"Wielka szansa dla Polski". Kto gra dziś pierwsze skrzypce w próbach powstrzymania Putina?

Katarzyna Zuchowicz
22 lutego 2022, 13:29 • 1 minuta czytania
Orędzie i decyzja Putina wstrząsnęły światem. Nie udały się zabiegi dyplomatyczne, choć wydawało się, że w ostatnich dniach wszystkie ręce zostały rzucone na pokład. Kto gra w nich pierwsze skrzypce i jak w tych zabiegach przedstawia się Polska?
Prezydent Andrzej Duda rozmawiał z przywódcami NATO i UE ws. kryzysu na linii Rosja-Ukraina. Pierwsze skrzypce w zabiegach dyplomatycznych gra prezydent Francji. fot. MAREK BEREZOWSKI/REPORTER/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

W 2008 roku, gdy Gruzja stanęła w obliczu rosyjskiej inwazji, z Polski przyszło takie wsparcie, że wystąpienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi zapamiętała chyba cała Europa.


Przypomnijmy. Prezydent Lech Kaczyński przemawiał: – Jesteśmy tutaj, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi z północy, dla nas także sąsiedzi ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy: nie! Ten kraj to Rosja.

Razem z nim do Gruzji przybyli prezydenci Ukrainy, Litwy, Łotwy oraz Estonii. – I też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę – mówił Kaczyński.

W obliczu wojny na Ukrainie, jego słowa przypomniał m.in. "Wall Street Journal". "Polacy często mieli rację co do swojego wielkiego sąsiada" – napisała gazeta.

Polacy wzywają do sankcji

Dziś Polska również dwoi się i troi w zabiegach na rzecz Ukrainy. – Rosja przygotowuje się do wojny. To nie są ćwiczenia, to nie są manewry. Budowane są rosyjskie wojskowe szpitale. Wywiady sojusznicze monitorują sytuację wokół Ukrainy. Trwają działania dezinformacyjne na wielką skalę. Społeczeństwo karmione jest kłamstwami o rosyjskim ludobójstwie. Ryzyko agresji jest nadal bardzo wysokie. Nie ma żadnych "separatystycznych republik”. Donieck i Ługańsk to okupowane terytoria. Są integralną częścią Ukrainy. Putin naruszył prawo międzynarodowe. Reakcja musi być zdecydowana. Trzeba wprowadzić dotkliwe sankcje wobec Putinowskiej Rosji – komentuje w rozmowie z naTemat Michał Szczerba, poseł PO, który w ostatnich dniach był w Kijowie z delegacją polskich parlamentarzystów.

Czytaj także: https://natemat.pl/398239,oswiadczenie-putina-ws-ukrainy-padla-wazna-deklaracja-z-moskwy

Wezwania do sankcji płyną z każdej strony. Po decyzji Putina premier Morawiecki wezwał do pilnego zwołania posiedzenia Rady Europejskiej. "Rosja dopuściła się aktu agresji wobec Ukrainy. Niezbędne jest przyjęcie zdecydowanych sankcji za rażące naruszenie prawa międzynarodowego" – przekazał rzecznik rządu.

Prezydent Andrzej Duda wezwał do sankcji natychmiast: "W sytuacji, gdy Prezydent Rosji podważa porządek Europy ustanowiony na przełomie wieków (XX i XXI), potrzeba wielkiej jedności i zdecydowanej postawy NATO, UE i krajów naszego regionu. Tylko twarda postawa i polityczna obrona Ukrainy może zatrzymać agresora. Sankcje natychmiast!".

We wtorek prezydent zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. – Polska musi być bezpieczna, Ukraina musi być ocalona – powiedział po spotkaniu Jarosław Kaczyński.

– Jest ryzyko starcia w skali europejskiej i światowej, bo tak jak to się dzieje na Ukrainie, to tak właśnie zaczynały się konflikty na całym świecie – mówił prezes PiS. Premier Morawiecki przekonywał z kolei, że rząd robi wszystko, by przekonać Zachód do mocnej odpowiedzi w postaci sankcji.

Cały dyplomatyczny świat wstrzymał oddech. UE grzmi o rażącym naruszeniu prawa międzynarodowego przez Putina. Po decyzji prezydenta Rosji o uznaniu niepodległości republik Ługańskiej i Donieckiej przewodnicząca Komisji Europejskiej, a także jej zastępca zapewnili Ukrainę, że UE jest po jej stronie.

Kto w tych zabiegach gra pierwsze skrzypce?

Macron gra pierwsze skrzypce

Do tej pory to prezydent Francji zdominował działania dyplomatyczne na rzecz powstrzymania inwazji Rosji.

– Pod nieobecność pani Merkel i przy niewidocznym kanclerzu Scholzu, prezydent Macron przejął nieformalne przywództwo UE i zrobił to bardzo chętnie. Wydaje się, że nie popełnia błędów, dobrze, że utrzymuje kontakt z Putinem. Tak długo jak trwają rozmowy, to raczej nie będzie zaskoczenia w postaci nagłej inwazji. A to, ile już trwają te rozmowy świadczy o tym, że Rosjanie chcą rozmawiać – tak jeszcze przez orędziem Putina komentował w rozmowie z naTemat Dariusz Rosati, były szef MSZ

Przypomnijmy, to Macron poleciał do Moskwy i rozmawiał z Putinem przez pięć godzin. Potem przez telefon – raz przez 105 minut, drugi raz przez godzinę. Rozmawiał z prezydentem USA i prezydentem Ukrainy. W świat poszedł przekaz, że zaproponował Putinowi spotkanie z Bidenem i że obaj podejmą wszelkie działania, by zachować pokój.

"To jedyny dziś zachodni przywódca aktywnie zaangażowany w znalezienie pokojowego wyjścia z obecnego kryzysu" – komentował jeden z francuskich dyplomatów.

Nie można zapominać, że lada moment we Francji odbędą się wybory prezydenckie. – Zaangażowanie Macrona trzeba widzieć też w tym kontekście. On ma nadzieję, że przyczyni się do rozładowania tej sytuacji i w oczach Francuzów pokaże się jako wielki mąż stanu, który uratował Europę przed wojną – zauważa polityk KO.

Prof. Roman Kuźniar, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Akademii Dyplomatycznej MSZ, uważa, że Macron generalnie ma ambicje do odgrywania roli międzynarodowej. – Wybory są dla niego dodatkowym impulsem, ale jest to związane z potrzebą wielkości Francji. Nie zaskakuje mnie, że on przejął taką rolę. W Niemczech jest nowy rząd. Kanclerz Scholz nie miał wcześniej wielkiego doświadczenia miedzynarodowego. A jak nie ma Niemiec, to kto? Francja, która tradycyjne przechylona była ku Moskwie – mówi w rozmowie z naTemat.

W dniu, gdy Putin ogłosił uznanie niepodległości Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, Macron zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Potem odbył wideokonferencję z prezydentem USA Joe Bidenem i kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem.

Inna twarz Bidena i Zełenskiego

Scholz jest nowy, dopiero się rozkręca na arenie międzynarodowej. Ale Biden przy okazji kryzysu też pokazał się z innej, dla wielu zaskakującej, strony.

– Biden okazał się zdecydowanym politykiem, który odpowiada Putinowi w jego języku - już kilka miesięcy temu nazwał Putina zabójcą, a teraz twardo ostrzega, że nawet jeśli Rosjanie na centymetr wejdą na terytorium Ukrainy, to będzie traktowane jako agresja i Ameryka odpowie ostrymi sankcjami. I podkreśla, że Stany Zjednoczone są gotowe całą swoją siłą bronić państw członkowskich NATO. Potwierdził to kilkukrotnie – zauważa Rosati.

Uważa, że Putin mógł uznać, że zmiana władzy w USA i w Niemczech stwarza mu sprzyjającą okazję do odzyskania kontroli nad Ukrainą. Uznał, że Biden będzie mało aktywny, niezdecydowany. – Ale zderzył się ze ścianą. Moim zdaniem sam dziś nie wie, co zrobić. Testuje ustępliwość Zachodu, ale nie ma planu, co dalej. Pręży muskuły, ale sytuacja nie rozwija się, jak myślał. Nawet partie prorosyjskie w Europie siedzą cicho – zwraca uwagę były minister.

Wielu przy obecnym kryzysie zaskoczył też prezydent Ukrainy. "Biję się w pierś, nie wierzyłem w niego" – komentują internauci ostatnie wystąpienia Zełenskiego i jego stanowczą postawę.

Czytaj także: https://natemat.pl/398275,zelenski-o-decyzji-putina-o-wyslaniu-wojsk-do-donbasu-nikomu-im-nie-oddamy

Michał Szczerba był szefem obserwatorów Zgromadzenia Parlamentarnego NATO podczas pierwszej i drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie w 2019 roku.

– Wtedy kandydat Zełenski był wielką niewiadomą. Poza jego karierą artystyczną niewiele o nim wiedzieliśmy. Dzisiaj widzimy, że zdaje egzamin z przywództwa. Zbudował wiarygodność męża stanu, którego postawa w obronie integralności terytorialnej i europejskiej drogi jest niezachwiana. Wobec niebezpieczeństwa agresji, Ukraińcy są zjednoczeni jak nigdy wcześniej – mówi.

Polskie działania na rzecz Ukrainy

W Polsce też jak nigdy rządzący i opozycja mówią dziś niemal to samo. – W sprawie Ukrainy rząd i opozycja muszą mówić jednym głosem. To kwestia polskiej racji stanu. Myślę, że to nie czas na rozliczanie i wystawianie ocen – komentuje w rozmowie z naTemat Michał Szczerba.

Uważa, że na pewno międzynarodowa sprawczość Polski byłaby większa, gdyby nie było kontrowersji z rządami prawa i sporów z instytucjami europejskimi. – Oferując jedność, oczekujemy zaangażowania i nadzwyczajnej aktywności prezydenta i rządu. I stałego formatu konsultacji z opozycją. Rząd dysponuje w tym roku szczególnym narzędziem jakim jest przewodnictwo w OBWE. Minister Rau musi umieć oszlifować ten diament aktywnością i inicjatywami – mówi polityk PO.

Dodaje, że jako opozycja dokładają swoją cegiełkę do wspierania Ukrainy. – Z jednej strony mamy aktywność prezydenta i przewodnictwo w OBWE, z drugiej przewodniczącego Tuska i prezydenta Trzaskowskiego. Jesteśmy aktywni w zgromadzeniach parlamentarnych, m.in. w Zgromadzeniu Parlamentarnym NATO – mówi.

Pod koniec stycznia został wybrany współprzewodniczącym Międzyparlamentarnej Komisji Ukraina- NATO. – To wielki sukces dla polskiej delegacji, umożliwiający liderską pozycję w ukraińskim temacie  – podkreśla poseł Szczerba.

Chwilę po naszej rozmowie uczestniczył z Radzie Północnoatlantyckiej z sekretarzem generalnym NATO w Brukseli poświęconej Ukrainie. Przekazuje też, że majowa sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO odbędzie się w Kijowie i będzie to wielka demonstracja wsparcia dla euro-atlantyckich aspiracji Ukrainy. Do Kijowa ma przylecieć ponad 200 parlamentarzystów z 30 krajów NATO.

– Przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy powiedział nam, że to już nie jest czas na deklaracje, oczekują konkretnej pomocy. Dobrze, że przychodzi ono z Polski. Apeluję do premiera Morawieckiego o wpływ na zmianę postawy węgierskiego rządu, który blokuje dostęp Ukrainy do Centrum Doskonałości Cyberobrony NATO. To szkodliwe i niezrozumiałe podejście, które niszczy jedność sojuszników i solidarność z Ukrainą w obliczu zagrożenia – zwraca uwagę Michał Szczerba.

Działania rządzących ws. Ukrainy są widoczne, nikt tego nie może podważyć. Prezydent Andrzej Duda wystąpił podczas konferencji online zwołanej przez prezydenta USA Joe Bidena i jest wymieniany jako jeden z 10 przywódców, którzy mieli taką możliwość. Prezydent rozmawiał z przywódcami UE i NATO, mówił potem, że Zachód jest jednością.

– Zachód jest zjednoczony, Sojusz Północnoatlantycki, Unia Europejska i wszyscy są przygotowani. To padało ze wszystkich ust. Odpowiedź będzie bardzo twarda – ogłosił potem. Niemiecki "Die Welt" opublikował jego artykuł o sytuacji między Rosją a Ukrainą, w którym Andrzej Duda wyznaczył trzy filary, którymi powinni kierować się światowi liderzy, by doprowadzić do deeskalacji konfliktu.

W ubiegłym tygodniu Duda zwołał posiedzenie Rady Gabinetowej. W poniedziałek rozmawiał z prezydentem Litwy, przyjął też w Belwederze delegację amerykańskich senatorów.

"Nawet Duda jakoś tak lepiej ostatnio" – skomentował jeden z użytkowników Twittera. Przypomnijmy, że ostatnio był u nas także sekretarz obrony USA. Co więcej od stycznia Polska przewodniczy OBWE, w sprawie kryzysu dotyczącego Ukrainy zwołała nadzwyczajne posiedzenie Stałej Rady OBWE.

Jak na tle innych państw przedstawiają się działania polskiej dyplomacji?

 Uwarunkowania geopolityczne mają znaczenie

– Na tle kompletnego bezruchu i bezwładu, jaki panował w ostatnich latach, coś się zaczęło dziać. Obudził się prezydent Duda i rozpoczął jakieś działania dyplomatyczne. Cieszę się, że wreszcie się zaktywizował. Wybudzono z letargu Trójkąt Weimarski, gdzie od 11 lat nie mieliśmy spotkania, co zresztą pokazuje, jak niską rangę miały dla zachodnich liderów kontakty z Polską. Dlatego nie wiem, czy coś z tego będzie, bo Polska na własne życzenie zmarginalizowała się w polityce unijnej. Nie zostały nawiązane osobiste kontakty, nie powstały dwustronne programy politycznej współpracy przez 7 lat rządów PiS – komentuje Dariusz Rosati.

Jak podkreśla, doproszenie prezydenta RP do rozmów z  prezydentem Bidenem i innymi liderami Zachodu wynika bardziej z uwarunkowań geopolitycznych, a nie z respektu dla pozycji międzynarodowej Polski.

– Amerykanie są pragmatyczni i uważają, że w tej sytuacji nie ma co ignorować Polski. Jesteśmy krajem położonym bardzo blisko zapalnego obszaru, i to nasze położenie sprawia, że trzeba z nami rozmawiać. Ale nie jest to zasługa naszej dyplomacji, tylko zbieg geopolitycznych okoliczności, które powodują, że Polska jest na pierwszej linii frontu i będzie mocno dotknięta konfliktem, choćby, choćby ze względu na ewentualny napływ uchodźców – uważa Dariusz Rosati. 

Podobnie polskie działania dyplomatyczne Polski odbiera prof. Kuźniar. Zwraca uwagę, że na europejskiej scenie dyplomatycznej nie było nas widać od dłuższego czasu. A teraz tak.

– Widać działania Polski, trudno, żeby nie było nas widać. To położenie geopolityczne Polski decyduje o tym, że nie możemy być pomijani. To żadna zasługa polskiej dyplomacji. Obiektywnie jesteśmy krajem ważnym, niezależnie od tego, co reprezentujemy, jeśli chodzi o potencjał polityczny. Tego nie neguję. Ale myślę, że indywidualnych zabiegów Polski nie bardzo widać – uważa politolog.

Nie widzi, jak mówi, wartości dodanej ze strony Polski jeśli chodzi o działania ws. kryzysu na Ukrainie, np. inicjatyw, które byłyby brane pod uwagę przez kraje zachodnie. – Poza OBWE nie potrafię znaleźć nic takiego. Trafiło nam się przewodnictwo w OBWE i dobrze, że tak jest. Ale żebyśmy byli sprawczy i odgrywali pierwszoplanowa rolę, to tego nie widzę. Nie dziwię się. Przez ostatnie lata byliśmy krajem wycofanym dyplomatycznie. Doszło do zapaści w sferze dyplomacji i polityki zagranicznej. Trudno się z niej wydostać, żeby szybo stanąć na pierwszej linii, gdy sytuacja jest tak poważna – komentuje prof. Kuźniar.

Posel Michał Szczerba zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz związaną z udziałem prezydenta Dudy w spotkaniu zorganizowanym przez Bidena.

– Dobrze, że prezydent Duda zdecydował o wecie ws. lex TVN zanim doszło do kulminacji ryzyka. Gdyby nie było weta, prawdopodobnie udział prezydenta Dudy w wielu dostępnych dziś formatach rozmów z Amerykanami byłby ograniczony. Należy pilnie załatwić kwestie likwidacji Izby Dyscyplinarnej. Tu chodzi o nasze bezpieczeństwo. By móc być skutecznymi musimy próbować odbudować autorytet Polski. Oczekują tego od nas nie tylko Ukraińcy, ale przede wszystkim Polacy – mówi.

 Polska przed dużą szansą

Jak ocenia Dariusz Rosati, Polska stoi teraz przed dużą szansą. – W postaci przewodnictwa w OBWE minister Zbigniew Rau dostał złoty róg, ma możliwość bezpośredniego kontaktu z Rosjanami. To jest wielka szansa na odegranie ważnej roli, ale też wielkie ryzyko dla ministra spraw zagranicznych, któremu brakuje międzynarodowego doświadczenia i który we własnym kraju nie ma mocnej pozycji. Rozgrywając mądrze przewodnictwo w OBWE, minister Rau miałby szanse trafić do pierwszej ligi dyplomatów europejskich, gdyby wykazał się inicjatywą i nie oglądał się za bardzo na swoje zaplecze polityczne. Ale może to być też pole minowe – uważa.

Cała ta obecna sytuacja, jak wskazuje, to nie tylko kluczowa gra o bezpieczeństwo Europy, ale i wielka szansa dla powrotu Polski do polityki europejskiej. – Trzeba pokazać, że to, co było wcześniej, to przeszłość, i leży to w najbardziej żywotnym polskim interesie. Takie powinno być teraz główne zadanie polskiej dyplomacji. Polska może tu odegrać istotną rolę. Tak, jak odgrywała ją kiedyś jako główny kraj w zakresie Partnerstwa Wschodniego. Już dawno sami pozbawiliśmy się tej roli na własne życzenie, ale teraz jest szansa, żeby naprawdę to zmienić – ocenia.