Jestem ozdrowieńcem, choć o tym nie wiedziałam. I co dalej?

Żaneta Gotowalska
Problemy ze skupieniem i ze snem, obniżona koncentracja i szybkie męczenie się – do niedawna myślałam, że to przesilenie wiosenne. Teraz wiem, że to powikłania pocovidowe. Bo – jak się okazało – jestem ozdrowieńcem, choć tego nie wiedziałam.
Co ma zrobić osoba, która przechorowała covid? Jakie badania powinna wykonać? Fot. Unsplash
W pierwszych tygodniach marca poczułam lekkie objawy przeziębieniowe. Bolały mnie zatoki, czułam, że "coś mnie bierze", lekko drapało mnie w gardle. Mogłam spać cały dzień, a i tak czułam się zmęczona. Nie miałam jednak wysokiej temperatury (moja normalna to ok. 35,3 st.), maksymalnie 37,3 st, nie miałam dreszczy, nie straciłam smaku czy węchu.

Mimo to zgłosiłam się do lekarza na wizytę online. Dostałam porady, żeby dużo pić, brać witaminę D, witaminę C, leki bez recepty na zatoki i coś przeciwbólowego przy ewentualnym bólu głowy oraz coś na zbicie gorączki, kiedy ta się pojawi.


Objawy zaczęły się koło czwartku. Od tego czasu, do końca następnego tygodnia, nie wychodziłam z domu. Próbowałam wypełnić kwestionariusz kwalifikujący na test, ale moje objawy sprawiły, że skierowania nie dostałam. Uznałam, że zastosuję się do zaleceń z konsultacji online, nałożę na siebie izolację 10-dniową i poczekam, aż mi przejdzie. Skoro na co dzień ściśle przestrzegam obostrzeń (noszę maseczkę, dezynfekuję ręce, nie spotykam się w większych grupach ludzi i moje wyjścia z domu to albo spacer w lesie, albo zakupy) to na pewno jest to zwykłe przeziębienie, ewentualnie zapalenie zatok.

Minął niecały miesiąc, a ja zaczęłam mieć kłopoty ze snem. Do tego czułam spore zmęczenie, generalnie szybciej się męczyłam wchodząc po schodach czy niosąc zakupy ze sklepu. Do tego obniżona koncentracja, problemy ze skupieniem. Żartowałam nawet, że to pewnie ta tzw. mgła pocovidowa. Jednak kiedy któryś raz zdarzyło się, że szłam do pokoju i... nie wiedziałam, po co, zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie przeszłam koronawirusa.

Czytaj także: Tycie w pandemii. Oficjalne dane są niepokojące

9 kwietnia wykonałam test na przeciwciała na koronawirusa. 13 kwietnia otrzymałam wynik, który wskazał obecność "przeciwciał IgG skierowanych przeciwko SARS-CoV-2, co wskazuje na przebyte zakażenie/szczepienie i potencjalnie chroni przed ponowną infekcją”.
Wynik poziomu przeciwciałArchiwum prywatne
Poziom przecwciał to 102.90 RU/ml. I dalej: "Wynik badania jest interpretowany zgodnie z zaleceniami producenta testu, gdzie za wynik pozytywny uznaje się poziom przeciwciał na poziomie ≥ 11 RU/ml”.

Jestem ozdrowieńcem i co dalej?

Odebrałam wynik i... się zaniepokoiłam. Z jednej strony ucieszyłam się, że skoro przeszłam koronawirusa, stało się to w tak łagodny sposób. Wiem też, że wynik ten powinien dać mi pewnego rodzaju spokój. Mam 32 lata, więc na szczepienie się jeszcze naczekam, więc przeciwciała – co potwierdza wynik – dają mi potencjalną ochronę przed podobną infekcją. Jednak zaniepokoiło mnie kilka rzeczy.

Po pierwsze – jak wiele osób nie wie, że przechorowało koronawirusa i po prostu chodzi z infekcją, bo nie chce/nie może dokonać samoizolacji, a uznaje, że test nie jest potrzebny. Albo lekarz pierwszego kontaktu czy kwestionariusz po prostu nie kwalifikuje jej na test, bo objawy są bardzo skąpe.

Po drugie – jakie konsekwencje mogą wynikać z przechorowania koronawirusa nawet w tak łagodny sposób, jak u mnie. Jak informują brytyjscy naukowcy, aż 1/3 ozdrowieńców ma po COVID-19 powikłania. Są to problemy m.in. neurologiczne i psychiczne, które utrzymują się nawet rok po zakażeniu. Najczęstsze powikłania to depresja, zaburzenia nastroju, stany lękowe, bezsenność. Ci, którzy przeszli koronawirusa ciężko, mają problemy z powodu demencji czy udarów.

Jest to też wspomniana "mgła", kiedy osoby, które przeszły koronawirusa mają problemy z orientacją, komunikacją, większą skłonność do zapominania i niezdolność skupienia się na dłuższy czas. Coraz częściej obserwuje się również powikłania neurologiczne, typu majaczenie, splątanie lub parestezje – nietypowe odczucia skórne w postaci mrowienia, kłucia, pieczenia, drętwienia i uczucia chłodu, które nie są wywołane przez warunki zewnętrzne.

Co należy zrobić dla siebie?

Wszyscy, którzy przeszli koronawirusa, powinni monitorować stan zdrowia. Lekarze po wywiadzie wystawią nam odpowiednie skierowanie. W moim przypadku jest to zlecenie wykonania badania krwi, EKG oraz RTG klatki piersiowej. Ale szczegółowych informacji udzieli wam lekarz pierwszego kontaktu.

Po co się badać? Po pierwsze dzięki badaniom jesteśmy w stanie sprawdzić stan zdrowia po przebyciu COVID-19, upewniając się, czy nasz organizm nie zmaga się z poważnymi powikłaniami po chorobie. Do tego sprawdzimy stan najbardziej narażonych układów i narządów oraz uzyskamy rekomendacje lekarskie dotyczące m.in. ewentualnej dalszej diagnostyki i leczenia wykrytych nieprawidłowości.

Co możemy zrobić dla innych?

Na stronie pacjent.gov.pl znajduje się informacja, by ozdrowieńcy oddawali osocze, by w ten sposób pomóc osobom, które zmagają się z ciężkim przebiegiem koronawirusa. W osoczu osób, które przeszły zakażenie koronawirusem lub zachorowały na COVID-19 i wyzdrowiały, znajdują się przeciwciała, wytworzone w odpowiedzi na zakażenie.

Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie informuje, że kandydaci na dawców osocza ozdrowieńców proszeni są o dostarczenie na wizytę dokumentacji medycznej potwierdzającej przechorowanie COVID-19/zakażenie SARS-CoV-2 (pozytywny wynik testu RNA-SARS CoV-2 lub testu antygenowego lub skierowanie na izolację). Dodatkowo osoby, u których potwierdzeniem COVID-19 są dodatnie testy przeciwciał anty-SARS-CoV-2, mogą oddawać krew lub osocze 14 dni od daty wykonania testu.
Jakub Orzechowski/Agencja Gazeta
Udałam się do RCKiK w Warszawie, żeby oddać osocze. Niestety, przeciwskazaniem do oddania osocza było niskie ciśnienie, które (podobnie jak ciśnienie zbyt wysokie) jest jednym z powodów, dla którego oddanie krwi czy osocza jest niemożliwe. Lista przeciwskazań jest długa, ostateczną decyzję podejmuje lekarz kwalifikujący, więc warto sprawdzić, czy możemy pomóc komuś, kto zmaga się z koronawirusem.

Czytaj także: Ozdrowieńcu, oddaj osocze, to naprawdę ratuje życie! Oto wszystko, co musisz wiedzieć

Zgodnie z nowymi wytycznymi Ministerstwa Zdrowia, ozdrowieńcy po COVID-19 mają być szczepieni do180 dni od zachorowania. “Wydaje się, że ozdrowieńcy nie muszą podlegać priorytetyzacji w zakresie szczepienia” - przyznają eksperci medyczni z inicjatywy Nauka przeciw Pandemii, podsumowując aktualny stan wiedzy na temat odporności nabytej po zakażeniu koronawirusem.

MZ: nie u każdej osoby po zakażeniu pojawiają się przeciwciała

— Testy na przeciwciała dają obraz czy przechorowaliśmy COVID-19, a nie czy chorujemy w danym momencie. Należy polegać na testach PCR i badać się w punktach, do których skieruje nas lekarz — poinformował mnie Jarosław Rybarczyk z Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia.

Uzyskałam informację, że "przeciwciała na obecność wirusa SARS-CoV-2 pojawiają się po około 7-10 dniach od początku objawów klinicznych COVID-19". — Poziom tych przeciwciał zależny jest od stanu odporności osoby chorej (wydolności jego układu immunologicznego) oraz przebiegu choroby (u osób z ciężkimi objawami poziom tych przeciwciał jest z reguły wyższy niż u osób które przeszły zakażenie bezobjawowo) — podkreślił Rybarczyk.

I dodał, że "nie u każdej osoby po zakażeniu pojawiają się przeciwciała".
Jarosław Rybarczyk, Ministerstwo Zdrowia

Nie ma dokładnych danych, jak długo przeciwciała utrzymują się po przechorowaniu. Przyjmuje się, że co najmniej kilka miesięcy. Przeciwciała zabezpieczają w pewnym stopniu przed ponownym zachorowaniem, ale nie dają całkowitej gwarancji bezpieczeństwa. Są opisywane przypadki ponownego zakażenia SARS-CoV-2 u tych samych osób.

Dlaczego się izolujesz? Właśnie dlatego

Kiedy kilka tygodni temu napisałam na Twitterze, że nie widziałam mojej babci od roku, a moich rodziców namawiałam na przełożenie wizyty, by przeczekać do momentu, kiedy sytuacja koronawirusowa się uspokoi, jedna osoba napisała mi, że współczuje takiej wnuczki i córki.

Kiedy ktoś pytał mnie, dlaczego nie spotykam się w większym gronie osób, a swoją aktywność w ostatnim czasie ograniczam do przebywania wyłącznie z moim partnerem, mówiłam, że robię to dla bezpieczeństwa. Nie pojechałam na święta do rodziców, nie poszłam na domówkę do znajomych. Wszystko po to, by minimalizować ryzyko. Niektórzy mówili: ale przecież wszyscy jesteśmy zdrowi! Być może, ale może być też tak, że wielu z nas nawet nie wie, że przechodzi koronawirusa lub myśli, że te objawy, które ma, to jedynie zwykłe przeziębienie. Dlatego teraz, kiedy wiem, że jestem jedną z takich osób, wiem, że dystans jest wskazany.

Jeśli miałabym wskazać moment, kiedy złapałam to świństwo, wskazałabym sklep. Wiele razy spotykam się z kolejką, w której stoją ludzie z maseczką na brodzie. Albo z obsługą, która tej maseczki nie ma w ogóle. Jeśli chcemy za jakiś czas pójść choćby drogą otwierającego się Izraela, czy wracającej do normalności Wielkiej Brytanii, proszę: nie bądźmy egoistami. A do rządzących mam apel, wzorując się na słowach doktora Pawła Grzesiowskiego, testujmy jeszcze szerzej, bo dziś objawy koronawirusa są już tak niestandardowe, że może to dotyczyć nas wszystkich.