Przed rozprawą Britney Spears dzwoniła pod numer 911. "Przygotowywali się na wypadek jej buntu"
Dwa tygodnie temu świat obiegła wiadomość o tym, że Britney Spears podczas rozmowy w sądzie wyznała, że nie jest szczęśliwa. Jej ojciec, który obejmuje rolę kuratora, miał jej m.in. zakazywać posiadania dzieci i zmuszać do antykoncepcji. Według Ronana Farrowa, dziennikarza, który zdemaskował Harveya Weinsteina, gwiazda muzyki pop dzień przed rozprawą dzwoniła pod numer alarmowy.
W środę sąd w Los Angeles nie zgodził się na odebranie ojcu Britney Spears kontroli nad jej majątkiem, a jedynie ustanowił firmę Bessemer Trust drugim nadzorcą. Jak jednak podkreśla CNN, wyrok nie jest powiązany z ostatnim wystąpieniem Spears, lecz dotyczy wniosku, jaki prawnik piosenkarki złożył do sądu w listopadzie 2020 roku.
Britney szukała pomocy
Według śledztwa Ronana Farrowa i Jii Tolentino była idolka nastolatek miała zadzwonić pod numer alarmowy 911, aby zgłosić, że padła ofiarą nadużyć. Do zdarzenia doszło ponoć na dobę przed złożeniem zeznania przed sądem.Jak czytamy w raporcie, po tym ekipa wokalistki zaczęła nerwowo pisać do siebie nawzajem. "Bali się o to, co Spears powie następnego dnia, i dyskutowali o tym, jak przygotować się na jej ewentualny bunt" – czytamy.
Przypomnijmy, że jednym z autorów śledztwa jest Ronan Farrow, czyli syn Mii Farrow ("Dziecko Rosemary) oraz Woody'ego Allena. W 2017 roku w "The New York Times" opublikowano jego raport w sprawie Weinsteina, w którym zamieszczono zeznania ofiar hollywoodzkiego producenta.
W 2019 roku Farrow wydał książkę zatytułowaną "Złap i ukręć łeb. Szpiedzy, kłamstwa i zmowa milczenia wokół gwałcicieli", w której opisał wyzwania, jakim musiał stawić czoła, aby zebrać świadectwa molestowanych przez Weinsteina kobiet.