Nie żyje Jacek "Budyń" Szymkiewicz. Lider zespołu Pogodno zmarł w wieku 48 lat

redakcja naTemat
12 kwietnia 2022, 14:33 • 1 minuta czytania
Nie żyje Jacek "Budyń" Szymkiewicz, artysta solowy oraz członek takich grup, jak Pogodno czy Babu Król. Jeszcze dzień przed śmiercią Szymkiewicz informował o założeniu nowego zespołu.
Nie żyje Jacek "Budyń" Szymkiewicz. Fot. KAROL SEREWIS/ East News

Nie żyje Jacek "Budyń" Szymkiewicz

Jacek "Budyń" Szymkiewicz urodził się w Trzebiatowie w sierpniu 1974 roku. W 1996 roku w wieku 22 lat założył zespół Pogodno, znany najbardziej z takich piosenek, jak "Pani w obuwniczym", "Orkiestra", czy "Uśmiech się".

"Budyń" brał udział również w takich projektach, jak Babu Król czy Nowa Fala Polskiego Dancingu, a ostatnio wydał płytę z zespołem Chango pt. "Ukryte do wiadomości". Szymkiewicz nagrał również dwa solowe albumy "Kilof" oraz "Baset"

O śmierci muzyka za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowała jego żona. Szymkiewicz w chwili śmierci miał 48 lat.

"Dzisiaj w nocy zmarł mój mąż Jacek Szymkiewicz. Chciałabym moc napisać, że to żart, że to nasze wygłupy, ale to jest ten, że to prawda. Nie mam więcej słów i nie wiem jak, i co. no bo jak bez niego" – napisała facebookowym profilu artysty.

Jeszcze dzień przed swoją śmiercią "Budyń" poinformował w mediach społecznościowych, że założył nowy zespół Monofon.

"Miło nam, że jesteście z nami i w końcu możemy Was powitać oficjalnie. Panie i Panowie, oto zespół Monofon w składzie: Michał Dimon Jastrzębski - perkusja, instr. perkusyjne, wokal; Rafał Borycki - bas; Michał Wójcik - gitara; Halszka Nabira - kornet, instr. klawiszowe; Art.Budyń- wokal. Już niebawem będziecie mogli usłyszeć pierwszy singiel z naszej debiutanckiej płyty #Monomiasto, wydanej przez Mystic Production" - można przeczytać w poście na profilu nowej grupy.

Przyjaciele żegnają "Budynia"

Wielu artystów pożegnało artystę na swoich profilach na Facebooku. Dłuższy wpis artyście poświęciła m.in. wokalistka Adrianna Styrcz.

" Jacku… Bez Ciebie to już tylko skrawki serca zostają... Boli bardzo... Odszedł, nie wiem gdzie... dobry, wrażliwy, cudownie zwariowany człowiek, któremu nigdy nie umiałam cokolwiek mieć za złe, bo tak mnie stymulował słowami i swoim zaśpiewem, że czułam się jak na kwasie, kiedy do mnie gadał albo jakby mi ktoś palec wsadzał między półkule i gmerał i gmerał..." – napisała Styrcz.

"... szukał czegoś tym wskazującym na niewiedzę moją palcem - przewyj**anyzorbity człowiek, co twórczością robił z Ciebie BUDYŃ... tak strasznie mi teraz smutno i może powinnam stulić japę, sory, no k***a, nie znałam nigdy nikogo takiego, ten egzemplarz jest nie do podrobienia" – dodała wokalistka na koniec.

Może Cię zainteresować również: