NIK zawiadamia prokuraturę ws. afery respiratorowej wokół Ministerstwa Zdrowia
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- NIK zwraca uwagę, że to kolejne uzasadnione zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników Ministerstwa Zdrowia
- Instytucja kierowana przez Mariana Banasia podkreśla, że zawiadomienie dotyczy zakupu respiratorów i zostało złożone do Prokuratury Okręgowej
Najwyższa Izba Kontroli opublikowała post na Twitterze, w którym zawiadamia po raz kolejny organy ścigania na podstawie materiału zebranego w trakcie czynności kontrolnych.
Chodzi o zakup 1200 respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia za 200 mln złotych od firmy E&K, należącej do Andrzeja I., w przeszłości zamieszanego w handel bronią. Jak we wtorek podała stacja TVN24, zmarł handlarz bronią, który miał dostarczyć respiratory na zlecenie Ministerstwa Zdrowia w czasie pandemii COVID-19. Stało się to sześć dni po wystawieniu faktury za dostawę respiratorów. Dokument opiewał na kilkanaście milionów złotych. List gończy wystawiono dopiero w marcu br. Firma E&K umowę zrealizowała częściowo. Nie dostarczyła całego sprzętu. Pod koniec 2020 r. Andrzej I. opuścił kraj, mimo że z zamówionych 1241 urządzeń dostarczył tylko 200.
- Fakt śmierci potwierdziliśmy swoimi kanałami, bezpośrednio w Albanii oraz za pośrednictwem Europolu - przekazał TVN24 oficer z Komendy Głównej Policji.
Szczerba i Joński o aferze respiratorowej i handlarzu bronią
– To jest państwo na niby. PiS udawało, że ściga handlarza. List gończy wystawiono po kilkunastu miesiącach od jego ucieczki z kraju. Wszystko wskazuje, że miał parasol ochronny w kraju i za granicą. W tym czasie skompromitowani ministrowie, czasowo wycofani, ostentacyjnie wrócili do rządu – wskazywał poseł Michał Szczerba, który z posłem Dariuszem Jońskim prowadzą własne śledztwo w tej sprawie.
Posłowie odkryli, że prawie żadne z 200 urządzeń nie trafiło do szpitali. Respiratory nie miały ważnych przeglądów, gwarancji i były niekompletne. Ponadto z raportów NIK wynika, że Ministerstwo Zdrowia nabyło je, przepłacając przynajmniej dwukrotnie.
Istotne doniesienia ws. afery respiratorowej pojawiły się w ramach afery mailowej Michała Dworczyka. W korespondencji pojawiło się nazwisko Mateusza Morawieckiego, ówczesnego ministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego czy prezesa spółki KGHM Polska Miedź Marcina Chludzińskiego. "Poniżej oferta od Pana Andrzeja I. Dziękuję Marcin za namiary" – miał napisać Cieszyński 6 kwietnia. "Proszę. My działamy z tymi bellavista (wariant respiratorów - red.), które sobie wcześniej potwierdziliśmy. Te chińskie są o tyle ciekawe, że mają koncentrator tlenu" – odpowiadał Chludziński. Premier Morawiecki udzielił się w korespondencji, zatwierdzając krótkim "ok".
"To kolejny dowód, że premier wiedział i akceptował jako dostawcę respiratorów Andrzeja I." – komentował dla TVN24 Dariusz Joński, poseł Koalicji Obywatelskiej. Michał Szczerba mówił, że "Ludzie umierali, bo nie było respiratorów. A oni w tym czasie robili swoje interesy. Poraża ta bezczelność, zachłanność i bezkarność".