"Suma dla gospodarki niemieckiej do dźwignięcia". Kaczyński zaczął show z reparacjami
- Jarosław Kaczyński wznowił urlop, a wraz z nim do akcji wkraczają inni politycy partii rządzącej
- 1 września PiS postanowiło po raz kolejny wyliczać straty Polski z okresu II wojny światowej
- – To suma bardzo poważna... 6 bilionów 200 miliardów złotych – powiedział
Jarosław Kaczyński i Arkadiusz Mularczyk "biorą się" za Niemców
Donald Trump miał swój mur na granicy z Meksykiem, Władimir Putin ma groźby przeniesienia wojny na Europę, a Jarosław Kaczyński... bierze się za reparacje wojenne od Niemiec. To jeden z tematów przewodnich nowej kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, choć sam prezes przyznaje: – Ja już mogę tego nie dożyć.
Były wicepremier jeszcze podczas wizyty w Kórniku zapowiadał dzisiejszą konferencję z udziałem partyjnego specjalisty od reparacji Arkadiusza Mularczyka. – Nie wolno z tego rezygnować, bo nie ma żadnych powodów, abyśmy ciągle uznawali się za tych, których można traktować gorzej niż innych – zapowiadał.
Chwilę później polityk ruszył na urlop, a temat nieco przycichł. Teraz jednak obóz rządzący postanowił pójść na całego.
Konferencja PiS ws. reparacji wojennych za II wojnę światową
Czwartkowe wystąpienie w Warszawie zaczął Jarosław Kaczyński. – Chodzi o to, by w długim i trudnym procesie uzyskać odszkodowania za to wszystko, co Niemcy uczyniły Polsce w latach 1939-1945. Taki jest nasz cel – mówił.
– Ten cel wpisuje się w całą koncepcję odbudowy normalności, jeżeli chodzi o funkcjonowanie państwa. Dziesiątki państw na świecie uzyskało odszkodowania od Niemiec. Polska ich nie uzyskała – dodał.
– To był pewien brak inicjatywy w tej sprawie. To luka w sferze, którą każde państwo powinno podjąć, jeśli ma być państwem poważnym i chroniącym swoich obywateli – zaznaczył.
– Jeśli jedno państwo czyni drugiemu szkody, to trzeba te szkody wyrównać. Nie ma powody, żeby Polska była wyłączona z tej zasady – kontynuował. Następnie polityk stwierdził, że nie możemy wciąż tkwić w "kompleksie niższości".
– Nie zapowiadamy bardzo szybkich sukcesów – podkreślił. Co ciekawe, Kaczyński wielokrotnie zaznaczał, że jeśli w ogóle otrzymamy jakiekolwiek reparacje, to wydarzy się to w dalekiej przyszłości.
– To suma bardzo poważna... 6 bilionów 200 miliardów złotych. Suma dla gospodarki niemieckiej do dźwignięcia – stwierdził. Jak podkreślił, nie wzięto pod uwagę strat wywołanych przez Rosjan.
Środki zaś miałyby być wypłacane ratami. – Jeżeliby Izrael był zainteresowany udziałem w tym przedsięwzięciu, to my jesteśmy na tego rodzaju działania i rozmowy otwarci – zapewnił.
Kaczyński dodał, że raport jest otwarty i będzie uzupełniany. – Jeszcze raz chciałbym powtórzyć, że myśmy nie tylko przygotowali raport, ale także podjęli decyzję o dalszych działaniach. To zwrócenie się do Niemiec o podjęcie rokowań w sprawie tych reparacji – ogłosił.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości stwierdził także, że jest to działanie w interesie Niemiec. Następnie zakończył przemówienie, na które zareagowano brawami. Głos zabrał także Mateusz Morawiecki.
Mateusz Morawiecki: Jesteśmy zobowiązani, żeby wystawić rachunek
– Całe państwo nie mogło się normalnie rozwijać. Strata ponad pięciu milionów ludzi to ponad wszelką wątpliwość pewnego rodzaju liczba, której nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić – powiedział.
Jak dodał, nikt, nigdy nie będzie w stanie zrekompensować tych strat. – Ale jesteśmy zobowiązani, żeby policzyć te straty i wystawić odpowiedni rachunek tym, którzy są temu winni – ocenił.
– Historia się nie kończy. Różni zbrodniarze mogą chcieć dopuszczać się kolejnych zbrodni. Brak odszkodowań i odpowiedzialności zachęca do kolejnych zbrodni. Zachęca tych, którzy sądzą, że są bezkarni – zarzucił.
Do głosu zaproszono także posła Arkadiusza Mularczyka, który kieruje pracami zespołu ds. szacowania wysokości odszkodowań. – Oszacowanie strat ludzkich i materialnych jest konieczne, ponieważ Niemcy do dziś nie podjęły rozliczenia się wobec Polski – oznajmił.
Co ciekawe, przy szacowaniu strat, poza instytucjami państwowymi, pomagała organizacja Tadeusza Rydzyka Lux Veritatis. – Ale żaden ilościowy rachunek nie odzwierciedla strat – powtarzał za Kaczyńskim i Morawieckim.
– Kompleksowe i systemowe oszacowanie strat jest potrzebny dla prawdy historycznej i następnych pokoleń – podkreślił.
Gdzie Kaczyński może zgłosić się po pieniądze od Niemiec? Nigdzie
Inicjatywę Prawa i Sprawiedliwości jeszcze 1 września krótko, acz stanowczo, ocenił Donald Tusk. – Nie dajcie sobie wmówić, że tu chodzi o poważne przedsięwzięcie. To polityka, to jest kampania – zaapelował.
O tym, że same żądania reparacji są odgrzewanym kotletem, wszyscy wiemy. Warto jednak zauważyć, jak zmieniały się wyliczenia obozu Kaczyńskiego i samego Mularczyka w sprawie reparacji. Na początku – w 2018 roku – poseł chciał otrzymać aż 850 miliardów dolarów. Niedługo później jego oczekiwania finansowe zostały zmniejszone o nieco ponad 540 mld dolarów. Ostatecznie prace sejmowej komisji do spraw reparacji stanęły w martwym punkcie.
Trudno się dziwić, bowiem nie ma instytucji, gdzie moglibyśmy założyć sprawę o reparacje. W rozmowie z Mateuszem Przyborowskim dla naTemat powiedział o tym prof. Aleksander Celiński. – Jedyne, co nam zostaje, to tzw. procedura dyplomatyczna, czyli negocjacje. Innego organu, do którego moglibyśmy się poskarżyć, nie ma – wyjaśnił.
Przypomnijmy, że do wypłaty reparacji nie doszło, bo dwukrotnie się ich zrzekliśmy. Po raz pierwszy w 1953 roku, a po raz drugi w 1990 roku, gdy Polska była już demokratycznym państwem i nie skorzystała z okazji do zgłoszenia żądań podczas zjednoczenia Niemiec.
"PiS wie, że nie będzie wypłaty reparacji"
Nie zmienia to jednak faktu, że Niemcy przez dziesięciolecia, aż do teraz, wynagradzają zbrodnie z czasów hitlerowskich. "Chodzi między innymi o miliony marek, a później euro, jakie zostały przekazane ofiarom wojny w ramach odszkodowań, czy środki trafiające do Fundacji Polsko–Niemieckie Pojednanie" – napisał dla naTemat Jakub Noch.
Nie trzeba także wspominać o ścisłej współpracy gospodarczej, a także o ochronie, którą Niemcy gwarantują nam w obliczu wojny na Wschodzie. Demokratyczna RFN niezmiennie podkreśla także, że bierze odpowiedzialność za wydarzenia sprzed lat.
W Berlinie zaś dyskusję o reparacjach w 2017 roku pierwszy zamknął ówczesny rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. – Ta kwestia jest zarówno prawnie, jak i politycznie ostatecznie uregulowana – oświadczył.
W sierpniu bieżącego roku – już w dużo mocniejszych słowach – wypowiedział się koordynator MSZ Niemiec ds. współpracy międzyspołecznej Dietmar Nietan. Urzędnik mówił między innymi o graniu na "antyniemieckim sentymencie" przez polskie władze.
– Nie ma dnia bez antyniemieckiej propagandy. Ta agresywna polityka nie zmieni się, ale nie powinniśmy dawać jej do tego pretekstu (...) PiS wie, że nie będzie wypłaty reparacji, niezależnie od tego, kto rządzi w Niemczech – ocenił polityk rządzącej SPD.