"Często wchodzimy w iluzję". Seksuolog radzi, kiedy jest najlepszy czas na zamieszkanie razem

Diana Wawrzusiszyn
11 września 2022, 17:41 • 1 minuta czytania
Niektórzy decydują się zamieszkać razem po trzech miesiącach związku, inni wolą odczekać przynajmniej rok. Jeszcze inni zawsze znajdą wymówkę dla tak poważnego kroku, jakim jest zamieszkanie razem z partnerem czy partnerką. Psycholożka i seksuolożka Marlena Kazoń zdradza, kiedy jest najlepszy moment na ten poważny krok.
Kiedy para powinna zamieszkać razem? Photo by Soroush Karimi on Unsplash

Przychodzi taki moment, gdy para postanawia zamieszkać razem. Kiedy jest na to odpowiedni czas?

Wiele zależy od tego, czy jesteśmy na studiach, czy już po. Jeśli jest to czas studiowania, to mamy więcej czasu na poznanie się. Później tego czasu może być trochę mniej. Jednak pomijając aspekt czasu, bardzo ważny jest moment, gdy zaczynamy ufać drugiej osobie. Oczywiście jest to długoterminowy proces. Na tym etapie warto pomieszkiwać razem, poznać się z tej codziennej, bardziej zwyczajnej strony.

Moim zdaniem niezwykle istotne jest to, aby starać się być ze sobą wtedy blisko. Oczywiście tu też wchodzą w grę sytuacje finansowe czy zawodowe, natomiast z mojego doświadczenia i par, które do mnie przychodzą, nie sprawdza się absolutnie podejście, w którym zakładamy, że nie mieszkamy razem i prowadzimy bliską relację. Takie relacje tak się bardzo często kończą. 

Dlaczego?

Przyjmijmy, że wyjeżdżamy na wakacje i podczas takiego wyjazdu mogą pojawiać się różne sytuacje, na podstawie których dochodzimy do wniosku, że nie pasujemy do siebie. Jeżeli wtedy nie zawalczymy o siebie i się nie zbliżymy, to ta relacja się rozwarstwia.

Bardzo często wchodzimy w iluzję, wmawiając sobie, że nie jesteśmy w stanie wytrzymać z drugą połówką. Jeżeli para tego nie zweryfikuje, to często osoby decydują się na rozstanie, ponieważ nie są w stanie sobie z tym poradzić. 

Po jakim stażu w związku warto pomyśleć nad wspólnym zamieszkaniem razem?

Moim zdaniem pół roku lub rok to jest już dobry czas, żeby zacząć pomieszkiwać u siebie i w rezultacie zamieszkać. Jeśli związek trwa kilka lat, to jest już trochę przechodzona sprawa. Po dziesięciu latach zazwyczaj jest to bardzo trudne, aby wrócić do tego napięcia w relacji, bycia ze sobą blisko i zawalczenia, aby zamieszkać razem. 

Istotne jest, kto do kogo się wprowadza? Może lepiej zacząć wspólny rozdział w nowym miejscu?

Lepiej zamieszkać wspólnie. Jeśli mamy swoje mieszkania, to można je wynająć osobie trzeciej, a zamieszkać z partnerem w nowym miejscu, żeby zacząć z równymi szansami. 

O czym należy pamiętać, podejmując decyzję o wspólnym zamieszkaniu? Co warto sobie ustalić?

Dobrze jest ustalić sobie, kto, za co odpowiada w relacji. Umówić się, że dana osoba sprząta, a druga gotuje albo odwrotnie. Warto wcześniej ustalić też finanse, bo to też jest kwestia, która z czasem może prowadzić do konfliktów.

Należy porozmawiać o zakresie wsparcia, kiedy możemy liczyć na partnera czy partnerkę. Tutaj ważne jest, aby poczuć się blisko i zobaczyć, co jest naszymi mocnymi stronami, a co słabymi. To należy na początku dograć, aby obie strony czuły się dobrze w relacji. Oczywiście to dogranie się jest trochę na słowo honoru, bo z czasem musimy sprawdzić na ile możemy na siebie liczyć w sytuacji, gdy mieszkamy razem.

Poruszyła pani kwestię finansów, to często jest bardzo wrażliwy temat. Czy istnieje dobre rozwiązanie na podział kwestii związanych z pieniędzmi? 

Podział na pół jest w porządku, gdy obie strony zarabiają podobnie. Jeśli są pewne dysproporcje w zarobkach, to nie jest to najlepsze rozwiązanie. Zawsze polecam rozmowę, w której umówimy się na dany  procent.

Oczywiście też nie jestem zwolenniczką sytuacji, gdy kobieta jest utrzymanką mężczyzny. Nie ma takiej opcji, bo pieniądze łączą się z władzą i potem taka kobieta musi więcej dawać od siebie i starać się, a to nie jest ok.

Wiele osób martwi się, że przebywając ze sobą bardzo często, utracą tę namiętność i piękno randek. Jak utrzymać ten płomień miłości?

Bardzo często tak się zdarza, dlatego warto ze sobą rozmawiać. Wiadomo, że jak się ze sobą mieszka to już nie ma tego randkowania, oczekiwania i tęsknoty za sobą. Randkowanie daje też w pewnym stopniu poczucie bezpieczeństwa.

Super byłoby dawać sobie coraz więcej bezpieczeństwa i pielęgnować takie rytuały, które sprawią, że ludzie będą spędzać ze sobą czas. Rytuały, czyli takie poczucie, że jestem tu dla ciebie i buduje twoje poczucie bezpieczeństwa. Jest to niezwykle ważne.

Takim ważnym momentem jest chwila przeprowadzki. Jak dobrze załatwić te sprawy, bo wiadomo stres, nerwy, pośpiech. Jak przeprowadzić się w zgodzie?

Niezwykle ważne jest komunikacja i bycie ze sobą blisko. Mam taki pomysł zawsze na pary podczas terapii, że oni ze sobą rozmawiają i w jakimś stopniu wychodzą ze swoich standardów i tworzą coś nowego.

Super byłoby ustalić, że ja wychodzę wtedy z kolegami, a ja z koleżankami, ale innym razem spróbujmy wychodzić razem i być wtedy blisko. Tu jest ważna nie tyle ta arytmetyka, ile to, żeby nikt się dla nikogo nie poświęcał, a jednak żeby udało się być blisko. 

Obecnie coraz więcej par decyduje się na zamieszkanie razem przed ślubem, czy według pani jest to dobry trend?

To bardzo dobry trend, bo wtedy jesteśmy w stanie dopasować swój potencjał seksualny, bez którego związek nie funkcjonuje. W ten sposób dbamy też o siebie, budujemy poczucia własnej wartości, dzięki czemu możemy stworzyć taki bliższy, intymny związek. 

Czy życie seksualne zyskuje po wspólnym zamieszkaniu, czy traci?

To zależy od świadomości parterów. Wiele osób lubi tę całą grę zapoznawania się, gdy umawiamy się na randkę, a potem jedziemy do domu lub hotelu i tam się kochamy. Jednak jest to niedojrzała gra i sprawdza się tylko na początku. Takie dopieszczanie się ma większy smak, niż jak widzimy się po pracy i idziemy do łóżka i przed snem uprawiamy seks.

Natomiast, bliskość buduje się tylko wtedy, gdy będzie częścią naszego życia, a nie jakiejś fascynacji. To jest najistotniejsze, a nie ciągłe stymulowanie partnera, a może zróbmy to, a może tamto. 

Obecnie patrząc na rynek mieszkaniowy, szczególnie w wielkich miastach, ciężko wynająć duże mieszkanie, w którym każdy będzie miał swój kąt. Pary decydują się na mniejszy metraż, często są to kawalerki. Jak stworzyć swój własny kąt, jeśli fizycznie go nie mamy?

Jeżeli lubi się partnera, no to można być na jednym krańcu mieszkania, partner na drugim. Można wtedy też będąc razem, przebywać samemu ze sobą. Niezwykle ważna jest wtedy sympatia do siebie samego i siebie nawzajem. Jeżeli nie jesteśmy pogodzeni ze sobą, nie mamy akceptacji do siebie samych, to będziemy odczuwali wstyd, gdy będziemy chcieli poleżeć i poczytać książkę albo po prostu nic nie robić.

Natomiast jeśli lubimy naszego partnera, to też pozwolimy mu na różnego rodzaju aktywności, żeby odpocząć i się zregenerować. Jednak jeśli mamy dużo "ale" do siebie i partnera, to będzie nam trudno przebywać w małej przestrzeni. 

Czasami ten plan mieszkania razem może nie wypalić, możemy dojść do wniosku, że za dużo rzeczy nam przeszkadza albo jest na to za wcześnie. Co wtedy? Rozstajemy się, czy wracamy do tego stanu, gdy każdy mieszkał osobno?

Zawsze sugeruję terapię, żeby zawalczyć o siebie. Jeżeli wybraliśmy tego partnera, stwierdziliśmy, że chcemy z nim żyć, to na dobrą sprawę byłoby cudownie dać sobie szansę i spróbować wszystkiego, żeby uratować tę relację. Przecież z jakiegoś powodu wybraliśmy tę osobę, dlatego zawsze namawiam do spróbowania psychoterapii. 

Warto też wyjechać gdzieś razem, spróbować jakiejś aktywności sportowej albo społecznej, aby urozmaicić to życie i zobaczyć się w innych rolach. Jeśli nadal będzie jakaś trudność, to trzeba już indywidualnie nad sobą popracować. Rozstać się można zawsze.

Swoim pacjentom mówię w takich sytuacjach, żeby się zastanowili, czy wybierają rację, czy relację w związku. Pytam, czy mają poczucie, że zrobili wszystko, aby uratować ich związek. Jeśli nie chcą go ratować, to znaczy, że mają słabą determinację i to może być obciążenie dla ich przyszłości.

Mieszkając razem, pewnie częściej pojawiają się konflikty, bo spędzamy więcej czasu ze sobą, dochodzą kwestie życia codziennego, co może generować napięcia. Jak się sprzeczać, żeby to było zdrowe dla naszej relacji?

Sprzeczki są okey, ważne, żeby były przeprowadzone w normalnych warunkach i w zgodzie ze sobą, żeby nie było żadnych przekroczeń, bez obrażania drugiej osób. Chociaż wydaje się to trudne, to kłócić należy się tak, żeby każdy miał okazję powiedzieć swoje racje, aby z tych sprzeczek wynikało coś dobrego na przyszłość. 

Sprzeczka czy kryzys wynika z tego, że potrzebna jest zmiana w związku. Nie partnera, ale postrzegania tej relacji, zmiany emocjonalności. Kluczowa jest rozmowa, bliskość i budowanie więzi. 

Jakie są pani zadaniem zalety, a jakie wady wspólnego mieszkania? 

Zaletą mieszkania razem jest bliskość, budowanie zupełnie innego rodzaju więzi. Mamy okazję poznać dogłębnie naszego partnera lub partnerkę, tego, kim naprawdę jest.

Jesteśmy w stanie w tym momencie mocniej zaufać, uczyć się przedsiębiorczości, bycia razem czy odpowiedzialności za drugą osobę. Wspólne mieszkanie razem pomaga w dostrzeżeniu swoich ograniczeń, które musimy przepracować, żeby stworzyć lepszą relację. Dopiero w bliskiej relacji jesteśmy w stanie się rozwijać.

Dla wielu minusem jest to, że jest to pewna ostateczność. Dla mnie jest to plus, bo jeśli mieszkamy z kimś, to jest to potencjalnie ostatni związek w naszym życiu. Z mojej perspektywy ostatni związek w naszym życiu oznacza budowanie siebie przez dalsze lata.

Natomiast ludzie boją się takich ostateczności jak ostatni partner. Przychodzą myśli typu “z nikim więcej się nie prześpię”. Jest jakaś potrzeba poszukiwania nowych partnerów, spełniania fantazji seksualnych, żeby tylko uciec od rutyny i od bliskości. Niestety.