Joanna Mucha #TYLKONATEMAT: Było już kilka osób, którym odmówiliśmy transferu do PL2050

Jakub Noch
Było już kilka osób, które otrzymały od nas odpowiedź negatywną. Jeśli przychodzą do nas politykierzy, a nie politycy, jeśli przychodzą ludzie, którzy chcą uprawiać politykę w takim starym stylu, to nie jesteśmy zainteresowani – mówi #TYLKONATEMAT Joanna Mucha. Posłanka tłumaczy też powody, dla których Polska 2050 bezwarunkowo poparła ratyfikację FO i zdradza, że trzyma kciuki za nowy projekt Rafała Trzaskowskiego.
"W Polska 2050 doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że sondaże w każdej chwili mogą się odmienić" - mówi posłanka Joanna Mucha w rozmowie z naTemat.pl. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Dlaczego Polska 2050 była jedną z tych partii, które w sprawie Funduszu Odbudowy zagłosowały tak samo jak Prawo i Sprawiedliwość?

Joanna Mucha: Szczerze mówiąc nie rozumiem, jak można było głosować inaczej. Nie rozumiem moich kolegów z Platformy Obywatelskiej, którzy przyjęli stanowisko szantażu.

Po pierwsze, jest polską racją stanu, żeby te pieniądze jak najszybciej można było w Polsce wydać i podnieść kraj po pandemii. Po drugie, sprzeciw moich kolegów z Platformy był absolutnie niezrozumiały dla naszych przyjaciół i partnerów z Unii Europejskiej.

Po trzecie, w moim przekonaniu działania PO to był potworny błąd polityczny. Rozpętanie tej awantury wokół Funduszu Odbudowy daje PiS możliwość mówienia, że opozycja nie chciała tych pieniędzy i „zaznaczenia” tych pieniędzy jako rządowych. Absolutnie nie przyjmuję argumentów dotyczących tego, iż można było obalić rząd. Bo nie można było i nawet bardzo wpływowi przedstawiciele PO publicznie potwierdzają, że takiej możliwości nie było...

Natomiast jeśli chodzi o wynegocjowanie jakiś warunków... Jeśli moi koledzy z Platformy na jednym oddechu mówią, że nie wierzą PiS w ani jedno słowo, a na drugim mówią, że chcieli od nich jakieś warunki, to przepraszam bardzo, ale ja uważam, iż to jest daleko idąca sprzeczność. Naprawdę nie rozumiem tego typu postawy.


A co powie Pani wyborcom Polski 2050, którzy za kilka lat mogą przyjść z pretensjami, że rząd jednak niewłaściwie wydaje pieniądze, bo wy mu to umożliwiliście?

Mechanizmy kontroli, które proponuje Komisja Europejska, na pewno zostaną wdrożone i będziemy w Polsce pilnować, by wszelkie nieprawidłowości zostały szybko ujawnione. Na pytanie odpowiem natomiast przypomnieniem, jaką decyzję wyborczą podjęli Polacy w 2019 roku, dając PiS władzę. Niestety, takie są konsekwencje...
Czytaj także: Wywołał awanturę w Polsce, ale nie tylko u nas. Co musisz wiedzieć o Funduszu Odbudowy? [10 FAKTÓW]
Poza tym jestem przekonana, iż dużą część tych pieniędzy po zmianie władzy wyda dzisiejsza opozycja. A to dlatego, że procedury przyznania środków będą się przyciągały. Polska złożyła niekompletne dokumenty do Komisji Europejskiej, w związku z tym już teraz wiemy, że będzie co najmniej trzymiesięczne opóźnienie dotyczące pierwszych decyzji.

Pamiętajmy, że Krajowy Plan Odbudowy można zmieniać w każdym momencie, więc moim zdaniem duża część środków z Funduszu Odbudowy będzie rozdysponowywana już przez nowy rząd.

Jakich elementów najbardziej brakuje w aktualnej wersji Krajowego Programu Odbudowy?

Oj, tam brakuje wielu ważnych elementów... Przede wszystkim brakuje rozwiązań kwestii klimatycznych, które pozwoliłyby na sięgnięcie do środków z Funduszu Sprawiedliwiej Transformacji.

Tymczasem to źródło będziemy mogli uruchomić, jeśli podejmiemy działania na rzecz osiągnięcia neutralności klimatycznej. To najbardziej krzycząca o uzupełnienie kwestia w KPO.

Generalnie Krajowy Plan Odbudowy jest skonstruowany w ten sposób, że on ma całkiem niezłe diagnozy w tej swojej podstawowej części. Dalej znajdujemy niestety rozwiązania, które są absolutnie niekompatybilne z wcześniejszymi diagnozami.

W ostatnich dniach Polska została dwukrotnie upokorzona przez mniejszych sąsiadów - na arenie unijnej przez Czechów ws. elektrowni Turów, na arenie międzynarodowej przez Białoruś i sprawę porwania polskiego samolotu. Jak zareagowałaby PL2050, gdyby to wszystko spadło na wasze barki jako partii rządzącej?

Gdybyśmy to my byli odpowiedzialni za Polskę, te rzeczy nigdy by się nie zdarzyły... Jeśli chodzi o Turów, TSUE rzeczywiście zastosowało wobec Polski opcję atomową. Tego typu zabezpieczenia są stosowane bardzo rzadko.
Ale specjaliści od dawna alarmowali, że polski rząd z takim lekceważeniem podchodził do Czechów i prowadzenia wcześniejszych mediacji oraz w taki sposób przedstawił argumenty przed Trybunałem Sprawiedliwości, że to po prostu nie mogło skończyć się inaczej.

Nie wykluczam, że rząd PiS celowo próbował tę sprawę ignorować, żeby doprowadzić do takiego ruchu TSUE i pokazać, jak ta UE jest zła, bo chce "podważać suwerenność".

Interpelację w sprawie Turowa napisałam już w ubiegłym roku i wówczas rząd mi odpisał, że z Czechami nie ma żadnego problemu, wszystko jest pod kontrolą i nie ma o czym dalej dyskutować. Teraz na jaw wychodzi, że w rzeczywistości doprowadzono do niesamowitych zaniedbań w relacjach z Czechami w tej sprawie...

Przy okazji przypomina mi się ostatnia sejmowa debata nad stanem polskiej dyplomacji. Byłam po niej wstrząśnięta tym, w jaki sposób funkcjonuje dzisiaj polski MSZ, jakie dokumenty przekazuje parlamentowi i jakimi kadrami dysponuje.

Można uwierzyć, że jest sporo formacji, którym na forum UE rzeczywiście szłoby lepiej niż Zjednoczonej Prawicy, ale co z Białorusią? Tu już sprawy nie są tak proste...

W mojej ocenie te pierwsze reakcje rządu na porwanie samolotu były poprawne. Pierwsze działania premiera Mateusza Morawieckiego były takie, jakie powinny w tej sytuacji być. Jeśli chodzi o wszczęcie postępowania przez Zbigniewa Ziobrę, to również był ruch, który powinien mieć miejsce.

Jednak inny kontekst jest tutaj niezwykle ważny. Polska odgrywała rolę kraju, który daje schronienie i wsparcie białoruskim opozycjonistom, jest ważny i wspiera walkę o demokrację na Wschodzie. Niestety, straciliśmy tę rolę. Raman Pratasiewicz złożył w Polsce wniosek o azyl i nie przyznano mu tego statusu!

Interweniowałam też w sprawie innego białoruskiego opozycjonisty, w którego sprawie polska prokuratura zdawała się podejmować działania zgodne z życzeniami reżimu Łukaszenki. Zupełnie nie brali od uwagę, że dowody przeciw niemu są spreparowane.
Teraz jak najbardziej na miejscu jest domaganie się ostrej reakcji Komisji Europejskiej wobec Białorusi. Problem w tym, że przez wszystkie te lata nasza siła oddziaływania w UE ulegała anihilacji.

PL2050 nie ukrywa ambicji związanych z przejęciem władzy, a sondaże potwierdzają, że macie na to szansę. Ale czy naprawdę jesteście gotowi na rozwiązywanie także takich problemów? Macie gotowy plan polityki wschodniej?

Mamy nieprawdopodobny zasób w naszych szeregach, czyli Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, która była ambasadorką Polski w Rosji oraz wiceministrą spraw zagranicznych. Niewiele jest w naszym kraju osób, które mają takie kompetencje w sprawach wschodnich.

To daje nam wielkie poczucie bezpieczeństwa w tych kwestiach. We wszystkich przypadkach, gdy ze strony Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz otrzymywaliśmy propozycje naszego stanowiska w trudnych sprawach dotyczących dyplomacji i polityki wschodniej, były to propozycje pod każdym względem eksperckie i niezwykle wyważone.

W PL2050 zamierzacie już tylko spokojnie przyglądać się temu, jak rosną słupki poparcia, czekać na kolejne potknięcia rywali i nadejście wyborów?

Nie należę do osób, które napawają się widokiem dobrych sondaży. W Polska 2050 doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że sondaże w każdej chwili mogą się odmienić, dlatego do korzystnych dla nas wyników podchodzimy z wielką pokorą.

Gdy tworząca się dopiero partia zyskuje 20-23 proc. poparcia, to jest niesamowity kredyt zaufania, który wymaga odpowiedzialności z naszej strony. W takiej sytuacji nie ma miejsca na żaden triumfalizm.

Jak każda partia opozycyjna uważamy, że im szybciej będą nowe wybory, tym lepiej. Nie zamierzam jednak ukrywać, że z perspektywy partii, która się dopiero buduje, jeszcze trochę czasu dobrze nam zrobi.
Posłanka Joanna Mucha w rozmowie z naTemat.pl mówi, jak układa jej się współpraca z Szymonem Hołownią i innymi twórcami formacji Polska 2050.Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Gdyby jednak parlament jutro się rozwiązał i nagle byłoby 45 dni na zorganizowanie nowych wyborów, to my będziemy gotowi i sobie poradzimy. Nawet w warunkach tej ciągłej jeszcze budowy.

Dlatego, że czeka cała kolejka chętnych na transfery? Jak często zgłaszają się do pani koleżanki czy koledzy z innych ugrupowań, by zapytać o warunki przejścia do waszej formacji?

To się w ogóle w ten sposób nie odbywa. Nigdy nie podchodzimy do tego jako do uzgadniania "warunków transferu". Było już kilka osób, które otrzymały od nas odpowiedź negatywną. Musieliśmy im powiedzieć, że niestety nie czujemy z nimi takiej zgodności i raczej nie będzie się nam dobrze współpracowało.

Jest kilka osób, z którymi chcemy współpracować i mam nadzieję, że one za jakiś czas do nas dołączą. Są też przypadki osób, którymi PL2050 jest zainteresowana, ale wiemy, że - przynajmniej na tę chwilę – one się do nas nie wybierają...

Polska 2050 w tej chwili nie chce tworzyć wielkiej parlamentarnej struktury. Nie mamy nawet planu, by przekształcić się z koła w klub. Proszę zauważyć, że nasze małe jeszcze koło parlamentarne jest obecnie najbardziej aktywnym spośród sił parlamentarnych.

Zabieramy głos we wszystkich punktach posiedzenia i na najważniejszych komisjach. Pewne wzmocnienie koła oczywiście by się przydało, ale naszym celem nie jest tworzenie potężnej siły w tym Sejmie. My stawiamy na nowych ludzi, których wprowadzimy do parlamentu po kolejnych wyborach.

Jakich warunków nie spełniały te osoby, które do PL2050 chciały dołączyć, ale im odmówiliście?

Nie miały naszego DNA. Jeśli przychodzą do nas politykierzy, a nie politycy, jeśli przychodzą ludzie, którzy chcą uprawiać politykę w takim starym stylu, to nie jesteśmy zainteresowani. My naprawdę chcemy zmiany.

Chcemy, by polska polityka wyszła z kolein PO-PiS-owskich, w których tkwi od 2005 roku. Chcemy przekierować Polaków z patrzenia w przeszłości na patrzenie do przodu. Na Polskę naszych dzieci, na Polskę 2050 roku.

A jak patrzycie na ostatnią aktywność Rafała Trzaskowskiego? Obawiacie się, że z tego jednak wyrośnie wam konkurencja?

Bardzo mocno trzymam kciuki za Rafała Trzaskowskiego. Dlaczego? Otóż są tacy wyborcy, którzy na nas nie zagłosują, ale za głosują na Rafała. Mam takie przypuszczenie, że skoro Campus Polska Przyszłości jest pod koniec sierpnia, to pewnie politycy skupieni wokół Rafała będą chcieli gdzieś z początkiem kolejnego sezonu politycznego zwodować jakąś nową inicjatywę.

Naprawdę mam nadzieję, że Rafał odzyska dużą część tego zaufania, którym Polacy obdarzyli go w trakcie wyborów prezydenckich. Na serio trzymam za niego kciuki, gdyż wszystkim nam opłaca się, by opozycja rosła w siłę. A my będziemy w tym czasie zabiegali o naszych wyborców.
Czytaj także: Co to jest Campus Polska Przyszłości? Wszystko, co musisz wiedzieć o projekcie Trzaskowskiego
Firma Research Partner niedawno zrobiła sondaż, w którym do wyboru była "partia Trzaskowskiego i Hołowni". To tylko political fiction, czy taki twór może pojawić się na polskiej scenie politycznej?

To jest bardzo ciekawa sytuacja... Zastanawia mnie, kto i po co przeprowadził taki sondaż? Czy po to, żeby wpychać nas w pewną koleinę? Czy po to, by żeby możliwość współpracy tego typu została z góry wykluczona?

Zdecydowaliśmy w PL2050, iż nie będziemy szerzej tego sondażu komentować. Choćby dlatego, że nie wiemy, czym jest w tym sondażu hasło "Trzaskowski". Chodzi tutaj o zupełnie nową partię czy PO? O jego ruch czy samego Rafała...?

A pełnoetatowego powrotu Donalda Tuska do krajowej polityki jeszcze by pani chciała?

To są jego decyzje. Jeśli Donald Tusk będzie czuł taką potrzebę i chęć... Jakaś przestrzeń w polskiej polityce z pewnością dla niego jest. Pewna grupa wyborców wciąż Tuska bardzo ceni. Ja też go bardzo cenię za te 7 lat jego rządów.

Natomiast nie spodziewam się, żebyśmy mówili tutaj o jakimś „gamechangerze”. Czyli wydarzeniu, które jakoś dramatycznie zmieniłoby sytuację na polskiej scenie politycznej.

Porozmawiajmy więc o pani aktualnym liderze partyjnym. Jak w tej roli wypada Szymon Hołownia?

Szymon Hołownia jest liderem bardzo partycypacyjnym. To taka osoba, która bardzo mocno polega na swoich współpracownikach i dużo od nich wymaga.

Mamy dość dokładnie określone zakresy odpowiedzialności. Każdy projekt w PL2050 ma swojego opiekuna, który jest rozliczany z jego realizacji. Przede wszystkim my się wszyscy wzajemnie słuchamy. Mamy mocno zaawansowaną komunikację wewnętrzną.

Szeregowi posłowie muszą uczyć lidera partii, czym jest polityka?

Nie używałabym takich sformułowań. Każdy z nas ma swoje lepsze pola. Ja pewnie jestem jedną z bardziej politycznie doświadczonych osób. Szymon jest świetnym mówcą, fenomenalnie przekłada jakieś skomplikowane rzeczy na prosty język.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jest świetna w analizach, Hanka Gill-Piątek jest niesamowita w umiejętnościach związanych z prowadzeniem naszego koła. Mamy też grupę doskonałych prawników.
Jakim liderem jest Szymon Hołownia? Zdaniem Joanny Muchy, szef Polska 2050 stawia przede wszystkim na partycypację.Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Dzięki temu, że każdy zajmuje się tym, co potrafi najlepiej i wzajemnie się słuchamy, mamy do siebie zaufanie i poczucie, że tutaj nie ma żadnych gierek i intryg.

Nawet jeśli zdarzają się takie sytuacje, że jest jakaś rozbieżność między naszymi stanowiskami, to po prostu sobie bardzo powolutku wypracowujemy rozwiązanie. Sprawdzamy, które miejsca mamy spójne i co w tych miejscach można zbudować. Fajnie się pracuje w takiej organizacji.

Jest pani pewna, że fajnie będzie układała się także współpraca z nowym partyjnym kolegą? Wszakże jeszcze niedawno z prof. Maksymowiczem byliście po kompletnie różnych stronach barykady.

Po pierwsze, było naprawdę sporo tematów, w przypadku których profesor Maksymowicz nie głosował razem z PiS. Po drugie, w obozie Zjednoczonej Prawicy był on raczej ekspertem niż politykiem. Po tym krótkim czasie, od kiedy się znamy, mogę powiedzieć o prof. Maksymowiczu same dobre rzeczy. Pierwsze kontakty są naprawdę zaskakująco dobre.

Z nim jest w ogóle podobna sytuacja, co z Tomaszem Zimochem. W PO praktycznie nie był on ekspercko wykorzystywany. Prawie nikt nie wiedział, że Zimoch jest prawnikiem z aplikacją sędziowską! Podobnie z prof. Maksymowiczem było w ZP, którego prawie nie dopuszczano do wypowiedzi z mównicy sejmowej. U nas to będzie wyglądało zupełnie inaczej, bo on bierze na siebie w parlamencie wszystkie kwestie związane z ochroną zdrowia...

Uważam więc, że jego wejście do PL2050 to było coś bardzo pozytywnego. I odbyło się bez najmniejszego zgrzytu. Niektórzy obawiali się, że może działacze w regionie źle na to zareagują, tymczasem na żadnym poziomie nie było najmniejszych problemów. Moim zdaniem, to był dla nas strzał w dziesiątkę.