"Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego". Żołnierz ujawnił, co zobaczył po wyzwoleniu Buczy

Alan Wysocki
20 kwietnia 2022, 13:53 • 1 minuta czytania
– Nie można sobie wyobrazić, jak pachnie wioska, w której jest tyle trupów – powiedział dla "Die Welt" niemiecki ochotnik, który walczył w Ukrainie. Żołnierz był świadkiem ludobójstwa w Buczy. Niemieckiej gazecie opowiedział, co zobaczył, gdy miejscowość została wyzwolona spod rosyjskiej okupacji. Ostrzegamy, przedstawione opisy są wyjątkowo drastyczne.
Brał udział w wyzwalaniu Buczy. Żołnierz ujawnił, co zobaczył w mieście Fot. Associated Press / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.


"Płakali, gdy nas zobaczyli". Wstrząsająca relacja żołnierza z Buczy

Pierwsze dowody na akty ludobójstwa w obwodzie kijowskim zaczęły wychodzić na jaw, gdy Rosji nie udało się podbić stolicy Ukrainy. Władimir Putin zarządził wycofanie wojsk i przegrupowanie sił na wschód, gdzie trwają walki o Donbas.

Czytaj także: "Putin miał się wściec i zażądał nazwisk". Powodem miał być jeden, anonimowy list

Pierwszą miejscowością, o której usłyszał świat, była Bucza. – To, co mnie tak poruszyło, to zwłoki leżące na środku drogi. Nie można sobie wyobrazić, jak pachnie wioska, w której jest tyle trupów – opisał dla "Die Welt" niemiecki ochotnik. Co więcej, po dokonaniu masakry w Buczy Rosjanie postanowili świętować "sukcesy".

Czytaj także: "Nie mamy dokąd uciec". Bohaterowie Mariupola nagrali dramatyczny apel

– Rosjanie urządzali przyjęcia. Prawie w każdym domu były puste butelki po alkoholu – relacjonował żołnierz. Jak wyjaśnił, większość mieszkań została całkowicie obrabowana ze wszelkich dóbr.

– Na jednej z ulic widziałem staruszkę leżącą na krawężniku z wózkiem na zakupy w ręku. Została postrzelona w głowę – wspomniał. Żołnierz wyjaśnił, że ciała z ranami postrzałowymi leżały nie tylko na ulicach, ale także w lasach. Zabijano również zwierzęta.

– To była masakra (...). Byłem już w kilku strefach walk, ale nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego – podkreślił.

Nie tylko Bucza. Polak z Ukrainy dla naTemat o mordach w Borodziance

Jak pisaliśmy na początku kwietnia w naTemat, do równie brutalnych zbrodni doszło w Borodziance. Prezes tamtejszego Związku Polaków Arsen Milewski opowiedział nam o skali rosyjskiego bestialstwa.

Czytaj także: Światowi przywódcy zapowiadają pomoc Ukrainie. USA i Niemcy deklarują konkretne działania

– Centrum jest doszczętnie zniszczone. Jeden z oficerów powiedział, że trudno jest prowadzić rozminowanie. Miny schowano przy ciałach, przy drzwiach od mieszkań tak, żeby wybuchały od razu po ich otwarciu – powiedział.

– Wielopiętrowe domy były bombardowane w samo południe. Tam byli ludzie. Rozstrzeliwali ludzi na ulicach. Nawet nie pytali. Ludzie wychodzili szukać wody, jedzenia i ginęli – dodał.

Czytaj także: https://natemat.pl/408058,mariupol-rosja-stawia-ultimatum-obroncom-56-dzien-wojny-na-zywo