Kuriozalna teoria Tarczyńskiego na temat Pegasusa. "Nawet Rachoń był zażenowany" [WIDEO]

Anna Świerczek
Wykorzystywanie systemu Pegasus do podsłuchiwania m.in. senatora KO Krzysztofa Brejzy wciąż jest tematem burzliwych dyskusji. O aferze wypowiedział się niedawno na antenie TVP Info Dominik Tarczyński. – Nawet jeżeli podsłuchy Pegasusem miały miejsce, to nie wiadomo kto ich dokonał i czy nie dokonał ich ktoś z Platformy – stwierdził europoseł PiS. Tego typu teoria zaskoczyła nawet prowadzącego program Michała Rachonia.
W opinii europosła PiS Dominika Tarczyńskiego wciąż nie ma dowodów na to, kto "dokonał podsłuchów" przy użyciu systemu Pegasus Fot. Screenshot / TVP Info

Pod koniec grudnia agencja Associated Press podała, że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był inwigilowany przy pomocy systemu Pegasus w 2019 roku. Wtedy polityk był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej.

Według doniesień agencji, Pegasusa użyto też wobec mecenasa Romana Giertycha oraz Ewy Wrzosek, prokurator, która sprzeciwiała się czystkom w wymiarze sprawiedliwości.


Sprawa inwigilacji przy użyciu systemu wywołała burzliwą dyskusję i szybko zyskała miano "afery inwigilacyjnej". Szczególnie po tym, jak na łamach "Gazety Wyborczej" został opublikowany artykuł, według którego zakup Pegasusa był precyzyjnie zaplanowaną operacją resortu sprawiedliwości i CBA.
Sprawa Pegasusa była jednym z wątków poruszanych w programie "#Jedziemy" Michała Rachonia. Do kwestii inwigilowania senatora KO Krzysztofa Brejzy odniósł się Dominik Tarczyński. Polityk ocenił na antenie TVP Info, że Brejzę mogła podsłuchiwać tak naprawdę…inna frakcja w PO.

– Nawet jeżeli podsłuchy Pegasusem miały miejsce, to nie wiadomo kto ich dokonał i czy nie dokonał ich ktoś z Platformy – mówię absolutnie poważnie – stwierdził na antenie TVP Info europoseł PiS.

Zdziwiony Michał Rachoń postanowił więc dopytać o to, w jaki sposób ktoś z PO miałby dokonać ingerencji za pomocą Pegasusa sprzedawanego tylko rządom. – A to bardzo ciekawe! – wtrącił się Tarczyński. Po czym dodał, że w oficjalnych wersjach słyszymy, że "systemy typu Pegasus mogą być kupowane przez służby specjalne państw i to prawda, ale są przypadki, o których publicyści piszą, że wykupywały je firmy".
– A więc wielokrotnie było tak, że Pegasus był wykorzystywany w walce wielkich korporacji i służb, więc pytanie jest czy PO nie na rękę jest zbudować obrazek państwa opresyjnego, czy nie na rękę Platformie jest robić z siebie ofiarę – wygłosił Tarczyński w dalszej części rozmowy z Michałem Rachoniem.

Do kuriozalnej teorii Tarczyńskiego odniósł się już na Twitterze Roman Giertych. "Pan poseł Tarczyński wyjaśnił aferę z Pegasusem bardzo przekonywująco i stwierdził, że Brejzę podsłuchiwała… inna frakcja w PO. A mnie rozumiem inna frakcja w kancelarii, tak? A Wrzosek kolega z pracy? Im ze strachu, to już rozum odbiera" – dobitnie podsumował mecenas.

Kaczyński tłumaczy sprawę Pegasusa


Warto wspomnieć, że niedawno prezes Prawa i Sprawiedliwości na łamach prorządowego magazynu zapewnił, że choć Polska ma Pegasusa, to doniesienia o wykorzystywaniu systemu do walki politycznej z opozycją w wyborach są nieprawdziwe.
– Z niczego takiego nie korzystaliśmy. Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień – powiedział Jarosław Kaczyński tygodnikowi "Sieci".
Czytaj także: Michalik: Takiej afery jeszcze w Polsce nie było, choć afer, za samego PiS-u, mieliśmy już wiele