Nowe nagrania z imprez w Finlandii. To odpowiedź na aferę wokół Sanny Marin

Alan Wysocki
21 sierpnia 2022, 12:47 • 1 minuta czytania
Wyciek nagrań z udziałem premierki Finlandii wywołał emocje nie tylko w Helsinkach, ale i w całej Europie. Prowokacja, za którą mogą stać rosyjskie służby, nie przyniosła oczekiwanego efektu. Społeczeństwo, a zwłaszcza kobiety, stanęły murem za polityczką. W sieci publikowane są kolejne nagrania w ramach akcji "Zatańcz z Sanną".
Finki stoją murem za Sanną Marin. Nowe nagrania z imprez w Finlandii Fot. Roni Rekomaa / Lehtikuva Oy / East News

Finki stoją murem za Sanną Marin. Nowe nagrania z imprez w Finlandii

Rosyjskie służby, prawicowy haker czy nieprzychylny "kolega" – nie wiadomo, kto doprowadził do wycieku nagrań, na których Sanna Marin bryluje na parkiecie. Światło dzienne ujrzały aż dwa materiały.

Pierwszy z nich pokazuje znane już wszystkim sceny na domówce, a drugi taniec polityczki w jednym z tamtejszych klubów. Prędko zaczęto podejrzewać premierkę Finlandii o zażywanie narkotyków, jednak ta natychmiast zadeklarowała wykonanie testu na obecność substancji odurzających. Jego wyniki zostaną udostępnione do wiedzy publicznej.

W porównaniu z polskim podwórkiem trudno nazwać tę sytuację "aferą". Całe zamieszanie wywołało jednak reakcję Finek, które postanowiły stanąć murem za liderką Socjaldemokratycznej Partii Finlandii.

W sieci zaczęto publikować kolejne nagrania z imprez. Materiały nie przedstawiają już samej Sanny Marin, a solidaryzujących się z nią kobiet. Tańczące w domach, klubach, na imprezach, a nawet na rurze, wysyłają filmy, promując akcję "zatańcz z Sanną".

Przedsięwzięcie zainicjowały kobiety pracujące dla lokalnego kobiecego magazynu "Alt For Damerne".

Kto stoi za wyciekiem nagrań Sanny Marin?

Jak pisaliśmy w naTemat, za wyciekiem nagrań z udziałem premierki Finlandii mogły stać służby rosyjskie. Taką tezę wysnuli fińscy eksperci ds. bezpieczeństwa, biorąc pod uwagę fakt, że polityczka uderzyła w czuły punkt Władimira Putina, przyłączając swój kraj do NATO. – Możliwe, że Rosjanie włamali się na czyjeś konto w mediach społecznościowych lub telefon, na którym znajdowały się te filmy – skomentował dla pisma "Iltalehti" Petteri Järvinen.

Nie tylko Finki podeszły z humorem do wycieku nagrań z imprez, na których brylowała Sanna Marin. Także Mateusz Morawiecki zdecydował się na żartobliwe skomentowanie sprawy.

Jak pisaliśmy w naTemat, premier zauważył, że w Helsinkach powodów do świętowania jest wiele. – Pani premier ma powody do radości, bo Finlandia właśnie weszła do NATO. Jeżeli z tej okazji troszeczkę zakosztowała więcej Finlandii i w związku z tym tańca, to nie ma w tym nic strasznego – skomentował.

Sprawę samej krytyki pod adresem Sanny Marin podniosła nasza dziennikarka Aleksandra Gersz. W swoim felietonie stwierdziła wprost: – Dziadersów oburzył fakt, że młoda kobieta, która ma znacznie większą władzę od nich (niedoczekanie!), po prostu świetnie się bawi.