Harry Styles w końcu oddycha pełną piersią. Ujawnił, co odmieniło jego życie

Joanna Stawczyk
10 maja 2022, 20:54 • 1 minuta czytania
Harry Styles przeżywa złoty okres w swojej karierze solowej. Artysta od ponad dwóch lat wydaje kawałki, które z prędkością światła stają się prawdziwymi przebojami. Już 20 maja szykuje się premiera jego trzeciego albumu "Harry’s House", a w czerwcu ruszy trasa koncertowa po UK i reszcie Europy. Nie zawsze było u niego tak kolorowo. Ostatnio Styles zdobył się na osobiste wyznanie w wywiadzie. Oto, dzięki czemu odnalazł siebie.
Harry Styles szczerze o swoim zdrowiu. Zdradził, co odmieniło jego życie Fot. YouTube.com/@Harry Styles

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Harry Styles korzysta z psychoterapii. "Otworzyły się przestrzenie, o których istnieniu nie wiedziałem"

Harry Styles, który ma 28 lat, może pochwalić się błyskotliwą karierą na scenie muzycznej. Aktualnie to jeden z największych gwiazdorów muzyki pop. Zaczynał w 2010 roku jako członek boysbandu "One Direction". Od 2016 roku z powodzeniem prowadzi swoją solową działalność artystyczną.

Jego ostatnia płyta "Fine Lines" była na liście najlepiej sprzedających się płyt 2021 roku na świecie. Utwory takie jak "Watermelon Sugar""Golden" czy "Adore You" są niekwestionowanymi hitami z setkami milionów wyświetleń.

Ostatnio Styles udzielił wywiadu do czerwcowego wydania magazynu "Better Homes and Gardens". Tam zdradził, co odmieniło jego życie, kiedy mając 23 lata czuł się kompletnie zagubiony i dopiero rozkręcał się jako solista. Styles wyznał, że przez długi czas był więźniem stereotypowego myślenia na temat zasięgnięcia pomocy u specjalisty. Terapia była wówczas w jego świadomości tematem tabu. Pięć lat temu, czyli kiedy rozpoczął działać w pojedynkę bez boysbandu, bliscy przekonali go, aby odważył się skorzystać z pomocy eksperta. Teraz jest im za to wdzięczny.

"Zawsze myślałem, że chodzenie na terapię oznacza, że jesteś popsuty, że coś jest z tobą nie tak. Chciałem być tym, który może powiedzieć, że tego nie potrzebuje. Dziś uważam, że zaakceptowanie swoich słabości, uwolnienie trudnych emocji, pozwolenie sobie na to, aby cierpieć, to rzeczy, dzięki którym naprawdę czujesz, że jesteś żywy" – przyznał.

"Na terapii w mojej głowie otworzyły się przestrzenie, o których istnieniu nie wiedziałem" – podkreślił.

Piosenkarz powiedział, że czas pandemii COVID-19, przez którą zwolnił zawodowo, poświęcił na zanurzenie się w głąb siebie i własnych pragnień. Zrobił wewnętrzny rachunek sumienia i przeanalizował okres, kiedy grał z One Direction.

"Zacząłem przepracowywać wiele rzeczy, które wydarzyły się, gdy byłem w zespole. Wywierano na mnie wielką presję, by zachować pewien rodzaj tajemniczości, co miało zagwarantować mi większe zainteresowanie fanów. To miało na mnie ogromny wpływ, z czego wtedy nie zdawałem sobie sprawy. Terapia i w tym bardzo mi pomogła" – skwitował.

Czytaj także: https://natemat.pl/411949,nie-zyje-jethro-lazenby-kolejna-smierc-dziecka-nicka-cave-a