Obsceniczne wiadomości ks. Dębskiego. Były metropolita wydał zaskakujące oświadczenie

Mateusz Przyborowski
20 lipca 2022, 08:20 • 1 minuta czytania
Po ujawnieniu obscenicznych wiadomości ks. Andrzeja Dębskiego do internautki Oli oświadczenie wydał były metropolita białostocki, a obecnie metropolita gdański abp Tadeusz Wojda. Hierarcha twierdzi, że o nadużyciach swojego byłego rzecznika nic nie wiedział. Sprawą zajmuje się także Państwowa Komisja ds. Pedofilii.
Były metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda zabrał głos w sprawie ks. Andrzeja Dębskiego Fot. KAROLINA MISZTAL / REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


W opublikowanym we wtorek 19 lipca komunikacie na stronie internetowej archidiecezji białostockiej poinformowano, że oświadczenie abp. Tadeusza Wojdy w sprawie ks. Dębskiego archidiecezja białostocka publikuje na prośbę Kurii Metropolitalnej Gdańskiej.

Oświadczenie byłego metropolity białostockiego

W krótkim oświadczeniu abp. Wojda, obecny metropolita gdański, stwierdził, że nie miał "żadnej wiedzy na temat zachowań" swojego poprzedniego rzecznika. Oto jego pełna treść:

Bulwersującą prawą ks. Andrzeja Dębskiego zajęła się także Państwowa Komisja ds. Pedofilii. Jak przekazano na Twitterze, do metropolity białostockiego skierowano pismo w celu "uzyskania informacji dotyczących bezpieczeństwa danych przekazywanych przez osoby zgłaszające fakt wykorzystania seksualnego".

Wpis ten skomentował przewodniczący komisji Błażej Kmieciak. "Sprawa szokuje. Oglądając materiały zamieszczone przez dziennikarzy, trudno uwierzyć, że ohydne słowa wypowiada ktoś, komu wiele osób ufało, powierzało w spowiedzi największe tajemnice" – napisał i dodał, że "ą wątki, które wymagają dalszych wyjaśnień".

Sprawa ks. Andrzeja Dębskiego

"Sekretarz dziś zaprasza na saunę... odmówiłem... oszczędzam nasienie", "Poczekaj, będziesz pierwszą kobietą w historii wy****aną w gabinecie metropolity białostockiego" – takie wiadomości miał wysyłać ks. Andrzej Dębski, były już rzecznik kurii białostockiej.

Okazuje się jednak, że internautka Ola nie była jedyną adresatką obrzydliwych wiadomości. Po wybuchu skandalu zgłosiła się kolejna osoba, która poinformowała, że także jest ofiarą duchownego.

Było to w 2018 roku. Dostawałam od niego masę zboczonych wiadomości typu: 'idę sobie zwalić do twojego zdjęcia, a potem na mszę'. Proponował mi związek, wysyłał gołe zdjęcia. Manipulował mną" – napisała do "Gazety Wyborczej".

Na tym jednak nie koniec. U ustaleń dziennika wynika, że ks. Andrzej Dębski przekazał osobie postronnej list od jednego z wiernych. Korespondencja dotyczyła nadużyć seksualnych, jakich miał dopuścić się jeden z księży. List został wysłany "z prośbą o poufność i przekazanie biskupowi".

Decyzją metropolity białostockiego ks. Dębski nie tylko przestał być rzecznikiem kurii, ale został także pozbawiony prawa do wykonywania posług duszpasterskich i noszenia stroju duchownego. Ponadto abp Józef Guzdek "nakazał podjęcie terapii i pokuty w miejscu wskazanym przez metropolitę białostockiego".

Ks. Dębski był także kapelanem Jagiellonii Białystok. W poniedziałek klub poinformował, że duchowny nie pełni już tej roli. Prezes Jagiellonii Wojciech Pertkiewicz w rozmowie z naTemat tłumaczył, dlaczego klub od soboty zwlekał z decyzją.

– Musiałem trochę podrążyć temat i zorientować się, na jakich zasadach działa kapelan. Dodatkowo w sobotę mieliśmy rozpoczęcie kolejnego sezonu Ekstraklasy i mecz na własnym boisku, a to duże zadanie organizacyjne, więc na tym skupiliśmy się w weekend. A w sprawie księdza zareagowaliśmy w poniedziałek z samego rana – stwierdził..