"Ta władza nie ma żadnych granic". Dorota Brejza o aferze wokół Pegasusa

Wioleta Wasylów
– Nie czuję się bezpiecznie. Ta władza nie ma żadnych granic (...). To metody zaczerpnięte z Rosji czy Białorusi – powiedziała o używaniu przez polskie służby specjalne systemu Pegasus do inwigilowania mecenas Dorota Brejza. – Liczę, że kiedyś ta sprawa zostanie wyjaśniona. Ma ogromny potencjał kryminalny – przyznała w rozmowie z portalem gazeta.pl. żona posła Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy.
Dorota Brejza przyznaje, że nie czuje się bezpiecznie w związku z aferą wokół Pegasusa. Fot. Piotr Molecki / East News

– Ja im tego nie odpuszczę. Władza użyła przeciwko mojemu mężowi narzędzia zaprojektowanego po to, by ścigać najbardziej niebezpiecznych terrorystów. Krzysztof Brejza był inwigilowany w czasie, gdy prowadził kampanię wyborczą Koalicji Obywatelskiej – mówiła wcześniej w wywiadzie dla naTemat mecenas Dorota Brejza.


Czytaj także: Dorota Brejza o ataku Pegasusem: To przykre, w jakich momentach służby były z nami [PODCAST]

Teraz w kolejnej obszernej rozmowie – dla portalu gazeta.pl – opowiedziała o swoich przemyśleniach na temat afery inwigilacyjnej związanej z doniesieniami o stosowaniu systemu Pegasus przez polskie służby specjalne do podsłuchiwania opozycji i osób publicznych, w tym jej męża – obecnego senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy.

Dorota Brejza o Pegasusie

– Sprawa Pegasusa to sprawa bez precedensu, związana z największą, kompletnie absurdalną operacją specjalną. Polegała ona na inwigilacji opozycji demokratycznej i tym samym wpłynięto na wynik wyborów. W tej sprawie zblatowały się służby i osoby z telewizji publicznej. To metody zaczerpnięte z Rosji czy Białorusi – oznajmiła Dorota Brejza.

– Czujemy się jak na celowniku. To nie jest normalne. Nie czuję się bezpiecznie. Ta władza nie ma żadnych granic. To są metody symetryczne z metodami, które stosowała SB. Antykomunizm Jarosława Kaczyńskiego i jego środowiska jest tylko deklaratywny – powiedziała. – Z mojego numeru ktoś wysyłał fałszywe alarmy bombowe. To nie są przypadki, że takie rzeczy mają miejsce teraz – zauważyła.

Czytaj także: "Alarmy bombowe" z telefonu Doroty Brejzy. "Mam nadzieję, że policja wyjaśni rzetelnie sprawę"

Żona senatora KO podkreśliła, że jest to bardzo poważna sprawa, która powinna być poważnie potraktowana. – To historia, która otwiera worek z przestępstwami. Liczę, że kiedyś ta sprawa zostanie wyjaśniona. Ma ogromny potencjał kryminalny – stwierdziła.

Brejza przyznała, że powstała w tej sprawie komisja senacka może znacznie rzucić światło obywatelom na kulisy afery pegasusowej, ale do wyjaśnienia sprawy to nie wystarczy. – To fantastyczne, że ta komisja ma szansę przybliżyć opinii publicznej tę historię. Natomiast wiemy, jakie komisja ma uprawnienia. Chcielibyśmy, by powstała także komisja sejmowa. Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma – oznajmiła.

Czytaj także: Eksperci Citizen Lab ujawnili, co wiedzą o Pegasusie. "Mamy dowody kryminalistyczne"

– Sejmowa komisja śledcza może formułować wnioski prowadzące do postawienia konkretnych osób przed Trybunałem Stanu. To jest powód, dla którego PiS nie chce jej powołać. Ta sprawa ma bardzo duży potencjał polityczny na arenie politycznej polskiej i międzynarodowej – zaznaczyła.

Mecenas Brejzę zapytano też o to, czy sądzi, że w rozwiązaniu sprawy mogą pomóc ustalenia Najwyższej Izby Kontroli. – Oczywiście, że tak. NIK ujawnił, że doszło do nielegalnego zakupu tego narzędzia. Wiemy z przekazów medialnych, że zakup był nieprawdopodobnie kamuflowany, że zakupiono go z naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. Czy rządzący będą chcieli współpracować z komisją senacką? Radzę im, by to zrobili – tłumaczyła.

Czytaj także: Nowe fakty ws. zakupu Pegasusa. "Wyborcza" ujawnia, z kim PiS miało pójść na współpracę

– Komisja powstanie także na forum Parlamentu Europejskiego, takie są zapowiedzi. Nie ma wątpliwości, że ta sprawa zostanie kiedyś rozliczona i ktoś poniesie odpowiedzialność – podkreślała Dorota Brejza.

"Sprawę Pegasusa powinna wyjaśnić prokuratura"

– Wyjaśnić tę sprawę powinna prokuratura. Złożyliśmy zawiadomienie, ono leży i nic się w tej sprawie nie dzieje. Prokurator mimo obowiązków nie podejmuje żadnej merytorycznej decyzji. Będziemy opisywać tych prokuratorów, oni ponoszą odpowiedzialność za stan tej sprawy. Prokurator kieruje się decyzjami politycznymi. To jest powód, czemu ta sprawa "leży" i nic się nie dzieje – stwierdziła Brejza.

Czytaj także: Zapadła decyzja PE ws. Pegasusa. Do Polski przyjedzie specjalna delegacja

– Jeśli chodzi o prokuraturę, jestem realistką, ale nie jestem też bezradna. Prokurator będzie musiał jakąś decyzję podjąć. W razie potrzeby złożę zażalenie, odwołam się dalej, do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – dodała mecenas.

Brejza przyznała, że ona i jej mąż nie mogli zostawić bez reakcji także oczerniających jej męża słów TVP i Jarosława Kaczyńskiego z wywiadu dla "Sieci". – Za tą sprawą stoi systematyczne i poważne naruszenie dóbr osobistych mojego męża. Te sprawy wyjaśniam na etapie cywilno–prawnym. Jestem w sporze prawnym z TVP, Jarosławem Kaczyńskim. Jestem w stanie wiele dowiedzieć się o tej sprawie – tłumaczyła.

Czytaj także: Kaczyński potwierdza, że Polska ma Pegasusa. Oto jak skomentował doniesienia o inwigilacji

– Kaczyński w tym samym wywiadzie użył insynuacyjnych określeń. Konsekwencją tego jest pozew, który złożyłam do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Będziemy rozmawiać z Kaczyńskim w sądzie. Nie godzę się, by takie aferalne konteksty były kolportowane w przestrzeni publicznej – zaznaczyła Brejza.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut