Kuriozalne zachowanie Rosjan. Dali dzieciom broń i kazali strzelać do "nazistowskich manekinów"

Adam Nowiński
11 maja 2022, 09:01 • 1 minuta czytania
Burmistrz rosyjskiego miasteczka nieopodal granicy z Gruzją opublikował serię kuriozalnych zdjęć. Widać na nich dzieci w mundurach Rosji, które pozują z bronią. Z opisu samorządowca wynika, że miały one strzelać do "manekinów-nazistów".
Rosjanie dali dzieciom broń i kazali strzelać do "manekinów-nazistów". Fot. AP/Associated Press/East News / Zrzut ekranu z Twitter.com

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Kisłowodzk to mała rosyjska miejscowość położona około 60 km od granicy z Gruzją. Jej burmistrz sprawił, że usłyszał o niej cały świat. Wszystko za sprawą wpisu w mediach społecznościowych, w którym zamieścił zdjęcia dzieci w rosyjskich mundurach pozujących z bronią. Samorządowiec zasugerował, że dzieci strzelają do "nazistowskich manekinów".


"Na bramie zawieszono podobiznę faszysty i okupanta, do którego dzieci strzelały z wiatrówki. Nasze młodsze pokolenie powinno od dziecka wiedzieć o złu świata, któremu na imię faszyzm i nazizm, który dziś próbuje na nowo się odrodzić. Nigdy na to nie pozwolimy. Wychowujemy nasze dzieci na patriotów i obrońców ojczyzny" – pisze rosyjski portal 9tv.co.il, który przytacza opis posta burmistrza Kisłowodzka.

Po tym, jak media zainteresowały się sprawą, a na samorządowca spłynęła ogromna krytyka (między innymi za propagowanie symboli nazistowskich oraz wręczenie dzieciom broni), ten usunął zdjęcia i post. Ale w sieci nic nie ginie i internauci zdążyli zrobić zrzuty ekranu.

"Skandal w rosyjskim regionie Stawropola. Miejscowy burmistrz udostępnił zdjęcia chłopca, którego uczono strzelania z wiatrówki do 'nazistowskiego manekina'. Kiedy mieszkańcy sprzeciwili się szkoleniu dziecka i poprosili gubernatora o interwencję, burmistrz usunął swój post w Telegramie" - napisał dziennikarz niezależnego portalu meduza.io Kevin Rothrock.

Przypomnijmy, że od lat propaganda rosyjska twierdzi, że rząd w Kijowie jest neonazistowski i oskarża go o wrogie działania wymierzone w Rosję.

Nie omieszkał do tego nawiązać Władimir Putin podczas swojego przemówienia na Placu Czerwonym. Stwierdził, że Rosja cały czas broni świata przed nazizmem.

– Teraz jest tak samo. Walczycie za naszych ludzi na Donbasie, za bezpieczeństwo naszej ojczyzny. Dzień zwycięstwa jest bliski każdemu z naszych serc. Nie ma w Rosji rodziny, której nie dotknęła Wielka Wojna Ojczyźniana. Jesteśmy dumni z pokolenia zwycięzców – powiedział Putin.

Dodał, że ze zdziwieniem obserwował, jak na Zachodzie historia jest pisana na nowo. Zasugerował, że dzieje się to pod dyktando USA i ich europejskich marionetek.

- Stany Zjednoczone po upadku Związku Sowieckiego niejednokrotnie upokorzyły świat. USA zawsze robiły to, co chciały. Ale Rosja ma inny charakter - zauważył Putin i dodał, że "Rosja nigdy nie zdradzi swoich tradycji, respektuje kulturę innych narodów i nie podda się próbom zmiany narracji o wydarzeniach II wojny światowej, której dokonują USA".

Podtrzymał narrację, że Rosja walczy wraz z milicją Donieckiej Republiki Demokratycznej i Ługanskiej Republiki Demokratycznej o niepodległość tych dwóch "krajów". Rosyjski przywódca przytoczył także kilka insynuacji pod adresem Zachodu.

– Zachód przygotowywał się do inwazji na naszą ziemię, w tym na Krym – stwierdził Władimir Putin.

Dodał, że to zagrożenie narastało z miesiąca na miesiąc, a Rosja widziała powstającą na jej granicach infrastrukturę wojskową oraz gromadzone siły. Dlatego musiała działać.

Czytaj także: https://natemat.pl/411718,obchody-dnia-zwyciestwa-przez-rosje-na-morze-wypynely-statki-z-pociskami