"Jego przywództwo nie daje już nadziei na przyszłość". Tak Kaczyński sam niszczy swój mit

Katarzyna Zuchowicz
14 października 2022, 05:56 • 1 minuta czytania
– Na pewno jest wybitnym politycznym strategiem. Realizuje wizję Polski, wobec której opozycja jest kompletnie bezsilna – tak o Jarosławie Kaczyńskim w 2017 roku powiedziała Magdalena Ogórek. Jakkolwiek tego nie oceniać, prezes PiS latami miał taką opinię i taki wytworzył się jego mityczny wizerunek. Dziś, słuchając jego wystąpień w kraju, można mieć wrażenie, że to już zamierzchłe czasy.

Objazd Jarosława Kaczyńskiego po kraju już dawno przerodził się w pisowski cyrk, z którego od lata naśmiewa się pół Polski. Prowadzący jego spotkania, którzy śpiewali dla niego piosenki, ćwiczyli z publiką okrzyki "Jarosław! Jarosław!", czytali pytania z sali, a ostatnio jeden odczytał nawet, że "prezes jest the best", tylko dokładali swoją cegiełkę do tego kabaretu.


Sam prezes dostarcza nie mało emocji. O jego wpadkach, gdy mylił nazwiska, nazwy miejscowości, czy słowa, dyskutowano w całej Polsce.

– Nie potrafię tego wyjaśnić. Ale zastanawia mnie, dlaczego tak jest, bo traci na tym obóz rządzący. Skoro opinia publiczna – zamiast skupiać się na tym, co lider chciał przekazać – zastanawia się jakie gafy popełnił – mówił nam kilka tygodni temu Jan Maria Jackowski, senator niezrzeszony, w lutym wykluczony z klubu PiS.

Sądził, że problem, jaki dotknął prezesa Kaczyńskiego, jest taki, że mówi z pamięci i z głowy. – Natomiast nie przygotowuje precyzyjnie swoich wystąpień i nie posługuje się stosownymi materiałami pomocniczymi, co z kolei ułatwiałoby mu uniknięcie wpadek. I efekt jest, jaki jest – zauważył.

Ale przecież nie tylko o potknięcia i przejęzyczenia chodzi. Tak naprawdę każde wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego przeradza się w show, ale też z każdym kolejnym wywołuje reakcje w rodzaju: "Co on bredzi", "Co on wygaduje?" albo "Trudno zrozumieć, o co mu chodzi".

"Jako człowiek oczywiście się martwię"

Niby takie reakcje przeciwników PiS to nic nowego, zawsze szokował swoimi wypowiedziami, czy to mówiąc w 2015 roku o strefach szariatu w Szwecji, czy w 2017 roku o zdradzieckich mordach, zawsze jego wypowiedzi wywoływały lawinę reakcji.

Ale zupełnie inaczej niż np. w 2015 czy jeszcze w 2019 roku dziś coraz częściej po wystąpieniach prezesa PiS ludzie zastanawiają się, czy nie powinien odejść już na emeryturę.

– Jako człowiek, oczywiście się martwię. Na poziomie ludzkim prezes ewidentnie nie ma najlepszej formy i coraz częściej zdarza mu się wypowiadać najrozmaitsze poglądy, które wskazują, że jest coraz bardziej oderwany od rzeczywistości. Na poziomie politycznym również mnie to martwi, ponieważ fakt, że człowiek, który realnie rządzi Polską, jest oderwany od rzeczywistości, oznacza tyle, że pilot samolotu, którym lecimy, ma złe mapy, najdelikatniej rzecz ujmując – komentuje Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu, który do 2010 roku był w PiS.

– Myślę, że w PiS to widzą i jest to powodem ich narastającej frustracji. Jego przywództwo nie daje już nadziei na przyszłość, a dawanie nadziei jest jedną z zasadniczych cech każdego przywódcy. Abstrahując od kraju, czasu i ideologii, przywódca ma dawać ludziom nadzieję. Ale Jarosław Kaczyński już na nic nikomu nadziei nie daje. A to powoduje, że na jego zapleczu trwa tak zażarta walka o pozycję wyjściową na nową rzeczywistość. Po jego przywództwie, które ewidentnie jest raczej u schyłku, a nie u początku – uważa senator.

"Kaczyński jest bardziej obciążeniem dla PiS niż czymś pomocnym"

Na razie Kaczyński jeździ po Polsce i sobie żartuje – choć ostatnio z jednego żartu o Europejczykach w Puławach nawet nikt się nie śmiał – opowiada historie z życia, posiłkuje się przykładami, które wywołują międzynarodowe reakcje, jak ten o polskich europosłach w niemieckich pociągach. Atakuje i grozi.

I coraz bardziej zaskakuje.

– Spoglądając na to z punktu widzenia marketingu politycznego, jest bardziej obciążeniem dla PiS niż czymś pomocnym. Plecie niewiarygodne bzdury, myli fakty, przekręca pewne rzeczy. Powiedziałbym, że w tej chwili działa na niekorzyść tej partii. Może wśród niektórych nadal uchodzi za genialnego stratega, ale wśród części polityków PiS i wyborców tej partii raczej musi budzić niepokój tym, co wyprawia i co mówi na tych spotkaniach – komentuje Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku politycznego.

Czy można powiedzieć, że prezes PiS sam niszczy mit, który wokół niego się wytworzył? – Tak, to już jest autodestrukcja swojego wizerunku politycznego – uważa.

Przypomnijmy ten mit. Geniusz, wizjoner, genialny strateg – tak go określano. – Na pewno jest wybitnym politycznym strategiem. Realizuje wizję Polski, wobec której opozycja jest kompletnie bezsilna – tak na przykład o Jarosławie Kaczyńskim w 2017 roku powiedziała Magdalena Ogórek.

A jego kuzyn Jan Maria Tomaszewski stwierdził, że prezes Jarosław Kaczyński będzie rządził do 120 lat: "Jarek to genialny strateg, jest po prostu genialny i żaden z polityków, jak choćby Donald Tusk do pięt Jarkowi nie dorasta".

Michał Kamiński ocenia dziś: – Ja i wtedy, i teraz, mówiłem, że zarówno czarna, jak i biała legenda Jarosława Kaczyńskiego są nieprawdziwe. Zarówno ci, którzy w zachwycie przypisują mu niesamowite zdolności, jak i ci, którzy uważają, że ma makiaweliczne, diabelskie, zdolności niszczycielskie. Te obie legendy wzajemnie się napędzają. Prawda jest dużo bardziej brutalna. Jarosław Kaczyński jest człowiekiem niewątpliwie inteligentnym, oczytanym. Jest politykiem skutecznym do pewnego momentu, ale bywał też nieskuteczny.

– To nie jest tak, że życie Jarosława Kaczyńskiego dostarcza dowodów na jego polityczny geniusz. Dostarcza dowodów, że jest politykiem ciekawym, ale z całą pewnością popełniał wiele błędów. Trudno jest dzisiaj mówić, jakim bilansem zakończy się rządzenie Jarosława Kaczyńskiego, bo bardzo Polaków twierdzi dziś, że historia nie zapamięta go dobrze – zauważa.

Czy to, co prezentuje ostatnio mu pomoże?

O czym mówił Kaczyński

Każde wystąpienie Kaczyńskiego wywołuje kpiące lub oburzające reakcje. Gdy mówił na przykład, że za rządów PO-PSL ludzie byli tak biedni, że zbierali kartofle zasadzone dla dzików. Ale też choćby:

O lekarzach: – Poszczególni lekarze, nie jacyś wybitni specjaliści, otrzymują kontrakty po 70 tys. zł, a teraz dostaną nawet po 120 tys. zł. A jak ktoś przyjedzie na SOR z sepsą i 40 stopniami gorączki, to mu każą siedzieć kilka godzin na zydlu.

O Żabkach: – Wiecie państwo, co to jest Żabka. Te sklepy też być może zostaną odkupione. Idziemy w tym kierunku.

O obronie chrześcijańskiej cywilizacji: – Robimy to w naszym narodowym interesie, ale robimy to także w interesie europejskim. Powiem więcej, w interesie całej ludzkości.

W Puławach, gdzie Jarosław Kaczyński był 12 października, szczególne emocje wywołał fragment o węglu.

Prezes PiS mówił, że go nie zabraknie, że będzie tańszy, że samorządy łaski nie robią. A poza tym, przyznał, że spraw węgla brunatnego i jego szkodliwości nie zgłębiał, ale jego zdanie jest takie: – Wiem, że są wielkie kopalnie, wielkie elektrownie, w tym największa w Europie w Bełchatowie, to się pali, to dymi – jakoś ludzie tam żyją. Tam jest nawet najbogatsza gmina w Polsce.

Uwagę zwrócił jednak inny fragment, bo odbiorcy nie bardzo zrozumieli, co prezes miał na myśli. "Nic z tym węglem nie zrozumiałem, poza tym, że będzie mieszane" – skomentował jeden z użytkowników Twittera.

Prezes PiS powiedział:

Uruchomiliśmy procesy, które doprowadzają do tego, że węgiel będzie tańszy. Nie tylko dlatego, że będzie ta dopłata, tylko dlatego, że poprzez inne zabiegi zdołamy doprowadzić do stanu, w którym cena węgla będzie tak skonstruowana, iż można powiedzieć – to jest pewna przenośnia – ten węgiel tani, polski będzie pomieszany, ale nie fizycznie oczywiście, z tym węglem dużo droższym z importu. I razem wziąwszy, doprowadzimy do tego, że ci, którzy będą kupowali te trzy tony, będą płacili w gruncie rzeczy mniej więcej tyle, co w przyszłym roku, bo 1 tys. zł dopłaty i ok. 2 tys. zł za węgiel, czyli wychodzi na to samo.Jarosław Kaczyńskiprezes PiS

– I w ogóle ceny węgla, ceny paliw, na skutek różnego rodzaju zabiegów, które zostały wykonane, będą cenami niższymi – dodał jeszcze.

Michał Kamiński nie chce tego komentować, uważa, że z pewnych rzeczy się nie szydzi, nie powinno to mieć miejsca.

– Ale wtedy, gdy w sensie logicznym, rozumiemy jego wypowiedź, to wcale nie jest dużo lepiej, bo się dowiadujemy, że jego senioralny sentyment narasta. Propozycja upaństwowienia handlu wewnętrznego jest propozycją rodem z początku PRL – podkreśla.

Jego w wystąpieniach Kaczyńskiego najbardziej porusza analogia nienawiści do Zachodu i obcych z tym, co słyszy z Kremla. – Ta melodia i mentalność, w której każda krytyka z zagranicy, angażowanie się w obronę praw człowieka, jest brutalnym mieszaniem się w suwerenność. I nienawiść do Zachodu. I Putin wyraża ideologiczną nienawiść do Zachodu, i Kaczyński. To rzuca mi się najbardziej – mówi Michał Kamiński.

Reaktywacja postaw i zachowań typowych dla PRL

Dr hab. Jacek Zaleśny, politolog z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW zwraca uwagę na inną rzecz, która wyłania się z wystąpień prezesa PiS.

– Można powiedzieć filozoficznie, że człowiek się zmienia. Ale tu mamy do czynienia z reaktywacją postaw i zachowań typowych dla Polski socjalistycznej. 30 lat od wychodzenia z Polski Ludowej, powrócono do mechanizmów działania właściwych dla Polski Ludowej. Wypowiedzi prezesa i obozu władzy są klasycznymi wypowiedziami decydentów, którzy prowadzą błędną politykę, a jednocześnie negatywne skutki swoich decyzji przedstawiają jako wyraz swoich wielkich sukcesów – mówi.

W Puławach Kaczyński mówił np.:

Mamy stan starcia. Z jednej strony jesteśmy my, reprezentujący wartości Solidarności, z drugiej partia, która chce zlikwidować demokrację, doprowadzić do tego że część społeczeństwa będzie pod opresją. Dlatego musimy podjąć ogromny wysiłek, żeby to trzecie zwycięstwo było. Jarosław Kaczyńskiprezes PiS

Albo:

Oferujemy wolność, ale nie taką wolność, jak rozumie lewica. To też programy, które zrealizowaliśmy. Na przykład brak opodatkowania osób do 26. roku życia. Tego będzie coraz więcej. To jest perspektywa życia na dobrym poziomie, bez kompleksu Zachodu. To będzie życie w kraju, w którym poziom cywilizacyjny, wygoda życia, będą na wysokim poziomie.Jarosław KaczyńskiPrezes PiS

Co w ogóle w kontekście nawiązań do PRL pokazują wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego?

– To tłumaczenie  negatywnej rzeczywistości, którą się samemu wywołało. Gdybyśmy prześledzili wystąpienia kolejnych pierwszych sekretarzy partii komunistycznych w Polsce, to one brzmią bardzo podobnie. Np. w czasie stanu wojennego, gdy były niedobory na rynku wewnętrznym, była ta sama narracja, że jest to efekt działania poprzedników. "Gdyby nie poprzednicy, nie byłoby tego kryzysu" – mówił gen. Jaruzelski. Ta sama narracja jest formułowana teraz przez decydentów – mówi Jacek Zaleśny.

Podaje więcej przykładów. – Pokazuje to np. bitwa o węgiel. Pamiętamy pytania z PRL: bitwa o zaopatrzenie sklepów, czy na Święta będą pomarańcze z Kuby? Dziś jest to samo: czy będzie węgiel z Kolumbii? Czy zimą szkoły będą otwarte? To są te same schematy postępowania, co z okresu Polski Ludowej i te same mechanizmy, jeśli chodzi o zachowania decydentów. Powracają np. deputaty i ceny regulowane, które były w ekonomii socjalizmu. Jak w PRL, minister proponujący domiar podatkowy obejmujący tych wszystkich, którzy za dużo zarobili itp. – komentuje.

Czy to może być strategia prezesa PiS?

Czy to, co słyszymy w ostatnich wystąpieniach Kaczyńskiego, może być zatem jakąś strategią, którą źle oceniamy?

Michał Kamiński wyklucza to. – To zdecydowanie nie jest strategia. Nie sądzę, że ośmieszanie siebie na oczach publiczności jest strategią polityczną – mówi.

Dr Zaleśny: – Jeżeli strategią jest reaktywacja w Polsce stosunków socjalistycznych, to rzeczywiście jest ona w całej rozciągłości, konsekwentnie, realizowana. Jeżeli strategią jest wypłukanie Polaków z własności, to jest ona sukcesywnie realizowana. Jeśli strategią jest zniszczenie bezpieczeństwa energetycznego, bezpieczeństwa żywnościowego czy polskiej małej i średniej przedsiębiorczości, to sukces rodzi sukces.

– W tym aspekcie premier Kaczyński jest mocnym strategiem. Jak na taśmach prawdy dowodził premier Morawiecki: dobrobyt jest wtedy, kiedy ludzie pracują za miskę ryżu. Jeżeli to jest jego strategia, to realizuje ją w sposób systematyczny – dodaje.

Politolog podkreśla, że większość problemów, które dotykają dziś duże grupy społeczne w Polsce to zwłaszcza problemy, które powstają wskutek niewłaściwych polityk rządowych, np. w polityce energetycznej, czy rolnej. 

– Konsekwencją licznych błędów w ostatnich latach są próby naprawiania ich negatywnych skutków. Z samych tych prób powstają kolejne problemy. Mają miejsce nieudolne zmagania z problemami, które samemu się stworzyło. Czyli problemy generują kolejne problemy, na które szuka się kolejnych, wadliwych recept. Ten sam schemat jest charakterystyczny dla całego obozu władzy, który przedstawia negatywną rzeczywistość jako swój wielki sukces. 

Podaje pierwszy z brzegu przykład.

Najpierw błędna decyzja o wchłonięciu nierentownych kopalń przez rentowne elektrownie, co wywołało przeniesienie kosztów z jednego segmentu na drugi i spadek rentowności spółek energetycznych, po to, aby po pewnym czasie wydzielać z nich segment kopalniany. Drenowanie pieniędzy ze spółek energetycznych, co uniemożliwia zwiększanie ich mocy, w sytuacji postępującej amortyzacji bloków energetycznych. Na to nałożyła się błędna decyzja rządu o likwidacji kopalń węgla kamiennego. I państwo, które ma 6. na świecie pokłady węgla kamiennego, ma problemy z jego deficytem. A jednocześnie w pierwszym półroczu bieżącego roku z Polski wywieziono ponad 3 mln ton węgla w cenie kilkaset zł za tonę. W tym samym czasie importuje się węgiel w cenie kilka razy wyższej. dr hab. Jacek Zaleśnypolitolog

– Nota bene, praktyką radziecką było wywożenie węgla z Polski – dodaje.