Tabloid ujawnia zeznania motocyklisty. Stuhr miał dwa razy uciekać z miejsca wypadku
- 17 października w Krakowie przy ulicy Mickiewicza Jerzy Stuhr potrącił motocyklistę
- Sprawę bada prokuratura, która już przesłuchała poszkodowanego kierowcę. Do zeznań Sławomira G. dotarł "Fakt"
- "Próbował dwukrotnie uciekać po incydencie. Twierdził, że ofiara udaje, a gdy przyjechała policja, miał utrudniać badanie alkomatem" – donosi tabloid
Jerzy Stuhr miał dwukrotnie próbować uciec po potrąceniu motocyklisty
Z relacji "Faktu" wynika, że motocyklista Sławomir G. jechał odebrać jedzenie do firmy cateringowej. Na jednej z krakowskich ulic kończył manewr skrętu, gdzie zaskoczyło go zderzenie z czarnym lexusem.
– To były ułamki sekund, kiedy poczułem uderzenie na moim ciele. Usłyszałem ogromny huk. Poczułem się jakby w stanie nieważkości. W pewnym momencie odczułem ogromny ból, jakby ktoś mi wbił w rękę ogromną igłę, jak długopis, coś mi w ręce strzeliło – miał powiedzieć podczas przesłuchania.
Na szczęście poszkodowany doznał jedynie urazu ręki w okolicach nad lewym łokciem oraz lewym przedramieniem. Jerzy Stuhr miał jednak jechać dalej. Dopiero przy ulicy Mickiewicza motocykliście udało się zatrzymać aktora.
Początkowo między kierowcami doszło do wymiany zdań. – Kiedy powiedziałem, że pokaże mu je (nagrania z miejsca zdarzenia - red.) policja i po nią dzwonię, on zaczął kontynuować ucieczkę – miał zeznać.
Do ponownego zatrzymania miało dojść na wysokości ulic Karmelickiej i Królewskiej. Dopiero wtedy udało się wezwać na miejsce policję i ratowników medycznych.
Jak już informowaliśmy, według nieoficjalnych ustaleń Radia Zet zaś prokuratura bada możliwość postawienia 75-latkowi zarzutów karnych. Jeśli faktycznie tak się stanie, aktorowi może grozić kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Jerzy Stuhr zaprzecza, by uciekł z miejsca zdarzenia
Przypomnijmy, że następnego dnia po incydencie aktor wydał oświadczenie, w którym przeprosił za kolizję i prowadzenie pod wpływem. Jak jednak stwierdził, nie ma mowy o żadnym pozostawieniu motocyklisty bez pomocy.
"Wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" – mogliśmy przeczytać.
Aktor nie poprzestał jedynie na oświadczeniu. Kilka dni później udzielił wywiadu dla "Faktu". – Ja jestem dobrej myśli, bo nikomu nic nie zrobiłem (...). Nagle okazało się, że dziennikarz, z którym wydawało mi się, że jestem umówiony następnego dnia, czeka na mnie wtedy i tyle – skomentował.
Nie milkną echa po kolizji z udziałem Jerzego Stuhra w Krakowie
W rozmowie z Adamem Nowińskim dla naTemat o problemie wsiadania za kółko pod wpływem alkoholu mówił Robert Frączek, główny specjalista ds. Profilaktyki i Edukacji Publicznej w KCPU.
– Duża ilość sytuacji z kierowcami pod wpływem alkoholu dotyczy nawet nie tyle osób uzależnionych, które nie potrafią się powstrzymać od picia, ile wynikają właśnie z osłabienia mechanizmów kontroli i błędnych przekonań – nie jestem pijany, mogę prowadzić, nic się nie stanie – wyjaśnił.
Głos w sprawie zabrał jednak nie tylko ekspert, ale także koledzy i koleżanki Stuhra z branży. Krytyka lub krótkie zachowawcze komentarze popłynęły między innymi ze strony Krystyny Jandy, Karoliny Korwin-Piotrowskiej, Wiktora Zborowskiego, czy Małgorzaty Rozenek-Majdan. W felietonie dla naTemat zaś stanowczo sprawę skomentowała Eliza Michalik. "Otóż, drodzy obrońcy, może was to szokuje, ale - zasady są takie same dla wszystkich. Kropka. Nie ma od tego prawa wyjątków ani odstępstw" - napisała.