Śmierć dwojga 21-latków pod kołami pociągu. To najpewniej było samobójstwo
Do tragedii doszło wieczorem w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Ofiary to młodzi ludzie, kobieta i mężczyzna. Para stanęła na torach kolejowych w Radomsku. Maszynista nie zdołał wyhamować, oboje zginęli.
Czytaj także: "Jakbyś na kamień najechał". Pierwszego samobójcy nie zapomną już nigdy
Gdy prowadzący pociąg zauważył ludzi na torach, zaczął hamować. Tragedii nie udało się jednak uniknąć.
Wypadek miał miejsce w piątek, 25 grudnia 2020 r. ok. godz. 19.55. Wiadomo, że ofiary to kobieta i mężczyzna, oboje w wieku 21 lat. Byli mieszkańcami Radomska.Maszynista pociągu, jadącego w kierunku Łodzi zauważył osoby na torach. Zaczął hamować, ale niestety bezskutecznie. Mężczyzna oraz kobieta w wieku 21 lat zginęli na miejscu.
Okoliczności tragedii badają policjanci pod nadzorem prokuratury. Jak ustalono, maszynista był trzeźwy.
Daria Różańska w naTemat rozmawiała z maszynistami o ich pracy. Prowadzący pociągi przyznają, że niemal każdy ma na koncie jakiegoś samobójcę. Rekordziści przejechali ich nawet kilkudziesięciu.
Czytaj także: Efekt Wertera. "To jeszcze nie plaga, ale już się zaczyna...". Można przypuszczać, że samobójstw będzie teraz więcejGłuchy dźwięk, puknięcie, coś chrupnęło pod lokomotywą – koła przejeżdżają przez kości.
– To jest mniej więcej takie samo uczucie, jakby się na kamień najechało. Wie pani, taki, który dzieciaki położą dla zabawy na torach. Słychać tylko huk. Jeżeli samobójca stoi, to głową uderzy, a że głowa jest twarda i ciężka, to obije się o lokomotywę. Uczucie zabicia człowieka jest fatalne – obrazowo opowiada. Czytaj więcej
źródło: Radomsko24.pl