkie pytają o te tatuaże. Tutaj mam żonę, a tutaj syna. To znaczy jej syna z poprzedniego związku. Odeszła, a tatuaż został. Ale nie za bardzo na nim do siebie podobna.

Najbardziej chciałby się zakochać i stąd właśnie konto na Roksie. Czy zdjęcie genitaliów jest do zakochania niezbędne, nie wie, ale patrzył na profile innych chłopaków i wszyscy mieli. Nie mógł być gorszy.

Czytaj także: "Najłatwiejsza droga do kobiecego wytrysku". Kunyaza to technika, którą warto przetestować

Wymyślił, że najlepsze będzie takie, na którym widać i penisa, i jego. A że nie potrafił objąć się w kadrze, za fotografa miał robić kolega. Łatwo nie było. Wypili trzy butelki wódki, zanim Jarek odważył się rozebrać, a raczej zsunąć bokserki do kolan. Na wzwód nie było co liczyć. Raz, że alkohol, dwa – że kolega.

Nie wie, po co się tak starał, bo sam wymagań co do wyglądu nie ma. Raz umówił się z małżeństwem na nagie przytulanie. Przed spotkaniem pani napisała, że chciałaby uprzedzić, że z mężem są osobami otyłymi i czy to nie problem. Problemu nie było, Jarek chciałby się z nimi zaprzyjaźnić, tacy byli dla niego mili.

– Ja już nie patrzę na urodę, tylko na serce i charakter. Moja żona miała urodę i zobacz, jak się skończyło.

– Jak?

– Dorabiała sobie na Roksie i w końcu odeszła ze starszym facetem. On nie lubi dzieci, więc syna oddała do rodziców.

Czytaj także: Jak trafiłem do internetowego świata prostytutek i ich klientów. A raczej "div" i "szwagrów", bo tak o sobie mówią

Jarek nie lubi mieszkać sam. Dziesięć lat z żoną i dzieckiem, a teraz na 75 metrach po mamie został z nim tylko pies zabrany od sąsiadów, którzy go katowali. Jak nie jeździ na wózku widłowym, idzie z nim do parku albo sprząta.

Na portalu napisał, że oprócz związku i seksu szuka też współlokatorki. I tak ma wolny pokój, więc drogo nie policzy. Na weekend do Rzeszowa zaprasza i mnie, bo "miło się gada". Pościeliłby na tapczanie w salonie. Moglibyśmy oglądać telewizję i pić winko albo kawę, co bym wolała.

Dopiero od niedawna Jarek widzi, że jego mama miała rację co do żony. Od początku była przeciwna jego małżeństwu, bo narzeczoną poznał w klubie nocnym, w którym pracowała. Po ślubie Jarek nie chciał, żeby dalej tańczyła dla innych. Tyle że szybko okazało się, że nie jest w stanie utrzymać z jednej pensji mamy, żony, syna i siebie. Gdy zaczęły się problemy z pieniędzmi, Iwona założyła konto na Roksie.

– Zakazywałem, załatwiłem jej nawet pracę u siebie w firmie, ale nie chciała. Wyliczyła, że w 3 godziny zarobi tyle, co przez cały dzień w pracy. W końcu się przyzwyczaiłem i przestałem być zazdrosny. Może i znikała, ale liczyło się, że zawsze do mnie wracała – mówi.

Żegnamy się. Doradzam Jarkowi, żeby usunął z portalu swój prywatny adres, bo publikowanie go może być niebezpieczne.

Następnego dnia dostaję SMS-a: usunę dla ciebie. Potem przychodzi kolejny: skoro nie odpisujesz, to wpiszę go z powrotem.

Nick: Wyłącznie dla pań
Wiek: 50 lat
Miejscowość: Zabrze


– Poważnych ofert nie miałem, same gówniarstwo dzwoni dla jaj, więc pani za wiele nie opowiem – mówi Zbyszek. Ale opowiada.

Na portalu Odloty wykupił za 300 złotych abonament na pół roku. Na szczęście niebawem się kończy i nie będzie już głupich żartów. Najgorsze są sms-y. Pisze się z kimś i myśli się, że coś z tego będzie, a potem okazuje się, że ta osoba nie jest tym, za kogo się podaje.

– Może i kobiety nie lubią takich znajomości niezobowiązujących? Moja żona w sumie też nie byłaby zainteresowana.

Inny trop: chodzi o wiek. Zbyszek mógłby wpisać, że ma 40 lat, tylko po co? Jakaś pani by przyszła, zobaczyła, że ma 55 i jeszcze uciekła. No a poza tym nie wolno oszukiwać. On intencje miał czyste – kulturalne spotkanie, obopólna przyjemność. Żadnych wymagań nie stawiał, do każdej by poszedł, ładnej czy brzydkiej. Seks to seks.

Wcześniej "obopólnej przyjemności" próbował szukać na portalach randkowych – był Tinder, była Sympatia.pl, no i Badoo. Bez większych sukcesów.

– Wszystko fajnie, ale wspominasz o niezobowiązującym seksie i do widzenia. A młodsze kobiety w ogóle nie chcą cię znać. Spróbuje się pani wcielić w rolę mężczyzny. Żadna nie odpisze.

Czytaj także: Seks wcale nie wygląda jak w filmach. Tych 10 zupełnie normalnych rzeczy w nich nie zobaczysz

Że ktoś rozpozna go na podstawie sylwetki, wystroju sypialni majaczącego w tle jego zdjęć albo znajdzie po numerze telefonu, Zbyszek się nie boi. "Jak by się tak stało, to by się stało" – wzdycha filozoficznie. Znajomi mają swoje życie, a szef przecież by się nie przyznał, że przegląda oferty panów na takich stronach.

Żona Zbyszka wie o jego profilu, robiła mu nawet zdjęcia. Nie ma nic przeciw, bo faceci mają przecież swoje potrzeby. Seks z jedną kobietą przez tyle lat może się znudzić i Basia to rozumie.

Nie powiem, że mi przykro przez te niepowodzenia, mężczyźnie nie przystoi. Ale z tymi Odlotami to była już moja ostatnia próba – mówi Zbyszek. Pytam, gdzie teraz będzie szukał kandydatek do "obopólnej przyjemności".

– Pani się nie martwi, ja sobie poradzę.

Nick: Andrzej
Wiek: 39
Miejscowość: Łódź


Andrzej tak naprawdę ma na imię Adam. Zmienił dla niepoznaki, chociaż zdradza go adres mailowy. Na jego profilu czytam: Bez nałogów i wesoły. Chojnie obdarzony (20 cm). Kobiety i pary – spotkania za darmo. Kobiecie mogę w zamian zrobić remoncik w domu.

Kilka razy kran albo wypaczoną szafkę już naprawiał, ale to nie znaczy, że pójdzie do każdej. Ma swoje standardy, jak jakaś pani wyśle zdjęcie i mu się nie spodoba, to jechał nie będzie. Ale najbardziej nie lubi jak „za dużo wymyślają”.

– Dzwonią, piszą, no jest chętnych. Wczoraj – trzy dziewczyny. Dziś – jedna. Różne są, młode, stare, mężatki i samotne. Wieczorem spotykam się z 52-latką. Czy jestem przystojny nie wiem, ale się podobam.

Nie chodzi nawet o sam seks. Po prostu lubi kobiety, ale za dużo ich nie spotyka, ciągle tylko praca i praca. Pytam o portale randkowe i wymieniam nazwy.

– Nie kojarzę, pewnie mało tam ludzi. Roksę wszyscy znają, tak jak Facebooka. Związek? Może i o tym myślę, ale jak dziewczyna chce dojść i uciekać, to przecież jej nie zmuszę. Jak znajdę kobietę na poważnie, to zrezygnuję. Wierności nie dochowywać to grzech.

Adam jest wierzący, ale uważa, że "do piekła i tak wszyscy pójdą". Za dużo jest grzechów do wyboru.

Pieniędzy za seks nie chce. Wpisał 10 złotych za noc, bo zero się nie dało. Przyszło mu do głowy, że może powinien policzyć więcej, żeby uatrakcyjnić ofertę. Pokazać, że profesjonalnie podchodzi do sprawy. W końcu machnął ręką – ma swoją firmę, dom, samochody, nie powinien prosić o pieniądze.

– Kocham się tak, jak kobieta lubi. Ja w sumie lubię wszystko. Chce anal, będzie miała anal. Jeśli spotykamy się tylko na seks oralny z mojej strony, też sprawia mi to przyjemność. Czasem biorę auto, żeby dojechać tylko na te pół godzinki.

Czytaj także: Skłonił ich do tego koronawirus. Polska para podbija sieć filmami dla dorosłych

Na każdym spotkaniu na początku jest dziwnie. Adam sądzi, że kobietom lepiej robi umówienie się najpierw na kawę albo wino. Czasem szkoda mu czasu, bo od kilku miesięcy spotyka się na seks minimum trzy razy w tygodniu, ale nigdy nie odmawia. No, prawie nigdy, bo raz się zdarzyło.

– To była para. Robili obrzydliwe rzeczy, nie kręciło mnie to. Nie będę ci mówił dokładnie, bo jesteś za młoda, ale powiedzmy, że takie toaletowe.

Adam ma też własną fantazję. Chciałby spędzić z klientką całą noc, a może nawet i poranek. Fajniej tak, niż tylko trzask-prask i do widzenia.


Imiona wszystkich bohaterów zostały zmienione.


Chcesz opowiedzieć historię? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl