Ludzie myślą, że znają celebrytów, a wcale tak nie jest. O co chodzi w paraspołecznych relacjach?

Zuzanna Tomaszewicz
Nie myślimy o tym zbyt często, choć każdemu to się zdarza. Mówimy "lubię tego aktora", chociaż wcale go nie znamy. Wiadomo, możemy doceniać czyjś talent, ale zdarzają się przypadki, w których po prostu przypisujemy celebrytom pozytywne cechy i czujemy wobec nich przyjacielską więź. Co stoi więc za tym, że traktujemy konkretne gwiazdy jak bliskich przyjaciół? Odpowiedzią na to pytanie jest tzw. paraspołeczna interakcja, o której porozmawialiśmy z psychologiem.
Dlaczego czujemy, że dobrze znamy któregoś z celebrytów? Daisy Ridley ze "Star Warsów" padła ofiarą nagonki za jeden post. Fot. East News
Złapaliście się kiedykolwiek na tym, że lubicie któregoś celebrytę aż za bardzo? Że odczuwacie wobec niego emocje, które złudnie przypominają wam znajomość z kimkolwiek, kogo znacie twarzą w twarz? Odpowiedzi możecie poszukać w definicji paraspołecznej interakcji.

Interakcja ta w skrócie polega na tym, że nie znając pewnego celebryty, a dostrzegając, że łączą go z nami podobne zachowania, poglądy lub zainteresowania, zaczynamy go koniec końców lubić.

Znani nieznani

– Tak naprawdę relacje rzeczywiste i te ze znanymi osobami, które pojawiają się gdzieś w mediach, są do siebie podobne - spełniają takie same funkcje. Jesteśmy istotami społecznymi, potrzebujemy ludzi i czasami okazuje się, że nie trzeba nawet znać jakiejś osoby, aby zaspokajać swoje potrzeby, jak to ma miejsce w jednostronnej relacji – mówi nam psychoterapeutka i psycholożka Katarzyna Ambrozik.


Jako ludzie potrzebujemy bliskości, kontaktu z drugą osobą, akceptacji. Takie potrzeby może zaspokoić właśnie relacja paraspołeczna. – Poza tym, osoba, której się nie zna osobiście, a śledzi się ją intensywnie w internecie, nie odrzuci nas. Niektórzy przez to czują się bezpieczniej w takich relacjach, niż w relacjach rzeczywistych – tłumaczy nam nasza rozmówczyni.

Jak można się domyślić, interakcje paraspołeczne mogą być i pozytywne, i negatywne. Dla przykładu: po sukcesie serialowego "Sherlocka" BBC zaczął się wielki boom na Benedicta Cumberbatcha, czyli odtwórcę ekscentrycznego detektywa z Baker Street 221B. Zainteresowanie nim było tak ogromne, że fani stworzyli cały fandom nazywając siebie uroczo Cumberbitches. Relacja Cumberbitches z aktorem - jak czytamy w mediach - nie należy do tych toksycznych. W internecie nie znalazłam żadnych wzmianek o tym, aby miłośnicy Cumberbatcha zachowali się wobec niego źle (chyba, że o czymś nie wiemy, a sprawy samej w sobie nie nagłośniono). Fandom Brytyjczyka jest więc przykładem pozytywnej interakcji.

Jeśli chodzi zaś o negatywną relację, z pewnością jest nią ta, której ofiarą padła Daisy Ridley, filmowa Rey z ostatniej trylogii "Gwiezdnych Wojen". Po premierze "Przebudzenia mocy" aktorka była oskarżana o to, że jej bohaterka jest Mary Sue (postacią wyidealizowaną, której wszystko się udaje). Momentem kulminacyjnym hejtu na Ridley była sprawa jej wpisu, który opublikowała po ceremonii wręczenia nagród Teen Awards w 2016 roku. Wtedy to ze sceny inni celebryci apelowali o to, aby zakazać posiadania broni w Stanach Zjednoczonych. Wcześniej, przed galą, doszło m.in. do strzelaniny w klubie gejowskim w Orlando oraz do masakry w szkole podstawowej w Newton (zginęło wówczas 28 osób, w tym 20 z ofiar stanowiły dzieci).

Ridley skrytykowano za to, że nawołuje innych do zniesienia dostępu do broni w USA. Nagonka na gwiazdę doprowadziła do tego, że Ridley wycofała się ze wszystkich kanałów społecznościowych, choć wcześniej była w internecie bardzo aktywna.

Nieco inna sytuacja przytrafiła się Justinowi Prentice'owi, który zagrał Bryce'a Walkera w głośnym serialu "Trzynaście powodów". Serialową postać przedstawiono jako gwałciciela, który wykorzystywał seksualnie dziewczyny ze swojego liceum. Aktor wcielił się w antagonistę na tyle dobrze, że zdobył uznanie wśród recenzentów, ale i wśród części widzów. Niektórzy jednak nie potrafili oddzielić aktora od granej przez niego postaci, więc zaczęli przypisywać mu cechy Bryce'a. Prentice dostawał przez to groźby śmierci, a pod jego zdjęciami ciągle pojawiał się komentarz "gwałciciel".

– Wyraźnym przekroczeniem pewnej granicy byłyby próby wkraczania w życie swojego idola, zwłaszcza te mocno ingerujące – twierdzi psycholożka.

Jakie są więc sygnały, że relacja paraspołeczna ze znaną osobą nie zmierza w dobrym kierunku? – W tym przypadku ważnym kryterium będzie pojawiający się silny dyskomfort, cierpienie osoby zaangażowanej w taką relację. Kolejnym sygnałem, że relacja paraspołeczna nie jest dobrym wyborem, jest sytuacja, kiedy istotnie negatywnie wpływa ona na różne obszary funkcjonowania osoby zaangażowanej, np. na relacje z rodziną, pracę, finanse – wyjaśnia ekspertka.

Ostatnio w mediach dużo słyszało się o Oli London (zaimki they/them, dlatego w tekście pozwolę sobie zastosować tzw. dukaizmy). Oli poddału się aż 18 operacjom, aby wyglądać jak swój idol, czyli Jimin z południowokoreańskiego boys bandu BTS. Dodatkowo wzięłu ślub z kartonowym Jiminem. – Jeżeli ktoś przeznacza spore kwoty, zbyt wysokie, jak na swoje dochody, na drogie ubrania lub zabiegi kosmetyczne, ponieważ ma pomysł, że "odmieniona" (lub "odmieniony") być może kiedyś w przyszłości zyska akceptację swojego obiektu westchnień - to alarmujące – podkreśla Ambrozik.

Jak zatem powinna zareagować rodzina i przyjaciele w przypadku, gdy daną osobę nazbyt pochłonie paraspołeczna relacja z celebrytą?
Katarzyna Ambrozik

Na pewno warto okazać akceptację, że to może być ważna dla kogoś osoba. Naciskani, nie zmieniamy się. To istotna zasada choćby w psychoterapii. Dlatego na pewno nie pomoże wyśmiewanie się, obrażanie lub zakazy. Dobrym sposobem reagowania jest też zaciekawienie się, zadawanie pytań, np.: "Co tak cenisz w tej osobie?". Może to pomóc osobie zaangażowanej w lepszym zrozumieniu siebie, swoich potrzeb. Jeżeli mamy do czynienia ze skrajnymi przypadkami, warto mówić o konsekwencjach prawnych zachowań, które przekraczają granice i nie są zgodne z prawem.



– Mózg nie lubi próżni, więc widząc jakąś osobę, słuchając jej twórczości, mózg dopowiada sobie pewne rzeczy o jej życiu – podsumowuje Katarzyna Ambrozik.
Czytaj także: Billie Eilish skrytykowana za normalną figurę. Tak wygląda kobiece ciało, pogódźcie się z tym

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut