Kamila Gasiuk-Pihowicz #TYLKONATEMAT: PiS już zawsze będzie zakładnikiem prawicowych radykałów
Kolejne lata w kraju rządzonym przez tych fundamentalistów stanowią poważne zagrożenie dla naszego zdrowia i życia. PiS już zawsze będzie zakładnikiem prawicowych radykałów, którzy marzą o dalszych ograniczeniach praw kobiet – mówi #TYLKONATEMAT Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Zdaniem Kamili Gasiuk-Pihowicz, pomysłu przedstawionego parlamentowi przez Fundację Pro-Prawo do Życia nie należy bagatelizować z nadzieją, że rządzący chcą nim przykryć swoje problemy, ale ostatecznie odrzucić. – Dziś już wiemy, że Jarosław Kaczyński za wszelką cenę potrafi realizować nawet najbardziej fundamentalistyczne pomysły – ostrzega polityczka.
W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z całą serią podobnych decyzji europejskich sądów, które ze względu na obawę o brak uczciwego procesu odmówiły przekazania Polsce osób poszukiwanych. Czy to nie jest przesada?
Kamila Gasiuk-Pihowicz: To absolutnie nie jest przesada. To jest skutek sześciu lat niszczenia niezależności polskich sądów. Odmawiając przekazania poszukiwanych do Polski, kolejne zagraniczne sądy bardzo precyzyjnie punktują niepokojące zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Działania Prawa i Sprawiedliwości spowodowały, że z obiektywnego punktu widzenia nie da się liczyć na uczciwy proces. Wszyscy sędziowie i prawnicy w krajach Unii Europejskiej widzą, że rząd PiS łamie uparcie polską Konstytucje, unijne traktaty i podstawowe zasady państwa prawa. Tych faktów nie da się przykryć.
Przecież nie mówimy o ściganiu chroniących się na emigracji przeciwników PiS, a sprawach pospolitych przestępców…
To prawda, ale kluczowy okazuje się najwidoczniej fakt, iż europejskie sądy mają już bardzo szczegółową wiedzę na temat zniszczeń, jakich PiS dokonało w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Na Zachodzie prawnicy bardzo wnikliwie studiują każde kolejne raporty Komisji Europejskiej, Komisji Weneckiej oraz orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w których mowa o łamaniu podstawowych standardów praworządności. Oczywiście rząd PiS wielokrotnie próbował mydlić oczy, czy to politykom czy prawnikom w innych krajach, ale widać teraz jak na dłoni, że nikt się na to już nie nabiera.
Dziś mówimy o próbach ściągnięcia do kraju przestępców, ale za chwilę możemy mieć takie przypadki, że polski obywatel przegra sprawę przed zagranicznym sądem, gdyż ten zakwestionuje czynności przeprowadzane przez nasze sądy. W takich sytuacjach mogą znaleźć się polska firma, która będzie domagała się np. spłaty długu od zagranicznego kontrahenta, albo matka w sprawie dotyczącej opieki nad dzieckiem.
A wszystko dlatego, że PiS dla swoich partykularnych celów łamie polską Konstytucję, unijne traktaty i podstawowe zasady państwa prawa.
Czy tak powinno być jednak traktowane jedno państwo UE przez pozostałe, że nie ufa mu się w sprawie osądzenia zwykłego złodzieja, dilera czy oszusta?
Tak będzie traktowane każde państwo, które chciałoby robić to, co robi PiS z sądami. Po sześciu latach ich rządów mamy kilkanaście orzeczeń międzynarodowych – wydanych przez obiektywne, pozostające poza wpływem polityków trybunały – które stwierdzają jednoznacznie bezprawność zmian wprowadzanych przez PiS w polskim wymiarze sprawiedliwości. Dziwi więc pana, że stracono do nas zaufanie?
Kiedy słyszę, że podejrzany o przestępstwo Polak nie zostanie wydany Polsce, to myślę o skuteczności rządu RP w zwalczaniu przestępczości. Tak naprawiali wymiar sprawiedliwości, że za chwilę przestępcy wystarczy wyjechać do Frankfurtu nad Odrą i będzie śmiał im się w oczy.
Europejski nakaz aresztowania jest oparty na zaufaniu. Państwa Unii ufają sobie, że ich standardy są podobne i jeśli wyślemy kogoś do Polski, żeby tam został osądzony, to Polacy właściwie wykonają swoją pracę – tak samo, jak zrobiliby Francuzi czy Irlandczycy.
Ostatnia negatywna wobec Polski decyzja – dotycząca akurat norweskiego sądu – jest znakiem, że wypadamy z grona państw, którym można zaufać. Sędziowie w Polsce poddawani są niespotykanej w żadnym innym unijnym kraju presji. To jest bardzo smutne.
Rząd znajduje się pod coraz silniejszą presją finansową ze strony Komisji Europejskiej. Czy w parlamencie słychać zatem coś o przymiarkach do odwrócenia tzw. reformy sądownictwa w sposób zadowalający Brukselę?
Z docierających do nas informacji, wynika, że pod płaszczykiem ugięcia się wobec orzeczeń TSUE… PiS zamierza przeprowadzić ostateczną czystkę w sadach. Ich nowe plany mają zakładać między innymi likwidację Sądu Najwyższego.
Sędziowie mają być stawiani przed ultimatum: albo weryfikacja przed nielegalną Krajową Radą Sądownictwa, albo przejście w stan spoczynku. Sąd Najwyższy ma być okrojony do dwóch izb, w których znajda się wyłącznie sędziowie wskazani palcem przez Andrzeja Dudę. To wskazuje, że Morawiecki kłamał w Parlamencie Europejskim i jego publiczna obietnica likwidacji nielegalnej Izby Dyscyplinarnej SN jest nieprawdziwa.
A przypomnijmy, że to kwestia, która jest najistotniejsza w sprawie uruchomienia środków pomocowych dla Polski. Nasz kraj pilnie potrzebuje miliardów euro z Funduszu Odbudowy, tymczasem Mateusz Morawiecki nie robi nic w kierunku realnego wypełnienia obietnic, które publicznie złożył.
Mamy za to kolejne niepokojące wypowiedzi prominentnych polityków obozu rządzącego. Jak choćby ostatnie słowa Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski, który wręcz wskazał konkretną datę referendum w sprawie opuszczenia Unii Europejskiej.
Zamiast podsycania tej antyunijnej retoryki rządzący powinni zabrać się za przygotowanie rozwiązań odpowiadających na orzeczenia TSUE. Czyli zacząć od likwidacji Izby Dyscyplinarnej. Następnie w zgodzie z Konstytucją należy wybrać nową KRS – reprezentującą środowisko sędziowskie, a nie większość sejmową. Kolejnym etapem musi być przywrócenie do orzekania sędziów zawieszonych za niezależność.
Niepokój w sprawie przyszłości wzbudza także projekt ustawy już całkowicie zakazującej aborcji. To tylko przysłowiowa koza wprowadzana do pokoju, aby ukryć inne problemy, czy jednak mamy do czynienia z realizacją marzenia Jarosława Kaczyńskiego o tym, aby "każda ciąża kończyła się porodem i chrztem"?
Kiedy Jarosław Kaczyński to marzenie ujawnił, wydawało się ono jakąś abstrakcją i głosem szaleńca. Ostatecznie stało się jednak polską rzeczywistością już za sprawą ubiegłorocznego wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej. Polska rzeczywistość jest dziś taka, że młoda dziewczyna umiera – osieracając maleńką córeczkę – w pełni świadoma tego, co ją czeka, bo lekarze boją się reagować ze względu na PiS-owskie drakońskie prawo.
Dziś już wiemy, że Kaczyński za wszelką cenę potrafi realizować nawet najbardziej fundamentalistyczne pomysły. Gdy do Sejmu wpływał projekt "tylko" zakazujący aborcji ze względu na wady płodu, również było pełno komentatorów, którzy twierdzili, że to jedynie ta przysłowiowa koza i nie należy tego brać na poważnie. A dziś wszyscy przeżywamy śmierć 30-letniej Izy, która w smsach pisanych do mamy, wskazywała jako przyczynę bezczynności lekarzy PiS-owska ustawę.
Ten najnowszy projekt jest natomiast szczególnie bestialski wobec Polek, bo nie tylko już całkowicie uniemożliwia legalne przerwanie ciąży, ale zgwałconą kobietę zrównuje z przestępcami. W świetle tego, co już wiemy o Kaczyńskim i PiS, nie należy bagatelizować tego pomysłu. To musi wywoływać nasze najgłębsze zaniepokojenie, bo wkrótce może stać się kolejnym elementem polskiej rzeczywistości.
Co może zrobić opozycja, aby Polki przed tym uchronić?
Na pewno nie zostawimy tak sprawy zmarłej Izabeli z Pszczyny. Zostanie ona dokładnie zbadana. Zwołujemy połączone Komisje Zdrowia i Sprawiedliwości w tej sprawie. Zamierzamy również sprawdzić, o ilu podobnych sprawach jeszcze opinia publiczna nie wie.
Chcemy także wystąpić do Prokuratura Generalnego o informacje na temat tego, ile razy po ogłoszeniu pseudowyroku z 22 października 2020 roku podejmowano postępowania w sprawach związanych z przerwaniem ciąży wobec lekarzy lub pacjentek. Sprawdzimy, ile było postępowań wobec pomagających kobietom lekarzy, a ile postępowań wobec kobiet.
Pytałem raczej o konkretne działania. Może czas na zakulisowe rozgrywki, jak na przykład negocjacje z bardziej liberalnymi posłami Zjednoczonej Prawicy, aby ten projekt nie miał szans na uzyskanie większości?
Kuluarowe rozmowy mają to do siebie, że nie mówi się o nich publicznie...
Nie jest to dla pani frustrujące, że ubiegłoroczne protesty nic nie dały? Obserwowaliśmy największe demonstracje od czasów upadku PRL, ale po kilkunastu dniach ludzie całkowicie odpuścili.
Sądzę, że Polki i Polacy już wiedzą, że rzeczywistość mogą zmienić przede wszystkim podczas kolejnych wyborów. Te masowe protesty były po prostu wyrazem niezgody na bestialskie rozwiązania proponowane przez PiS.
Czy to jednak rozzuchwaliło rządzących, gdy zobaczyli, że można wszystko, bo nawet największe protesty szybko ucichną?
Politycy PiS w wyborach zapłacą cenę na swoją butę i arogancję. Bo jak inaczej niż butę rozumieć ogłoszenie powstania specjalnego urzędu prokuratorskiego ds. rodziny, który będzie dysponował budżetem 30 mln zł, żeby wszczynać postępowania wobec kobiet i lekarzy, w sytuacji, gdy przeżywamy dramatyczne okoliczności śmierci pani Izy.
To jasne, że kolejne lata w kraju rządzonym przez tych fundamentalistów stanowią poważne zagrożenie dla naszego zdrowia i życia. PiS już zawsze będzie zakładnikiem prawicowych radykałów, którzy marzą o dalszych ograniczeniach praw kobiet. Następna kadencja rządu PiS byłaby więc dla Polek pasmem udręk, wynikających z coraz mniejszych praw do decydowania o własnym życiu.
Przeczytaj więcej rozmów #TYLKONATEMAT:
- Jan Strzeżek: Polski Ład ma doprowadzić do tego, aby "każdy miał tak samo"… mało
- Marek Sawicki: Beata Szydło na prezydenta? Najpierw musiałaby wytłumaczyć swoje kłamstwa
- Andrzej Rozenek: Usiąść do stołu z PiS? Z wrogiem się nie negocjuje, wroga się zwalcza
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut