Ludzie za Tuska kradli ziemniaki dzikom? Leśnik: Kaczyński popełnił lapsus
- Podczas wizyty w zachodniopomorskim Jarosław Kaczyński stwierdził, że za rządów Donalda Tuska ludzie kradli ziemniaki dla dzików
- Dość osobliwa deklaracja wywołała lawinę reakcji w sieci, jednak co naprawdę miał na myśli prezes Prawa i Sprawiedliwości?
- – Popełnił lapsus, nie miał wiedzy ma ten temat i to poszło w eter – powiedział dla naTemat leśnik Ryszard Anglart
Jarosław Kaczyński uważa, że za Tuska ludzie kradli ziemniaki dla dzików
Od początku objazdu Jarosława Kaczyńskiego po kraju media opisują jego coraz to kolejne wpadki. Prezes Prawa i Sprawiedliwości myli nazwy miejscowości, ma problemy z wypowiedzeniem "NBA", a nawet powiedział, że "opanował mechanizmy okradania Polski".
Tym razem jednak były wicepremier poszedł o krok dalej i powiedział o biedzie, jaka miała panować za czasów Platformy Obywatelskiej. Wspomniał o "kartoflach sadzonych dla dzików". – Ludzie byli wtedy tak biedni, że zbierali po lasach kartofle zasadzone dla dzików przez leśników – zarzucił.
O kradzież ziemniaków dla dzików zapytaliśmy leśnika Ryszard Anglarta, który pełni funkcję rzecznika Nadleśnictwa Ruszów. – Kaczyński popełnił lapsus, nie miał wiedzy ma ten temat i to poszło w eter. Ziemniaków przecież nie sadzi się w lesie. Ziemniaki sadzą rolnicy, żeby je uprawiać – powiedział.
– To wygląda na jakiś lapsus, który stał się pożywką dla memów. Teraz w internecie widać memy, że ktoś chodzi i kradnie ziemniaki... Oczywiście, pewnie się takie sytuacje zdarzały, że ktoś szedł w pole i kradł, ale to jakieś historie zupełnie nieprawdopodobne. Nie róbmy już kabaretu z tego kraju – podsumował.
Ludzie kradną ziemniaki dla dzików? Leśnik o słowach Kaczyńskiego
Pytany o dokarmianie dzików w jego regionie, od razu zaznacza, że trudno dokarmiać dziki, których nie ma. – Mniej więcej w sierpniu, wrześniu 2021 roku dotarł do nas wirus ASF, który zabił praktycznie całą miejscową populację dzików. Tych zwierząt nie było w naszym terenie prawie rok – wyjaśnił.
– Ale dziki od dawna już nie są dokarmiane – dodał. Jak wyjaśnił, potrzeby dokarmiania nie ma nawet zimą. – Zimy u nas są na tyle lekkie, mało śnieżne, że znalezienie jedzenia nie sprawia dzikom problemu. Problemem jest już duża i wysoka na 30 centymetrów zwarta pokrywa śniegu. Aktualnie obowiązujące prawo nakłada bardzo niskie limity ilościowe karmy, którą można wykładać dzikom – ocenił.
Jarosławowi Kaczyńskiemu mogło chodzić o nęciska lub poletka łowieckie. – Przed okresem polowań zdarzały się sytuacje, że na nęciskach wysypywano karmę dla dzików, która miała je zanęcić, żeby ułatwić polowanie i realizację odstrzału – wyjaśnił.
– Najlepszą, najbardziej atrakcyjną karmą są ziarna kukurydzy. Nęcisko to pasy, na których rzadko wysypuje się karmę i przejeżdża się broną talerzową – stwierdził, po czym dodał: – Nęcenie czasami się stosuje, ale przy pomocy kukurydzy, a nie ziemniakami.
Jeśli zaś chodzi o poletka łowieckie, to stosuje się w nich rośliny przeznaczone dla dzików i jeleniowatych takie jak np. topinambur. – W gospodarce łowieckiej stosuje się tak zwane poletka łowieckie. To są grunty o charakterze rolnym, na którym uprawia się różne rośliny. One są przeznaczone dla dzikich zwierząt, również dla jeleniowatych – wytłumaczył.
– Ta bulwa jest chętnie zjadana przez jelenie i dziki. Ale ludzie generalnie z tego nie korzystają, choć jest jadalna. Można bulwy topinamburu czasem spotkać w marketach na stoiskach warzywnych, ale w diecie ludzkiej należy go postrzegać raczej jako osobliwość kulinarną o znikomym znaczeniu jak np. bataty – podkreślił.