Ja tu widzę niezły burdel, czyli nasz gigant jedzie sobie na mundial w Katarze

Krzysztof Gaweł
10 listopada 2022, 10:38 • 1 minuta czytania
Takiej atmosfery, jak przed wylotem polskiej kadry na mundial w Katarze, nie było chyba nigdy. Do polskiej piłki wróciła korupcja, rywalizację naznaczył właśnie rasistowski skandal, a media ujawniły, że ochroniarz Biało-Czerwonych to najpewniej człowiek z kryminalną przeszłością. Prezes PZPN Cezary Kulesza zapadł się pod ziemię i nic już nie zostało z herosa, co to Rosjanom figę z makiem zamiast mundialu pokazał. Czy z takiego chaosu może zrodzić się sukces? 
Ja tu widzę niezły burdel, czyli nasz gigant jedzie na mundial w Katarze. Panie prezesie Cezary Kulesza, gdzie pan jest? Fot. Polska Press/East News

Dość już narzekania na mundial w Katarze, prawda? Gdy cały świat zastanawia się, jak idiotycznym pomysłem było oddanie turnieju Katarczykom, my mamy swoje problemy i wcale nie zaprzątają nas sprawy tak odległe, jak śmierć tysięcy robotników, korupcja w FIFA czy szokujące warunki dla kibiców, którzy będą mieli odwagę wybrać się na najbardziej niekibicowski mundial w historii. My mamy swoje podwórko, swoje problemy i mamy się nad czym zastanawiać, zamiast zaprzątać sobie głowę głupotami, prawda?

Niestety ten obraz można chyba oglądać tylko w krzywym zwierciadle ironii, bo to co dzieje się wokół PZPN i w ogóle w naszej piłce, to są jakieś żarty. Niestety ponure żarty, bo to wszystko dzieje się naprawdę. W normalnym kraju - także ze względów sportowych czy stricte futbolowych - martwilibyśmy się dziś czerwoną kartką Roberta Lewandowskiego, kontuzjami kadrowiczów i formą Grzegorza Krychowiaka, który to temat zawsze wracał przed dużą imprezą. Dziś martwimy się o coś zupełnie innego. 

"Ja tu widzę niezły burdel, siostry!" - ten cytat z "Seksmisji" pasuje do sytuacji jak ulał. 

Kilka dni temu dziennikarz Mateusz Miga z TVP Sport, dotarł do jednego z byłych pracowników dużego bukmachera. Anonimowy rozmówca ujawnił szczegóły, które mogą być punktem zapalnym do wybuchu kolejnej afery korupcyjnej w naszym kraju. Okazuje się, że wiele wskazuje na to, że niektóre boiskowe wydarzenia, mogły być wcześniej ustawione, a wyniki niższych lig stały się celem kontrolowanych zakładów. Hydra podnosi głowę? Wiele na to wskazuje. Prezes PZPN w tej sprawie milczy. 

Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski ujawnił w czwartek szokujące informacje na temat ochroniarza polskich piłkarzy, który ma wkrótce polecieć z kadrą do Kataru. Jak się okazuje, Dominik G., ps. "Grucha" jest oskarżony o działalność w zorganizowanej grupie przestępczej i przynależność do grupy neofaszystów w Białymstoku. W PZPN zatrudnił go prezes Cezary Kulesza, który nie wiedział o zarzutach wobec G. Cała sprawa jest po prostu zadziwiająca. Prezes PZPN w tej sprawie milczy. 

W środę doszło do skandalu w Fortuna Pucharze Polski. Piłkarze Sandecji Nowy Sącz i Śląska Wrocław walczyli o ćwierćfinał rozgrywek aż po rzuty karne, a podczas ich trwania doszło do skandalu. Kibice z Wrocławia obrazili rasistowskimi okrzykami Elhadjiego Maissę Falla, wobec czego zawodnicy Sandecji zeszli z boiska na znak protestu. Śląsk awansował, ale sprawa budzi wielkie kontrowersje. Co na to wszystko PZPN? Prezes PZPN w tej sprawie milczy. 

W czwartek poznamy 26-osobową kadrę na mundial, trener Czesław Michniewicz wreszcie rozwieje spekulacje i wybierze skład na imprezę czterolecia. I zaraz dowiemy się - pewnie podczas konferencji prasowej, a może na łamach Kanału Sportowego, gdzie selekcjoner zwykł opluwać oponentów - że media nie zajmują się drużyną narodową, tylko dmuchają afery. I nim nasi kopną pierwszy raz piłkę w Katarze, będziemy mieć winnych ewentualnej porażki Biało-Czerwonych. No bo jak to, że dziennikarze nie chcą pomóc drużynie?

Chyba, że z tego chaosu zrodzi się coś, co zapadnie nam w pamięć. Na przykład awans do 1/8 finału, by nie marzyć o lepszym wyniku polskich piłkarzy na MŚ. Wówczas dowiemy się, że wszelkie afery to jednak pikuś, że jest wynik i budowa potęgi idzie nam na dobre, a resztą nie ma sensu się zajmować. I w tym miejscu docieramy do punktu, gdy każde rozwiązanie jest złe, a wynik naszej kadry staje się niestety drugorzędny. Bo gdy organizm toczy rak, nie będziemy zajmować się przeziębieniem...

Albo okaże się - uwaga, to wariant skrajnie optymistyczny! - że ten "Grucha" to jednak swój chłop i staruszki przeprowadza przez ulice, że piłkarze w niższych ligach to jednak nie oszukują, tylko są zwykłymi nieudacznikami i kopią się po czołach. A troglodycie ze Śląska Wrocław - o zgrozo! - w ogóle nie chcieli obrazić senegalskiego piłkarza Sandecji Nowy Sącz, tylko ktoś źle zrozumiał ich słowa, bo to takie fajne, porządne chłopaki. Skądś już to znamy, prawda? 

I pozostaje na koniec jedno pytanie: gdzie jest prezes Cezary Kulesza? Wiemy gdzie, promuje książkę Sławomira Peszki.