"O dymisji nie było mowy". Poseł PiS zdradza, że decyzja ws. Mejzy jeszcze nie zapadła

Adam Nowiński
Zakończyło się nadzwyczajne posiedzenie klubu PiS, na którym prezes Jarosław Kaczyński miał wypowiedzieć się na temat wiceministra Łukasza Mejzy. Miał, ponieważ według posła Marka Asta, o wiceministrze ani o jego dymisji nie było mowy.
Zakończyło się posiedzenie klubu PiS. Fot. naTemat.pl
Według relacji posła PiS Marka Asta posiedzenie klubu jego partii dotyczyło spraw bieżących, czyli sytuacji politycznej w kraju. Prezes Jarosław Kaczyński poruszył także temat walki z koronawirusem w kraju. Miał zachęcać polityków, żeby namawiali Polaków do szczepień.

Pytany o sprawę Łukasza Mejzy Ast w rozmowie z mediami odparł, że nie było mowy o żadnej dymisji i żadna decyzja nie zapadła, ponieważ cały czas jest ona wyjaśniana.

– Nie [była poruszana sprawa pana Mejzy - red.]. Ta sprawa jest znana i wiadomo, że jest kwestia do wyjaśnienia i ona będzie wyjaśniana, ale dzisiaj o tym mowy nie było – powiedział Marek Ast.


A burza wokół wiceministra sportu bowiem nie ustaje, a w mediach pojawiają się kolejne doniesienia, z których wynika, że dopuszczał się on nieuczciwej i niemoralnej działalności. Jak ustalił Onet w dwóch źródłach w Ministerstwie Sportu, w resorcie ma być przygotowywana dymisja Mejzy.

O tym, jak na kontrowersje wokół Mejzy zareagował Jarosław Kaczyński informował wcześniej w rozmowie z WP Marek Suski. – Zareagował w sposób właściwy. Powiedział: Natychmiast proszę to zbadać. Jeżeli rzeczywiście będzie prawdopodobieństwo tego rodzaju działań, to będzie odpowiednia reakcja – tłumaczył.

Kontrowersje wokół Łukasza Mejzy


Oczy Polaków zwróciły się w kierunku Łukasza Mejzy w połowie listopada. Wirtualna Polska informowała wówczas, że Mejza miał m.in. handlować maseczkami bez atestów i miał niespłacone długi.

Kolejne ustalenia portalu wskazywały na to, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami m.in. chorych na raka, alzheimera, parkinsona oraz innych ciężkich chorób.

Jak twierdził portal, polityk miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym rodziców chorych dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak tak w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. Koszt jednej terapii, którą oferowała firma Mejzy, miał sięgać nawet 80 tys. dolarów.

W wydanym w tej sprawie oświadczeniu Mejza stwierdził, że publikacja "jest kolejnym nierzetelnym atakiem" na jego wizerunek i że podjął kroki prawne w celu ochrony swej reputacji.

Przypomnijmy, że Łukasz Mejza zasiada w Sejmie od marca tego roku, kiedy to objął mandat po zmarłej posłance KP-PSL Jolancie Fedak. Po wejściu do Sejmu Mejza nie przystąpił do klubu Koalicji Polskiej-PSL i pozostał niezrzeszony. Wiceministrem sportu jest od października – objął funkcję z rekomendacji Partii Republikańskiej.

Czytaj także: Będzie kolejne zawiadomienie ws. Mejzy. Miał dopuścić się fałszerstwa podpisów

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut