PiS-owski cyrk. Tak wyglądają spotkania z wyborcami: "Mieszkańców było tylko ok. 10 proc."

Katarzyna Zuchowicz
13 lipca 2022, 10:44 • 1 minuta czytania
Najczęściej przychodzą na nie sympatycy PiS i nie lubią niewygodnych pytań. Takie wrażenie nasila się po kolejnych spotkaniach polityków PiS z mieszkańcami miast i wsi w ramach ich objazdu po Polsce. W PiS mogą zaklinać, że tak nie jest, ale jak odbierać przebieg wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Grójcu? Albo Beaty Szydło w województwie śląskim? – Na spotkanie nie przyszli mieszkańcy, tylko posłowie i zwolennicy PiS. Do mieszkańców informacja nie dotarła – mówi nam uczestnik spotkania w Miedźnej.
Trwa objazd polityków PiS po Polsce. Ostatnio głośno jest o spotkaniu Beaty Szydło z mieszkańcami gminy Miedźna. Fot. Artur Barbarowski/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Miedźna – gmina w województwie śląskim, licząca ok. 16 tys. mieszkańców – za sprawą Beaty Szydło i młodej, kontrowersyjnej aktywistki, która nie mogła zadać jej pytania – stała się już sławna na całą Polskę. Była premier była tu w poniedziałek, tu podczas jej spotkania w Centrum Kultury w miejscowości Wola, doszło do awantury.

– Czy to nie jest tak, że partia rządząca zaostrza konflikt z Rosją? – chciała wiedzieć Marta Gniłka-Jastrzębska, ale nie doczekała się odpowiedzi. Ktoś z sali rzucił w jej kierunku: "Ile ci tam Tusk dał? Smarkulo tu".

Czytaj więcej: "Ile ci tam Tusk dał? Smarkulo ty". Awantura podczas spotkania z Beatą Szydło

Wybuchła burza. Szydło zareagowała na zarzuty tak, że we wtorek TVP Info od rana grało jednym przekazem – podczas spotkania z wyborcami była premier miała zostać zaatakowana przez prorosyjskich prowokatorów.

Przyjeżdżają zwolennicy PiS

Po przekazach medialnych można było sądzić, że sala w Woli po brzegi mogła być wypełniona głównie zwolennikami PiS. Tak, jak w innych miejscach, o których po wizytach polityków partii rządzącej, również w ostatnim czasie było głośno.

Przypomnijmy tylko Sochaczew, gdy przed przyjazdem Jarosława Kaczyńskiego, ćwiczono okrzyki na jego cześć. Albo gdy w miejscowości Rutki-Kossaki, uczestnicy spotkania przez ok. 40 minut mogli zadawać pytania premierowi, ale zamiast nich, w większości padały peany na cześć Mateusza Morawieckiego. Pytań o drożyznę, czy inflację nie było.

Albo gdy podczas wtorkowego spotkania Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami w Grójcu pytania od publiczności odczytywał z kartki senator Stanisław Karczewski. Jedno z nich było krótkim listem dziękczynnym.

"Panie prezesie, ja czytam kolejne, bez wybierania, pytanie: Szanowny i kochany panie prezesie. Chcę bardzo podziękować za to wszystko, co robicie dla Polski i narodu polskiego, tak dobrze to nigdy nie było. Trwajcie, pomagajcie i pamiętajcie, że to wy jesteście Polakami i macie nam służyć jak najlepiej. Trwajcie przy Bogu i Maryi, a to wszystko będzie nam dane" – czytał Karczewski.

Była też głośna wizyta premiera Mateusza Morawieckiego w Rypinie, gdy burmistrz wyrwał z rąk protestującego antyrządowy transparent. Tam, według mediów, część osób w ogóle miała problem z wejściem na spotkanie z premierem.

"Z relacji uczestników wynika, że część osób miała problem z wejściem na teren stadionu. Ochrona miała wpuszczać tylko mieszkańców, ale potem pojawiły się głosy, że wpuszczano jedynie tych, których ochroniarze 'znali z widzenia'" – pisaliśmy też w naTemat.

I jeszcze kilka niedawnych, podobnych przykładów z lokalnych mediów:

Premier Mateusz Morawiecki w Ostrołęce: "Premiera przywitała pełna sala ludzi, w tym spora część działaczy Prawa i Sprawiedliwości".

 Jarosław Kaczyński we Włocławku: "Na sali obecni byli przede wszystkim sympatycy Prawa i Sprawiedliwości".

Przykłady można mnożyć. Wielu Polaków komentuje to słowami: Cyrk. Kpina. Żarty. Albo jeszcze gorzej.

Kto zatem uczestniczy w takich spotkaniach? Jak one wyglądają od środka? Nie wszędzie tak samo. Spójrzmy na przykładzie spotkania Szydło w Woli w gminie Miedźna.

Spotkanie Szydło z wyborcami w Woli

Tu, jak słyszymy, mógł wejść każdy. Spotkanie z Beatą Szydło było otwarte. Łukasz Banaś, radny gminy Miedźna, który nie należy do sympatyków PiS, przyznaje, że nawet był tym zaskoczony, bo był nastawiony, że będzie jakaś lista i nikt go nie wpuści.

Wszedł bez problemu i było to pierwsze takie spotkanie PiS, w jakim brał udział. Jak opowiada, wszyscy na niego spojrzeli. – Wiedzą, kto to Banaś, ale ja się nie boję. W końcu jestem u siebie. Wszyscy moi znajomi pytali potem, jak ja tam wszedłem. Mówiłem: Normalnie, drzwi były otwarte, to wszedłem – mówi.

Bez problemu rozpoznał mieszkańców gminy. W spotkaniu uczestniczył m.in. wójt gminy Jan Słoninka.

– Mieszkańców było tylko ok. 10 proc. Na spotkanie nie przyszli mieszkańcy, tylko przyjechali posłowie PiS i zwolennicy partii PiS. 90 proc. to były osoby przyjezdne, z zewnątrz. Nawet górale z Żywiecczyzny przyjechali. Do Żywca mamy ok. 60 km. Nie widziałem jednak żadnego autobusu, żeby ich zwożono. Zwolennicy i sympatycy PiS przyjechali po prostu swoimi samochodami. Widać to było po rejestracjach – opowiada naTemat.

Usiadł obok osób w strojach ludowych, które przyjechały z koszykiem borówek. Na sali rozpoznał też 6 policjantów ubranych po cywilnemu, w Woli były rozstawione radiowozy.

– Czego ten PiS się boi? Dla mnie to już jest cyrk – mówi radny.

Skąd pewność, że to byli wyborcy PiS? Można wnioskować po reakcjach na niewygodne pytanie: – Widziała pani nagranie z tą dziennikarką, jak się zachowywali? Wcześniej jej kolega został wyproszony ze spotkania.

Informacja nie dotarła do mieszkańców

Jak słyszymy, lokalni działacze PiS z okolicy mieli dostać zaproszenia lub informację SMS-em, że przyjedzie do nich Beata Szydło. Czy to mogła być ustawka?

– Raczej nie. Ale zaskoczyło mnie to, że to głównie działacze PiS wypowiadali się i zadawali pytania w ogóle niezwiązane z naszą gminą. Tylko dwie osoby zadały pytania dotyczące komunikacji publicznej i Mostu Bronisław, na które też nie do końca usłyszały odpowiedzi – relacjonuje Łukasz Banaś.

Wizyta Szydło odbyła się o godz. 13., gdy wielu ludzi pracowało w polu. Taką odpowiedź słyszymy od niektórych mieszkańców, gdy pytamy, czy w nim uczestniczyli. Jeden z nich mówi, że dopiero co się o nim dowiedział – w sklepie. Nie zna nikogo, kto brałby udział w spotkaniu z Szydło.

– Nie było żadnej reklamy tego spotkania. Informacja nie dotarła do mieszkańców. Ja przez przypadek znalazłem ją cztery dni przed spotkaniem na naszym lokalnym portalu. Oficjalne zaproszenie pojawiło się 6 lipca na profilu posła Gaży. Nigdzie w gminnych mediach nie było o tym informacji. Zamieścił ją tylko lokalny portal wolanie.info i ja na profilu facebookowym ODnowa Łukasz Banaś.

– Liczyłem po tym spotkaniu na to, że przyjdą mieszkańcy. Że padną pytania o byłą kopalnię węgla kamiennego Czeczott w Woli, która została zamknięta w 2005 roku. Szydło mówiła o winie Tuska, o winie Putina, o turbinach serwisowanych w Kanadzie. Ja rozumiem, że są niewygodne pytania, ale z nimi też trzeba się zmierzyć. Jeżeli na plakacie napisano, że Beata Szydło przyjeżdża, chce porozmawiać z mieszkańcami o Polsce, to chciałbym o tym porozmawiać. W PiS mogą sobie odhaczyć takie spotkanie, ale żadna z niego jakość – mówi lokalny polityk.

Po wizycie Beaty Szydło część mieszkańców Woli jest zniesmaczona. Mają poczucie – zwłaszcza, gdy TVP Info grzmi teraz o prorosyjskich dziennikarzach – że przedstawiono ich w złym świetle. – Żenada – słychać głosy w gminie.

Czytaj także: https://natemat.pl/424828,beata-szydlo-o-donaldzie-tusku-uruchomil-ruskie-boty