Jej wiersz poruszył cały świat. O czym mówiła Amanda Gorman na zaprzysiężeniu Bidena?
W 723 słowach zawarła więcej niż mógłby powiedzieć jakikolwiek polityk. 5-minutowe wystąpienie 22-letniej Amandy Gorman trafiło prosto w serce milionów ludzi i miało taką silę rażenia, że dziś na jej inspirujące przesłanie powołują się najważniejsze postaci z pierwszych stron gazet, a jej wiersz traktowany jest już niemal jak manifest pokoleniowy. Co poetka miała na myśli?
- Amanda Gorman jest dziś na ustach całego świata. Co wiemy o tej młodej poetce z Los Angeles?
- Co miało wpływ na napisanie tekstu "The Hill We Climb" ("Wzgórze, na które się wspinamy")?
- Efekt wystąpienia Amandy Gorman? Wyprzedane żółte płaszcze od Prady. Gratulacje od Obamy i Oprah Winfrey.
- Oryginalny tekst wiersza Amandy Gorman z zaprzysiężenia Joe Bidena
O napisanie kilku słów na inaugurację prezydentury Joe Bidena Amandę Gorman jeszcze w grudniu poprosiła żona polityka, dr Jill Biden, która zanim zaczęła wykładać na wyższej uczelni uczyła młodzież języka angielskiego.
22-letnia artystka (studiująca socjologię na Harvardzie) jest wschodzącą gwiazdą amerykańskiej kultury odkąd w 2017 roku została laureatką krajowej nagrody dla młodych poetów. W swojej twórczości często porusza tematy związane z wykluczeniem społecznym, problemami Afroamerykanów czy feminizmem. Jest jedną z trójki dzieci wychowywanych samotnie przez czarnoskórą matkę (poetka ma m.in. siostrę bliźniaczkę).
Czytaj także: Występ Amandy Gorman na inauguracji Bidena. Młoda poetka skradła show
Amanda Gorman — nowy głos pokolenia, czyli co poet(k)a miał(a) na myśli?
Początkowo artystka próbowała inspirować się wystąpieniami takich postaci jak Winston Churchill czy Abraham Lincoln, ale kiedy była w połowie pisania treści wystąpienia, doszło do zamieszek na Kapitolu.To właśnie te wydarzenia stały się siłą napędową do wyrażenia emocji zawartych w tekście "The Hill We Climb" (tłum. "Wzgórze, na które się wspinamy"). Pisanie reszty wiersza udało się jej ukończyć jeszcze tego samego dnia — 6 stycznia 2021 roku, który na trwale zapisze się na kartach amerykańskiej historii.
"Chuda, czarna dziewczyna wywodząca się z niewolników i wychowana przez samotną matkę" — jak opisała się sama Amanda Gorman — nie ukrywa, że w planach ma kandydowanie na urząd prezydenta w 2036 roku, kiedy będzie mieć 38 lat.
Pochodząca z Los Angeles artystka jest najmłodszą w historii poetką, która wystąpiła na zaprzysiężeniu. W dzieciństwie walczyła z wadą wymowy, ale nie przeszkodziło jej to w zadeklamowaniu autorskiego wiersza.
Ameryka "nie jest zepsuta, tylko po prostu niedokończona"
"Kiedy nadejdzie dzień, zadamy sobie pytanie gdzie możemy odnaleźć światło w tym niekończącym się cieniu" — napisała na wstępie Amanda Gorman.W jej opisie Ameryka "nie jest zepsuta, tylko po prostu niedokończona". Zamieszki w Waszyngtonie porównała do "siły, która niszczy naród". Nie brakuje jej jednak wiary w to, że przyszłość można jeszcze zmienić, bo "choć demokrację można okresowo opóźniać, to nigdy nie da się jej trwale pokonać".
Nie można jednak milczeć i biernie przyzwalać na wszystko, bo "cisza nie zawsze oznacza pokój". "Jeśli mamy sprostać naszym czasom, to zwycięstwo nie leży na ostrzu noża, ale na mostach, które dotąd zbudowaliśmy." Nie wolno jednak zapominać o tym, że nasza bezczynność będzie dziedzictwem następnego pokolenia, a "nasze błędy staną się ich ciężarem".
Reakcje na inspirujące wystąpienie Amandy Gorman
Wiersz Amandy Gorman poruszył miliony internautów na całym świecie. Do jej słów odniósł się m.in. Barack Obama, który odwołując się do napisanych przez nią słów zasugerował na Twitterze, że zawsze jest promyk nadziei, trzeba być tylko na tyle odważnym, by potrafić go dostrzec.Płaszcz od Prady (w najmodniejszym w tym sezonie żółtym kolorze), w którym wystąpiła na inauguracji prezydentury Joe Bidena 22-letnia poetka Amanda Gorman wyprzedał się w sklepach internetowych jeszcze tego samego dnia.
Czytaj także: Porzućcie dresy, załóżcie czarne maseczki, swetry i... rybackie kapelusze. Najmodniejsze HITY 2021
Amanda Gorman. Oryginalny tekst wiersza, który poruszył świat
Amanda Gorman: “The Hill We Climb”When day comes, we ask ourselves where can we find light in this never-ending shade?
The loss we carry, a sea we must wade.
We’ve braved the belly of the beast.
We’ve learned that quiet isn’t always peace,
and the norms and notions of what “just” is isn’t always justice.
And yet, the dawn is ours before we knew it.
Somehow we do it.
Somehow we’ve weathered and witnessed a nation that isn’t broken,
but simply unfinished.
We, the successors of a country and a time where a skinny Black girl descended from slaves and raised by a single mother can dream of becoming president, only to find herself reciting for one.
And yes, we are far from polished, far from pristine,
but that doesn’t mean we are striving to form a union that is perfect.
We are striving to forge our union with purpose.
To compose a country committed to all cultures, colors, characters, and conditions of man.
And so we lift our gazes not to what stands between us, but what stands before us.
We close the divide because we know, to put our future first, we must first put our differences aside.
We lay down our arms so we can reach out our arms to one another.
We seek harm to none and harmony for all.
Let the globe, if nothing else, say this is true:
That even as we grieved, we grew.
That even as we hurt, we hoped.
That even as we tired, we tried.
That we’ll forever be tied together, victorious.
Not because we will never again know defeat, but because we will never again sow division.
Scripture tells us to envision that everyone shall sit under their own vine and fig tree and no one shall make them afraid.
If we’re to live up to our own time, then victory won’t lie in the blade, but in all the bridges we’ve made.
That is the promise to glade, the hill we climb, if only we dare.
It’s because being American is more than a pride we inherit.
It’s the past we step into and how we repair it.
We’ve seen a force that would shatter our nation rather than share it.
Would destroy our country if it meant delaying democracy.
This effort very nearly succeeded.
But while democracy can be periodically delayed,
it can never be permanently defeated.
In this truth, in this faith, we trust,
for while we have our eyes on the future, history has its eyes on us.
This is the era of just redemption.
We feared it at its inception.
We did not feel prepared to be the heirs of such a terrifying hour,
but within it, we found the power to author a new chapter, to offer hope and laughter to ourselves.
So while once we asked, ‘How could we possibly prevail over catastrophe?’ now we assert, ‘How could catastrophe possibly prevail over us?’
We will not march back to what was, but move to what shall be:
A country that is bruised but whole, benevolent but bold, fierce and free.
We will not be turned around or interrupted by intimidation because we know our inaction and inertia will be the inheritance of the next generation.
Our blunders become their burdens.
But one thing is certain:
If we merge mercy with might, and might with right, then love becomes our legacy and change, our children’s birthright.
So let us leave behind a country better than the one we were left.
With every breath from my bronze-pounded chest, we will raise this wounded world into a wondrous one.
We will rise from the golden hills of the west.
We will rise from the wind-swept north-east where our forefathers first realized revolution.
We will rise from the lake-rimmed cities of the midwestern states.
We will rise from the sun-baked south.
We will rebuild, reconcile, and recover.
In every known nook of our nation, in every corner called our country,
our people, diverse and beautiful, will emerge, battered and beautiful.
When day comes, we step out of the shade, aflame and unafraid.
The new dawn blooms as we free it.
For there is always light,
if only we’re brave enough to see it.
If only we’re brave enough to be it.