"Panie Morozowski, Pan tak na serio?". Czarnek wybuchł po słowach dziennikarza TVN24

Tomasz Ławnicki
Andrzej Morozowski w środowym wydaniu programu "Tak jest" na antenie TVN24 wygłosił niejako pochwałę komunizmu. Dziennikarz stwierdził, że gdyby nie komunizm Polska nie doczekałaby elektryfikacji i walki z analfabetyzmem. Dowodził, że gdyby nie porządek jałtański i gdyby do kraju wrócił rząd londyński, tego wszystkiego by nie było. Na słowa Morozowskiego zareagował m.in. Przemysław Czarnek.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek Fot. Andrzej Iwańczuk / REPORTER
Ten wątek pojawił się w trakcie rozmowy o planowanym przez Ministerstwo Edukacji i Nauki nowym przedmiocie "historia i teraźniejszość". Andrzej Morozowski w programie "Tak jest" na antenie TVN24 postanowił przekonać, że "za komuny nie wszystko było złe". I wspomnieniami wrócił do najczarniejszych czasów stalinizmu.

Czytaj także: Gdy wchodzili do nowych domów, w kuchni czekały na nich ludzkie odchody. O tych wysiedleniach mało kto pamięta

– Zaraz po roku 89 właściwie wszyscy w czambuł potępiali wszelkie lewicowe ruchy. Dzisiaj zaczynają się pojawiać publikacje, które mówią: "A to nie było takie złe, a tutaj stworzono to za czasów komuny, a tam stworzono tamto" – opowiadał Morozowski.
Andrzej Morozowski
TVN24

Gdyby do władzy po wojnie doszła prawica londyńska, to by pewnie tego nie było: nie byłoby takiej walki z analfabetyzmem, nie byłoby elektryfikacji, nie byłoby kilku jeszcze innych rzeczy.

Ten fragment programu "Tak jest" został zarejestrowany, udostępniony w mediach społecznościowych i wzbudził ogromne emocje. Szczególnie "po prawej stronie Twittera".


"Syn działacza KPP i urzędnika w Ministerstwie Bezpieczeństwa, red. Andrzej Morozowski na antenie TVN bez skrępowania wybiela PRL, wciska widzom, że to dzięki sowieckim najeźdźcom (!) Polska nie jest dziś zacofana i niezelektryfikowana" – napisał na Twitterze Samuel Pereira z TVP.

Wpis Pereiry podał dalej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, dodając swój komentarz: "Oto koronny dowód na to, że przedmiot Historia i Teraźniejszość jest konieczny. Dość manipulacji resortowych dzieci, potomków komunistów. Panie Morozowski, Pan tak na serio? Nie byłoby elektryfikacji gdyby nie komuniści?". W ostatnich miesiącach Ministerstwo Edukacji Narodowej i Nauki zaprezentowało pomysł wprowadzenia do szkół nowego przedmiotu. Historia i Teraźniejszość, czyli HiT od września 2022 zastąpi dotychczasową wiedzę o społeczeństwie. Będzie obejmował wszystkie 1. klasy szkół ponadpodstawowych: liceów ogólnokształcących, techników i szkół branżowych o podstawowym zakresie.

Czytaj także: Film o stalinowskiej zbrodniarce. Kim była "krwawa Luna", sadystka z ubeckich katowni?


Większość zagadnień Historii i Teraźniejszości to zakres materiału, który był realizowany na WOS-ie w szkołach ponadpodstawowych. Dodatkowo zostaną dołożone elementy z zakresu historii najnowszej – od 1945 do 2015 roku z Polski i świata.

W projekcie rozporządzenia na rządowych stronach czytamy, że HiT ma ułatwić uczniom nie tylko zapoznanie się z najnowszymi dziejami naszego kraju, ale też pomóc im zrozumieć wpływ tych wydarzeń na teraźniejszość. Wiele kontrowersji wśród uczniów, rodziców i nauczycieli wzbudził ten zapis:

"Świadomość historyczna oraz umiejętności kształtowane i rozwijane na lekcjach historii umożliwiają młodym ludziom dostrzeganie związków między współczesnością a przeszłością, kształtowanie postaw patriotycznych, krytyczne i racjonalne ocenianie wydarzeń, jak również kształtowanie postawy tolerancji i szacunku wobec dorobku cywilizacyjnego innych kultur lub narodów. Z tych względów edukacja historyczna wymaga odpowiednich zmian, które będą sprzyjać osiąganiu tych celów".

Czytaj także: Tak Czarnek projektuje nowe elity katolicko-narodowe. W PiS uznali, że inaczej stracą władzę

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut