Bez tego kraju świat sobie nie poradzi. Po raporcie klimatycznym wszyscy pytają: "Co z Chinami?"
Po raporcie Międzynarodowego Panelu do spraw Zmian Klimatu (IPCC), który jest, delikatnie mówiąc, mało optymistyczny, zaroiło się od pytań, co z Chinami. W końcu jest to kraj, bez którego nie da się powstrzymać kryzysu klimatycznego.
Alarmujący raport
Międzyrządowy Panel do spraw Zmian Klimatu (IPCC) opublikował pierwszy od 2014 roku raport dotyczący zmian klimatu. Potężny dokument powstał na podstawie 14 tysięcy prac naukowych. Pracowały nad nim 234 osoby.Jak piszą eksperci, zmiany klimatu są powszechne, gwałtowne i coraz bardziej intensywne. Naukowcy dostrzegają zmiany klimatu we wszystkich regionach planety. Takich jak postępujące podnoszenie się poziomu mórz nie da się powstrzymać przez setki, a nawet tysiące lat.
Eksperci nie mają wątpliwości, że jedynie wypracowanie wspólnej taktyki, w którą zaangażują się wszystkie kraje, jest w stanie uratować ludzkość przed katastrofą. Przy tej okazji wiele osób zaczęło pytać o Chiny, które są uważane za kraj raczej mało otwarty na współpracę, a także...Może cię zainteresować także: Upały, tornada, powodzie, pożary, a może być gorzej. Alarmujące wnioski naukowców
W 2006 roku Chiny zdobyły pozycję lidera, jeżeli chodzi o emisję dwutlenku węgla i od lat nie dają zrzucić się z podium, przewyższając emisje innych krajów. Dlatego klimatolodzy są zgodni, że bez zaangażowania tej potęgi we wspólną walkę, czyli ogromnych redukcji emisji, właściwie mamy niewielkie szanse na powstrzymanie kryzysu klimatycznego.
Bez Chin nie damy rady
Chiny są istotnym graczem w tej rozgrywce, ponieważ o ile wszystkie kraje próbują zmniejszyć emisję, o tyle Chiny mają do wykonania najwięcej pracy. W przeliczeniu na jedną osobę Chińczycy mają o połowę mniejszą emisję niż Amerykanie, jednak duża populacja (1,4 miliarda) i wzrost gospodarczy sprawiły, że to właśnie Chiny wyprzedziły wszystkie kraje w emisji całkowitej – są obecnie odpowiedzialne za ponad jedną czwartą całkowitej światowej emisji gazów cieplarnianych.Eksperci mówią, że nadal jest szansa, by to się zmieniło, rozwiązanie jest jednak jedno – radykalne rozwiązania. A te mogą być trudne do wprowadzenia.
Prezydent Xi Jinping zapowiedział, że jego kraj do 2026 roku "wycofa się" z wykorzystywania węgla, do 2030 roku Chiny osiągną punkt kulminacyjny w emisji gazów cieplarnianych, a do 2060 r. kraj będzie neutralny węglowo. Oznacza to, że Chiny będą emitować CO2, ale zamierzają redukować zanieczyszczenie. Jak? Tego prezydent nie zdradził.
Naukowcy z Uniwersytetu Tsinghua w Pekinie przewidują natomiast, że do 2050 r. Chiny będą musiały całkowicie zrezygnować z węgla i zająć się produkcją energii jądrowej i ze źródeł odnawialnych, z których miałoby być pozyskiwane 90 proc. energii. Tak wygląda teoria. W praktyce trwa obecnie budowa elektrowni węglowych w ponad 60 lokalizacjach w całym kraju.
Zielona energia i drzewa
Trzeba jednak dodać, że ChRL już od dawna przechodzą na "zieloną energię". Kraj przoduje w produkcji ekologicznych technologii (panele i baterie słoneczne) i jako pierwszy przyjął to jako taktykę walki z zanieczyszczeniem powietrza. Obecnie Chiny wytwarzają najwięcej energii słonecznej na świecie, stają się liderem w zalesieniu (dzięki programom leśnym opracowanym w celu ograniczenia erozji gleby i zanieczyszczenia) i wykorzystaniu energii wiatrowej.Do 2025 r. Chiny będą również produkować baterie o dwukrotnie większej pojemności niż te produkowane przez resztę świata. Obserwatorzy twierdzą, że umożliwi to magazynowanie i korzystanie z energii ze źródeł odnawialnych na dotychczas niemożliwą skalę.Nie jest zatem tak, że "Chiny nie robią nic", chociaż "dopóki Chiny się nie zdekarbonizują, nie pokonamy zmian klimatycznych", mówi prof. David Tyfield z Lancaster Environment Centre. Pozostaje wierzyć, że Chińczykom uda się zrealizować swoje strategie i wprowadzić w życie zapowiadaną przez prezydenta rewolucję.
Źródło: bbc.com
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut