Oscarowe prognozy czas zacząć! Tych 10 filmów typowanych jest na faworytów – gdzie je obejrzysz?

Ola Gersz
Sezon nagród w pełni. Za nami zbojkotowane przez Hollywood Złote Globy, a przed: SAG Awards, BAFTA i te najważniejsze – Oscary. Im bliżej do oscarowej ceremonii (ta odbędzie się 27 marca), tym bardziej nurtuje pytanie: kto wygra? Mimo że nominacje zostaną ogłoszone dopiero 8 lutego, można już przewidzieć – bazując na decyzjach innych gremiów i prognozach amerykańskich mediów branżowych – które filmy będą się w liczyć w wyścigu o tego najważniejszego Oscara: dla najlepszego obrazu roku. Oto 10 najbardziej prawdopodobnych nominacji – walka będzie jednak niesamowicie zażarta.
Który film otrzyma w tym roku Oscara w najważniejszej kategorii? Fot. Kadr z filmów: "Psie pazury", "Belfast" i "King Richard: Zwycięska rodzina"

1. Belfast

Brytyjski komediodramat "Belfast" to na pół biograficzny film reżysera Kennetha Branagha ("Thor", "Kopciuszek", Morderstwo w Orient Expressie"), również cenionego aktora filmowego i teatralnego, który słynie z wybitnych ról w adaptacjach szekspirowskich dramatów. To podnosząca na duchu opowieść o trzypokoleniowej protestanckiej rodzinie, która mieszka w tytułowym mieście w 1969 roku, gdy w Irlandii Północnej rozpoczyna się konflikt (The Troubles) w kwestii przynależności kraju do Wielkiej Brytanii.


Głównym bohaterem jest – wzorowany na Branaghu w dzieciństwie – 10-letni Buddy (Jude Hill), który nie rozumie, dlaczego na znajomych ulicach dochodzi do aktów przemocy, a mieszkańcy atakują własnych sąsiadów. Chłopiec bardziej martwi się jednak tym, że nie interesuje się nim koleżanka ze szkoły, a rodzice coraz częściej mówią o wyprowadzce z Belfastu do Anglii lub za ocean. Przetrwać pomaga mu wyobraźnia, pozytywne nastawienie do życia ojca, wewnętrzna siła matki i życiowe lekcje dziadków (w roli babci pojawia się jedna z ikon brytyjskiego kina Judy Dench).

Wszystko wskazuje na to, że "Belfast" – chwalony przez krytyków m.in. za reżyserski kunszt, inspirującą opowieść i znakomite aktorstwo – będzie pierwszym pełnometrażowym filmem Kennetha Branagha, który otrzyma nominację do Oscara dla najlepszego filmu. To również jeden z faworytów w tej kategorii. Przewiduje się także nominacje m.in. za reżyserię, scenariusz oryginalny i zdjęcia, a także dla Ciarána Hindsa ("Rzym", "Terror", "Gra o tron") i znanego z "50 twarzy Greya" czy serialu "Upadek" Jamiego Dornana (obaj w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy) oraz gwiazdy "Outlandera" Caitríony Balfe (najlepsza aktorka drugoplanowa).

Gdzie oglądać? W kinach (premiera: 25 lutego)

2. Diuna

"Diuna" to jeden z najlepszych filmów roku w naszym plebiscycie. "Ostatnio dyskutowałam z przyjaciółmi o tym, że nie kręci się już takich filmów jak "Władca Pierścieni", czyli serii, które pochłonęłyby mnie na dobre i których uparcie bym wyczekiwała. Dzieło Petera Jacksona rzuciło cień na podobne produkcje, pozostawiając je w aurze niedosytu. Pierwsza część "Diuny" w reżyserii rewelacyjnego Denisa Villeneuve'a ma szansę przerwać to błędne koło i dać początek fenomenowi, który wytyczy kierunek, w jakim współczesne kino sci-fi i fantasy powinno zmierzać" – zachwycała się w naTemat w październiku Zuzanna Tomaszewicz.

Epicka superprodukcja, której premierę przełożono z 2020 roku z powodu pandemii COVID-19, to adaptacja słynnej powieści science fiction Franka Herberta o losach Paula Atrydy, który wraz z rodziną przeprowadza się na pustynną planetę Arrakis (zwaną Diuną). To tam znajdują się złoża halucynogennej przyprawy – melanżu, a o kontrolę nad nimi rywalizują najbogatsi i najbardziej wpływowi.

Monumentalny i zachwycający film Denisa Villeneuve ("Blade Runner 2049", "Nowy początek", "Sicario", "Pogorzelisko") z gwiazdorską obsadą (na czele z Timothée Chalametem) to jeden z oscarowych faworytów. Oprócz nominacji w kategorii najlepszy film "Diuna" jest też pewniakiem w kategoriach technicznych. Przewiduje się również nominację dla Hansa Zimmera za muzykę, która została doceniona na Złotych Globach.

Gdzie oglądać? DVD i Blu-ray, serwisy VOD (Player.pl, CANAL+, CHILI, Rakuten), iTunes Store i w wybranych kinach

3. Licorice Pizza

"Licorice Pizza" to film wielokrotnie nagradzanego Paula Thomasa Andersona ("Aż poleje się krew", "Magnolia", "Nić widmo), uważanego za jednego z najwybitniejszych współczesnych amerykańskich reżyserów. Anderson, który ma już na koncie 8 nominacji do Oscara, tym razem opowiedział historię nietypowej pierwszej miłości rozgrywającej się w latach 70. – okresie rewolucji kulturowej. Pomogła mu świetna obsada, w tym: debiutujący na wielkim ekranie Alana Haim z zespołu Haim i Cooper Hoffman (syn zmarłego aktora Philipa Seymoura Hoffmana) oraz Bradley Cooper i Sean Penn.

"Paul Tomas Anderson potrafi sprawić, że nawet proste love story i film o dojrzewaniu (przy kameralności samej historii) zamienia się w coś niesamowicie epickiego. (...) Obcowanie z filmami Andersona przypomina mi zanurzanie się w światach wielkich XIX-wiecznych powieści z ich doskonale odrysowanym światem, wyrazistymi postaciami i nienachalną, ale celną psychologią" – pisała w naTemat Maja Mikołajczyk.

Mimo czterech nominacji do Złotych Globów "Licorice Pizza" musiało obejść się z niczym. Media i krytycy za oceanem raczej nie mają wątpliwości, że komediodramat Andersona – docenianego przez Amerykańską Akademię Filmową – zostanie zauważone przez oscarowe gremium. Typuje się nie tylko nominację dla najlepszego filmu, ale także m.in. dla Paula Thomasa Andersona za reżyserię i scenariusz oryginalny oraz dla aktorów: Haim (aktorka pierwszoplanowa), Hoffmana (aktor pierwszoplanowy) i Coopera (aktor drugoplanowy).

Gdzie oglądać? W kinach

4. Psie Pazury

Już od 78. Festiwalu Filmowego w Wenecji – którego "Psie pazury" były jedną z najgłośniejszych i najbardziej wyczekiwanych premier, a w rezultacie zdobyły Srebrnego Lwa – wiadomo było, że film ten będzie liczył się w filmowym sezonie nagród. Ten pierwszy od 12 lat obraz Jane Campion, reżyserki oscarowego "Fortepianu", otrzymał trzy Złote Globy spośród siedmiu nominacji (w tym dla najlepszego dramatu), więc nominacje do Oscara są tylko formalnością. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę imponującą łączną liczbę nagród (35) i nominacji (46) dla "Psich pazurów" – a przecież BAFTA i Oscary dopiero przed nami.

Mimo że zespół aktorski niespodziewanie i niezrozumiale został pominięty w nominacjach do SAG Awards (kategoria najlepszy filmowy zespół aktorski uważana jest za równoznaczną z kategorią najlepszy film), to "Psie Pazury" są czarnym koniem w wyścigu o najważniejszego Oscara.

Praktycznie pewne są również nominacje dla Jane Campion za reżyserię i scenariusz (to faworytka w obu kategoriach), Benedicta Cumberbatcha (najlepszy aktor pierwszoplanowy), Kodiego Smita-McPhee (najlepszy aktor drugoplanowy – faworyt) i Jonny'ego Greenwooda za muzykę. Faworytką do nominacji jest również Kirsten Dunst w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa, niewykluczone jest także wyróżnienie dla jej męża (w filmie i życiu) Jesse'a Plemonsa.

"Psie Pazury" to western o dwóch braciach, Philu (Cumberbatch) i George'u (Plemons) Burbankach, którzy prowadzą ranczo w Montanie. Ich ułożone życie sypie się, gdy George potajemnie bierze ślub z Rose, wdową i matką nastoletniego syna (Smit-McPhee). Wówczas Phil zamienia życie kobiety w piekło. "'Psie pazury' nie spieszą się, nie gonią do celu. Nie silą się na morały. Nie krzyczą i nie tłumaczą, nie traktują widza jak idioty, który nie potrafi sam połączyć kropek (...). Jane Campion buduje klimat, a widz odczuwa napięcie całym swoim ciałem" – pisaliśmy w recenzji w naTemat.

Gdzie oglądać? Netflix

5. West Side Story

Steven Spielberg, jeden z najważniejszych reżyserów w historii Hollywood, wziął na warsztat kultowy musical, który po raz pierwszy został wystawiony na Broadwayu w 1957 roku. To już druga ekranizacja muzycznej opowieści o dwóch zwaśnionych gangach w Nowym Jorku lat 50. i miłości niczym z "Romea i Julii". Pierwsza, z 1961 roku w reżyserii Robert'a Wise'a i Jerome'a Robbinsa, ma status jednego z najwybitniejszych filmowych musicali w historii i zdobyła aż 10 Oscarów.

Podczas gdy wersja z 2021 roku nie ma co liczyć na aż tyle statuetek (bo odpadają, chociażby nagrody za muzykę oryginalną i piosenkę), to zdaniem krytyków jest jeszcze lepsza niż oryginał. "Choć historia z "West Side Story" jest kalką "Romea i Julii", to w realiach ubogiego Nowego Jorku zyskuje zupełnie nowe znaczenie. Zamiast rymowanych rozmów, mamy śpiew i taniec, które stanowią serce tego filmu. Każda ze scen, w których bohaterowie rzucają się w taneczny wir, zapiera dech w piersiach, pozwalając widzowi poczuć się jak na Broadwayu. Piosenki "Tonight", "I Feel Pretty" i "America" nigdy nie brzmiały tak doniośle" – oceniła Zuzanna Tomaszewicz w naTemat.

"West Side Story" otrzyma nominację nie tylko dla najlepszego filmu. Mówi się również o Stevenie Spielbergu, dla którego byłoby to już 18. oscarowe wyróżnienie (75-letni reżyser ma na koncie trzy statuetki). Faworytką w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa jest z kolei nagrodzona Złotym Globem Ariana DeBose w roli Anity, a nominację otrzyma również najprawdopodobniej filmowa Maria, czyli filmowa debiutantka Rachel Zegler (najlepsza aktorka pierwszoplanowa). Media typują również wyróżnienie dla Rity Moreno, czyli laureatki Oscara za niezapomnianą rolę Anity w wersji z 1961 roku (w tej samej kategorii co DeBose).

Gdzie oglądać? W kinach

6. Nie patrz w górę

Naszpikowany gwiazdami "Nie patrz w górę" był w grudniu głośnym i szeroko dyskutowanym hitem Netflixa. Apokaliptyczna satyra o trojgu naukowcach, którzy próbują ostrzec świat przed zbliżającą się do Ziemi zabójczą kometą, niektórych zachwyciła, a innych rozczarowała. Nie przypadła do gustu większości amerykańskich krytyków – w agregującym recenzje serwisie Rotten Tomatoes ocena profesjonalnych recenzentów wynosi zaledwie 55 procent (z kolei od widzów: 78 procent).

Powtarzają się jednak opinie, że "Don't Look Up" to ważny i aktualny film punktujący społeczeństwo i jego podejście do globalnego ocieplenia, ale także pandemii COVID-19. "Mimo że Adam McKay szyje swoje spostrzeżenia grubymi nićmi i momentami jest zbyt dosłowny (co potępiają amerykańscy krytycy filmowi w swoich, moim zdaniem, zbyt surowych recenzjach), to bezbłędnie pokazuje nas, współczesnych ludzi. Jako ogół społeczeństwa jesteśmy niestety zidiociałymi narcyzami i ignorantami. Słuchamy celebrytów, nie naukowców, wolimy patrzeć w dół niż w górę. Obudzimy się dopiero po fakcie, ale wtedy będzie już za późno" – pisaliśmy w naTemat.

Pomimo krytyki "Nie patrz w górę" zdobyło cztery nominacje do Złotych Globów i nominację dla najlepszego zespołu aktorskiego do SAG Awards, czyli nagród Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych. Przewiduje się, że film Adama McKaya (bardzo lubianego przez Amerykańską Akademię Filmową – był pięciokrotnie nominowany do Oscara i zdobył tę statuetkę w 2016 roku za scenariusz adaptowany filmu "Big Short"), zdobędzie nominację dla najlepszego filmu.

Możliwa jest także nominacja za najlepszy scenariusz oryginalny oraz wyróżnienie dla Cate Blanchett w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa. Z kolei według wielu opiniotwórczych portali filmowych za oceanem Jennifer Lawrence i Leonardo DiCaprio są na "liście rezerwowej" w kategoriach najlepsza aktorka pierwszoplanowa i najlepszy aktor pierwszoplanowy.

Gdzie oglądać? Netflix

7. CODA

Amerykańska Akademia Filmowa regularnie docenia także kameralne i niszowe filmy bez znanych nazwisk i wielkich budżetów – w tym roku będzie to CODA. Ten amerykańsko-kanadyjsko-francuski komediodramat o dojrzewaniu w reżyserii Sian Heder ("Orange is the New Black", "Tallulah") skupia się na nastoletniej Ruby, słyszącym dziecku niesłyszących rodziców ("children of deaf adult/s", czyli tytułowy akronim CODA).

Ruby (Emilia Jones), jedyna słysząca osoba w całej rodzinie, pomaga rodzicom w rybnym przedsiębiorstwie i zamierza dołączyć do niego na stałe po skończeniu liceum. Uzdolniona wokalnie i kochająca muzykę dziewczyna marzy jednak o innej drodze życiowej, ale paraliżuje ją strach przed opuszczeniem rodziny. Ta nie rozumie z kolei marzeń nastolatki.

Obraz doceniony na Sundance Film Festival zdobył nominację do SAG Awards dla najlepszego zespołu aktorskiego, tym samym tworząc historię – nigdy wcześniej obsada złożona z aktorów należących do społeczności Głuchych nie została wyróżniona przez Amerykańską Gildię Aktorów Filmowych. Rodzice i brat Ruby grani są bowiem przez osoby niesłyszące: Troya Kotsura, Daniela Duranta i Marlee Matlin.

"CODA", która przez zachodnich krytyków chwalona jest nie tylko za reprezentację Głuchych, ale również znakomite aktorstwo i podnoszący na duchu nastrój, jest typowana do nominacji w kategoriach: najlepszy film oraz najlepszy aktor drugoplanowy (Troy Kotsur). Niektórzy typują również wyróżnienie w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa (Marlee Matlin) oraz najlepszy scenariusz adaptowany.

Gdzie oglądać? Apple TV+

8. King Richard: Zwycięska rodzina

"King Richard: Zwycięska Rodzina", czyli historia o niezłomnym dążeniu do sukcesu mimo przeciwności losu, to ten typ filmu, który kocha oscarowe gremium. Biograficzny dramat w reżyserii Reinalda Marcusa Greena ("Monsters and Men", "Top Boy") ma w kieszeni nominację dla najlepszego filmu, a także dla Willa Smitha jako aktora pierwszoplanowego. Krytycy biorą również pod uwagę nominacje dla Aunjanue Ellis (najlepsza aktorka drugoplanowa) i utworu "Be Alive" Beyoncé (najlepsza piosenka oryginalna), a także za scenariusz oryginalny.

"King Richard" to opowieść o drodze do sławy słynnych sióstr Williams. Film skupia się na ich ojcu i trenerze Richardzie Williamsie, który mimo uprzedzeń na tle rasowym w świecie tenisa niestrudzenie dążył do wytrenowania Venus i Sereny na wybitne tenisistki. Jak dobrze wiemy: odniósł ogromny sukces. Film pokazuje jednak, jakim kosztem.

Biografia Sereny i Venus Williams, które są producentkami wykonawczymi dramatu, chwalona jest przez krytyków za inspirujący scenariusz, unowocześnienie formuły filmów sportowych i – przede wszystkim – za doskonałą rolę Willa Smitha. Aktor został już nagrodzony Złotym Globem i uważa się, że to on w tym roku będzie trzymał w rękach swojego pierwszego Oscara.

Gdzie oglądać? W wybranych kinach

9. Drive My Car

Po globalnym sukcesie południowokoreańskiego "Parasite" kolejny film z Azji podbija światowe festiwale i zachwyca gremia przyznające prestiżowe nagrody. Mowa o "Drive My Car", japońskim filmie w reżyserii Ryusuke Hamaguchiego ("W pętli ryzyka i fantazji", "Asako. Dzień i noc", "Happy Hour") opartym na opowiadaniu Harukiego Murakamiego ze zbioru "Mężczyźni bez kobiet".

"Drive My Car" to opowieść o aktorze teatralnym i reżyserze, którego żona niespodziewanie umiera i który nawiązuje relację ze swoją nową kierowczynią. Polski dystrybutor Gutek Film opisuje film jako "intymną opowieść o złożonej relacji miłosnej wybitnego aktora i reżysera, z kobietą, która skrywa przed nim wiele tajemnic". "To historia o bezwarunkowej akceptacji bliskiej osoby oraz siebie samego i swoich niedoskonałości, jednocześnie piękna i wzruszająca oda do życia. 'Drive My Car' jest wnikającym głęboko w nasze emocje kinem drogi, w którym życie odbija się w sztuce – teatrze i literaturze" – czytamy.

Japoński dramat, który nazywany jest przez wielu krytyków arcydziełem, zdobył aż cztery nagrody na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2021 roku (w tym Złotą Palmę za najlepszy scenariusz). "Drive My Car" jest praktycznie pewniakiem w kategorii najlepszy film międzynarodowy (chociaż będzie miał mocną konkurencję w postaci, m.in. irańskiego "Bohatera" Asghara Farhadiego, hiszpańskich "Matek równoległych" Pedra Almodóvara i włoskiego "To była ręka Boga" Paola Sorrentiniego). To on zdobył jednak Złoty Glob dla filmu nieanglojęzycznego.

Wiele branżowych mediów typuje również "Drive My Car" do nominacji w głównej kategorii – najlepszy film (przypomnijmy, że w 2020 roku "Parasite" Joon-ho Bonga zdobył Oscara i dla filmu, i dla filmu zagranicznego). Przewidywane jest także wyróżnienie nominacją za scenariusz adaptowany, a niektórzy typują również nominację dla Ryusuke Hamaguchiego w kategorii najlepszy reżyser.

Gdzie oglądać? W kinach (premiera: 11 marca)

10. Tick, Tick... Boom!

"Tick, Tick... Boom!" to kolejny po "West Side Story" musical, który w tym roku ma szansę na nominację do Oscara dla najlepszego filmu. Kameralna produkcja, która jest reżyserskim debiutem Lina-Manuela Mirandy (ojca genialnego musicalu "Hamilton", który stał się kulturowym fenomenem), jest ekranizacją na pół biograficznego przedstawienia muzycznego "Tick, Tick... Boom!" autorstwa Jonathana Larsona, autora kultowego już "Rent".

To poruszająca historia młodego kompozytora teatralnego, który bezskutecznie stara się zaistnieć w świecie sztuki. Jon dobiega trzydziestki, pracuje jako kelner w Nowym Jorku i za wszelką cenę próbuje stworzyć swój przełomowy musical, zanim jego czas dobiegnie końca. A ten może skończyć się w każdej chwili w dobie szalejącej w latach 90. epidemii AIDS, która pustoszy nowojorskie środowisko artystyczne i zabiera kolejnych przyjaciół bohatera.

"Tick, Tick... Boom!", który nazywany jest przez krytyków "musicalową magią", "skarbem wśród filmowych musicali" i "wyciskaczem łez" (mogą go jednak nie docenić fani teatru muzycznego), jest mocnym zawodnikiem w wyścigu o oscarową nominację dla najlepszego filmu. Z kolei nominacja dla znakomitego Andrew Garfielda, czyli aktora pierwszoplanowego, wydaje się tylko formalnością. Film Lina-Manuela Mirandy ma także szansę na wyróżnienie w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany, a niektórzy przebąkują nawet o nominacji dla samego reżysera.

Gdzie oglądać? Netflix

Filmy, które mogą namieszać

Czyli "lista rezerwowa" według amerykańskich mediów branżowych (w kolejności od najbardziej prawdopodobnych nominacji):