Szykuje się dymisja w rządzie Morawieckiego. Ujawniono, kto może stracić stanowisko

Michał Koprowski
12 września 2022, 18:01 • 1 minuta czytania
W ciągu kilku najbliższych dni zdymisjonowany może zostać Norbert Kaczmarczyk. Wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi ma stracić stanowisko ze względu na kontrowersje wokół jego prezentu ślubnego – ciągnika o wartości 1,5 mln zł.
W najbliższym czasie dymisja Norberta Kaczmarczyka Fot. Aleksandra Szmigiel / East News

Nieoficjalnie: W najbliższym czasie dymisja Norberta Kaczmarczyka

Nieoficjalne informacje o dymisji Norberta Kaczmarczyka przekazała Polska Agencja Prasowa, powołując się na źródło zbliżone do kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości.

Huczne wesele i ciągnik za 1,5 mln zł

O polityku Solidarnej Polski zrobiło się głośno, gdy wyszło na jaw, że w prezecie ślubnym otrzymał od brata ciągnik za 1,5 mln zł. Kaczmarczyk oznajmił w oświadczeniu, że padł ofiarą ataku politycznego, ponieważ prezent wcale nie był prezentem, a właścicielem ciągnika pozostaje jego brat.

Politycy PO złożyli w tej sprawie wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Domagają się sprawdzenia, czy w oświadczeniu majątkowym wiceministra znajdzie się pokrycie kosztów imprezy na ponad 500 osób. We wniosku zwrócono też uwagę na kwestię reklamowania przez Kaczmarczyka firmy, która jest dealerem drogich ciągników na Polskę.

Kaczmarczyk pomógł bratu w poddzierżawie 140 hektarów?

W 2016 roku Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło przepisy dotyczące rolnictwa. Zgodnie z nimi zakazano sprzedaży i dzierżawy należącej do państwa ziemi tym, którzy nie są rolnikami wystarczająco długo i nie mieszkają w gminie, w której znajduje się dana nieruchomość. Według obozu władzy miało to chronić ziemię rolną przed spekulantami.

Jak podaje Wirtualna Polska, dwa lata temu Norbert Kaczmarczyk pomógł swojemu bratu w poddzierżawie 141 hektarów państwowych gruntów w Małopolsce. Według portalu polityk zrobił to z ominięciem przepisów z 2016 roku i dzięki temu jego brat dzierżawi ziemię za cenę dużo niższą niż lokalni rolnicy, którzy stanęli do przetargów.

Według ustaleń dziennikarzy Kaczmarczyk poinformował brata o możliwości poddzierżawienia ziemi, z której rezygnował jeden z rolników. Chęć zrzeczenia się dzierżawy użytkowanej ziemi rolnik zgłosił wcześniej do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, który zarządza należącymi do państwa gruntami.

Wniosek rozpatrzony pozytywnie przez dyrektora generalnego KOWR

Zgodnie z prawem grunty powinny trafić na przetarg. O zamiarach rolnika – w bliżej nieokreślony sposób – miał dowiedzieć się Kaczmarczyk. Niedługo później jego brat miał skontaktować się z mężczyzną.

Gdyby ziemia trafiła na przetarg, brat wiceministra nie mógłby jej nabyć, ponieważ mieszka w innej gminie. W przypadku poddzierżawy te przepisy jednak nie obowiązują. Wniosek o poddzierżawę ziemi Konradowi Kaczmarczykowi pozytywnie rozpatrzył sam dyrektor generalny KOWR Grzegorz Pięta. Dziennikarze zapytali w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi m.in. o to, w jaki sposób Kaczmarczyk dowiedział się, że rolnik zamierza zrezygnować z dzierżawy ziemi. "Wiedza ta w regionie była powszechna" – odpisał obecny wiceminister. – O mojej wizycie w KOWR nie mówiłem nikomu. Pojechałem tam, żeby powiedzieć, że rezygnuję z dzierżawy. A telefon Kaczmarczyka był krótko potem. Tydzień albo dwa – wspomina z kolei rolnik.