Wstrząsająca relacja Ukrainki. Mąż i 12-letnia córeczka zginęli na jej oczach

Agata Sucharska
Wiktoria Kowalenko, Ukrainka, która próbowała wraz ze swoją rodziną wyjechać z Czernihowa opowiedziała w wywiadzie dla BBC swoją wstrząsającą historię. Wyznała, że jej mąż i 12-letnia córka zginęli na jej oczach, a później rosyjscy żołnierze więzili ją wraz z młodszą, roczną córką w zatłoczonej piwnicy przez 24 dni.
Wstrząsająca historia Wiktorii Kowalenko. Rosjanie zabili jej męża i córkę. Fot. DIMITAR DILKOFF/AFP/East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.

"Gdy na nią spojrzałam, jej głowy nie było"

Historia Wiktorii Kowalenko to prawdziwy koszmar. Po dziewięciu dniach wojny na Ukrainie kobieta i jej rodzina próbowali wyjechać samochodem z Czernihowa. Jednak gdy opuścili obrzeża miasta, kierując się na południe w pobliżu wioski Jahidne, kamienie na drodze zablokowały im drogę.

Kilka sekund później auto zostało ostrzelane. "Moja starsza córka Veronika zaczęła płakać, bo odłamek szkła rozciął mi głowę i krwawiłam" – relacjonuje kobieta w rozmowie z BBC. Dziewczynka wysiadła z samochodu, a jej mama za nią. "Kiedy wyszłam, zobaczyłam, jak upada. Jak na nią spojrzałam, nie było jej głowy" – opisuje Kowalenko. Samochód został trafiony rosyjskim pociskiem i stanął w płomieniach. Jak opisuje kobieta w pewnym momencie straciła z oczu swojego męża Petera, ponieważ starała się zapewnić bezpieczeństwo młodszej córce, ale czuła, że on też już nie żył. A to dopiero początek jej koszmaru.


"Gdybym mogła zastrzelić Putina, ręka by mi nie zadrżała"

Kobiecie i córce udało się uciec i schować, ale już następnego dnia kryjówka została odkryta przez patrol wojsk rosyjskich. Zabrano je do szkoły w Jahidne i przetrzymywano w niewoli w piwnicy.

Matka i dziecko spędzili tam kolejne 24 dni w strasznych warunkach. Wiktoria patrzyła, jak ludzie wokół niej umierają, nie mogąc uzyskać dostępu do potrzebnej im opieki medycznej. – Ludzie chorowali od braku ruchu, siedzieli na krzesłach, spali na krzesłach. Widzieliśmy ich żyły, a potem zaczęli krwawić, więc robiliśmy bandaże – wspomina.
Na szczęście teraz Wiktoria i mała Warwara są w stosunkowo bezpiecznym Lwowie na zachodzie Ukrainy. Otrzymała pomoc psychologiczną. Jej córka i mąż zostali pochowani w lesie. Dziennikarze BBC zapytali Wiktorię, co powiedziałaby ludziom, którzy zamordowali jej rodzinę.

– Gdybym miała okazję zastrzelić prezydenta Rosji Władimira Putina, zrobiłabym to. Ręka by mi nie zadrżała – odparła kobieta.
Czytaj także: Rosjanie ostrzelali ludzi stojacych w kolejce po chleb. 10 osób zostało zabitych