Kolejny szok w Rosji. Służby mają posuwać się do gwałtów nawet na mężczyznach
- Po ogłoszeniu przez Władimira Putina mobilizacji wojskowej, Rosjanie wyszli na ulicę, aby zademonstrować swój sprzeciw
- Zastępy policji i służb bezpieczeństwa zatrzymywali protestujących i zabierali ich na komisariaty więźniarkami
- W wielu przypadkach dopuszczano się ciężkich pobić, a nawet gwałtów
Brutalna kara za udział w demonstracjach
Orędzie Władimira Putina wywołało panikę wśród rosyjskich obywateli. Wielu Rosjan nie chce iść na front i umierać na wojnie. Przez rosyjskie miasta przeszła fala antywojennych protestów, w trakcie których tylko pierwszej nocy zatrzymano ponad tysiąc osób. Protesty były brutalnie tłumione, a uczestnicy akcji byli bici i poniżani.
"Nowaja Gazeta. Europa" informuje, że siły bezpieczeństwa włamały się do mieszkania aktywistów Artema Kamardina, Aleksandry Popowej i Aleksandry Meniukowa i napadli na aktywistów. Mieli oni uczestniczyć w proteście w Moskwie przeciwko mobilizacji. Artema Kamardina wraz z grupą aktywistów pod pomnikiem słynnego rosyjskiego poety Władimira Majakowskiego odczytali wiersze "antymobilizacyjne". To zachowanie szczególnie nie spodobało się władzy.
Gwałt i brutalne pobicia
Jak pisze gazeta, Artema Kamardin został dotkliwie pobity, a następnie funkcjonariusze rosyjskiej służby bezpieczeństwa mieli zgwałcić mężczyznę przedmiotem. Po tym brutalnym napadzie, mężczyzna został zmuszony do nagrania przeprosin za słowa: "Chwała Rusi Kijowskiej, Noworosjo - ssij".
Służby zaatakowały też inną aktywistkę przebywającą w mieszkaniu – Alexandrę Popową. Kobieta została skopana, wyrywano jej włosy i grożono gwałtem. Na kanale Telegram "112" pojawił się film z wymuszonymi przeprosinami Kamardina.
Jak pisze "Nowaja Gazeta. Europa" służby bezpieczeństwa nie wpuściły prawnika aktywistów do mieszkania, powołując się na fakt prowadzenia tam czynności operacyjno-rozpoznawczych i "oględzin lokalu". Młodzi aktywiści zostali wyprowadzeni z mieszkania w kajdankach i zabrani do Twerskiego Komitetu Śledczego. Wiadomo, że Alexandra Popowa została zwolniona z komisariatu jako świadek w sprawie karnej.
Protestujący rażeni prądem
Szczególnie zaciekłe protesty trwają w Degestanie na Kaukazie. Na ulice wyszły głównie kobiety, broniące swoich synów, ojców i mężów, ponieważ za udział w protestach można trafić od razu na front.
Manifestacje są blokowane przez policję oraz przez czeczeńskie oddziały Ramzana Kadyrowa. W niezależnych rosyjskich mediach pojawiają się informacje, że zatrzymani protestujący mieli być przewożeni na lokalne komisariaty, gdzie byli bici i rażeni prądem.
"Lokalni mieszkańcy zablokowali drogę do stolicy Dagestanu. Aby rozproszyć protestujących, policja otworzyła w powietrzu ogień z karabinów maszynowych, próbując odblokować autostradę" – pisze serwis "Focus".