Była żona ministra od afery w Pacanowie z intratną posadą. Objęła ją dzień przed jego dymisją
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Michał Cieślak podał się do dymisji ze względu na aferę z naczelniczką poczty w Pacanowie
- Jednak zanim do tego doszło, jego była żona została prezesem spółki Artgos
O sprawie pierwsze doniosło Radio Zet. – Lidia Cieślak, była żona ministra Michała Cieślaka, została prezesem spółki Artgos, podlegającej Agencji Rozwoju Przemysłu – podała stacja.
Była żona Cieślaka dzień przed jego dymisją zostaje prezesem
Stało się to 7 czerwca 2022 roku, czyli dzień przed dymisją jej byłego męża. Spółka podlega nadzorowanej bezpośrednio przez premiera Agencji Rozwoju Przemysłu.
Rzecznik ARP Miłosz Marczuk zapewnił jednak Radio Zet, że nowa prezes została wyłoniona “w transparentnym konkursie”. – Wszystko było lege artis, a pani Lidia Cieślak nie jest żoną ministra od 16 lat – przekazał. – To są ich prywatne sprawy, rozmawiałem z tą panią. Radzę nie grzebać się w takich sprawach – dodał.
Jak podaje stacja, kobieta 30 maja wystartowała w konkursie na prezesa Artgos, który został ogłoszony 25 maja. Za pośrednictwem rzecznika ARP przekazała, że o posadzie Cieślak dowiedziała się z portalu artgos.pl. Łącznie o stanowisko ubiegało się dwóch kandydatów.
Przypomnijmy, że powodem dymisji Michała Cieślaka były skutki rozmowy, którą na poczcie w Pacanowie przeprowadziła z ministrem naczelniczka. Jak pisała wówczas "Gazeta Wyborcza", kiedy Cieślak przyszedł po listy, naczelniczka poczty zaczęła mu się żalić na panującą wszędzie drożyznę.
Sprawa naczelniczki poczty z Pacanowa doprowadziła do dymisji Cieślaka
Jak relacjonowała w rozmowie z TVN24 Agnieszka Głazek, do rozmowy doszło przed tym, jak kobieta zaczęła swoją zmianę: – Przyszedł pan poseł do nas do urzędu, ja zaczynam pracę od 13, ale przychodzę wcześniej, żeby się przygotować do obsługi klientów. Przyszłam do pracy sfrustrowana, zła jak osa, ponieważ wróciłam ze sklepu, gdzie robiłam zakupy, wróciłam z CPN-u, gdzie tankowałam samochód, przeraziłam się tą drożyzną i człowiek był już trochę podminowany – opowiadała.
Czytaj także: Dyscyplinarka za sprzeczkę z ministrem PiS? Naczelniczka poczty: Nogi się pode mną ugięły
- Ale zaczęliśmy rozmawiać, (...), no i w tym momencie, jak rozmawialiśmy, przyszedł pan poseł po odbiór listów - opisywała. Na początku go nie rozpoznała, ale usłyszała, jak tytułuje go koleżanka z pracy.
- Skojarzyłam nazwisko, skojarzyłam człowieka i po prostu odezwaliśmy się do niego, żeby się odniósł do cen, do tej drożyzny, że to jest nie do pomyślenia, żeby wszystko tak dużo kosztowało, że tak jak teraz to jeszcze nie było, że człowiek ledwo wiąże koniec z końcem, że jako zwykli obywatele zaczynamy się liczyć z każdym groszem - tłumaczyła.
Czytaj także: Kaczyński żąda dymisji "ministra od donosu". "Jeśli się nie poda, zostanie odwołany"
Na rozmowie się nie skończyło, bo Cieślak złożył na naczelniczkę skargę, a naczelniczce miało zostać przedstawione wypowiedzenie. Miała usłyszeć, że powodem była rozmowa z ministrem na tematy polityczne.
Kobieta poskarżyła się mediom, a sprawa nabrała takiego rozgłosu, że dotarła do Jarosława Kaczyńskiego. Podczas spotkania z wyborcami w Sochaczewie, prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że oczekuje od Michała Cieślaka, że się poda do dymisji. Jeśli to się nie wydarzy, zostanie odwołany. To nie było konieczne, bo Michał Cieślak samodzielnie podał się do dymisji.