Ten mecz może być przełomowy dla Biało-Czerwonych. Nieważne jak, ale trzeba go wygrać
- W sobotę polska kadra zagra w finałach MŚ w Katarze z Arabią Saudyjską
- Wygrana da naszej drużynie awans na pozycję lidera grupy C mundialu
- Porażka lub remis bardzo skomplikują los Biało-Czerwonych w turnieju
- Czesław Michniewicz ma plan, a my czekamy na dobrę grę Polaków
Polscy piłkarze na mundialu w Katarze mają na razie pod górkę. Nie grają zbyt pięknie, nie strzelają bramek i nie wygrali pierwszego meczu. Ale też nie przegrali, a remis 0:0 z Meksykiem to dla nas najlepszy wynik na otwarcie mundialu od 1986 roku, gdy nasz zespół... również zremisował 0:0. Wówczas z Marokiem 0:0, tym razem z drużyną Azteków, która również nie zachwyciła. A przecież mogliśmy wygrać, bo był rzut karny i szansa...
To już jednak przeszłość, a nikt nie zamierza wypominać Robertowi Lewandowskiemu nieudanej próby z jedenastu metrów. Jak słusznie mówił po meczu Grzegorz Krychowiak, gdyby nie "Lewy" to by nas w ogóle na mundialu nie było. A selekcjoner Czesław Michniewicz dodał, by zapomnieć już o meczu z Meksykiem i uszanować jeden punkt. A teraz skupić się na kolejnym wyzwaniu, które może być dla nas zaskakująco trudne.
– Zamknęliśmy temat meczu z Meksykiem. Wiemy co zrobić lepiej i chcemy zagrać lepiej z Arabią Saudyjską – mówił dziennikarzom Czesław Michniewicz, który nie chciał za nic zdradzić, jaki ma plan na sobotniego rywala i jak zamierza zatrzymać rozpędzony zespół, który sprawił jedną z największych sensacji w historii MŚ bijąc we wtorek Argentynę 2:1. Selekcjoner ma swój plan na ten mecz, a poza tym jest urażony zachowaniem dziennikarzy.
Dlaczego? Bo sam padł ofiarą swojego niesmacznego żartu.
– Tworzycie inną rzeczywistość, nic złego się nie stało, było wesoło i tyle. Nie będę z wami żartował więcej. Nie będziemy rozmawiać inaczej, niż oficjalnie. Żarty się skończyły – grzmiał Czesław Michniewicz do polskich żurnalistów pracujących w Katarze. Atmosfera od wtorku jest napięta, bo media piętnują kadrę za niestrawny styl gry i brak odwagi w meczu z Meksykiem. A selekcjoner upiera się, że liczy się wynik i że styl nie ma znaczenia. I tak, i nie.
Jeżeli znów zagramy koszmarnie dla oka, ale wygramy z Saudyjczykami, wówczas nikt nie powie już na Czesława Michniewicza złego słowa. Ale jeśli zanotujemy wpadkę – Sokoły to wciąż kopciuszek w gronie finalistów MŚ, choć już wiemy, że niezwykle groźny – to zacznie się piekło i miło nie będzie. Jak informowaliśmy w naszej analizie, wygrana da nam pozycję lidera grupy C. Remis albo porażka będą oznaczać spore ciężary i zależność od rywali. A to będzie dla nas najgorsze z możliwych rozwiązanie.
Trzeba więc wyjść na boisko, zaatakować od początku i nie zostawić rywalom wątpliwości, kto jest lepszy i kto zasługuje na awans. I jeśli Czesław Michniewicz nie zrobi wolty i będzie wierny swoim słowom, korekty w składzie będą nieznaczne (na szczęście wszyscy piłkarze są gotowi do gry na sto procent), a Robert Lewandowski zyska wsparcie w ataku. Przeciw Meksykowi nasz kapitan był porażająco samotny i odcięty od wsparcia drużyny. A i tak wywalczył nam niemal w pojednkę rzut karny.
Czy mamy obawy przed meczem? Jedną. Chodzi o pogodę i temperaturę w Ar Rajjan, gdzie rozegramy spotkanie. Nie ma co kryć, warunki sprzyjać będą rywalom, którzy grają niemal u siebie w domu. W Katarze będzie popołudnie, temperatura ma sięgnąć 28 stopni Celsjusza. FIFA zapewnia, że włączy klimatyzację na stadionie i że temperatura będzie przyjemna do gry. Jak w takich warunkach poradzi sobie nasz zespół? Tego nie wie obecnie nikt.
A rywale? Cóż, oni na razie żyją wtorkowym triumfem i stanem euforii. A ta po wygranej na mundialu z Argentyną (2:1) jest niesamowita. Król ustanowił środę dniem wolnym od pracy, kibice i eksperci są pewni, że ich zespół może wygrać grupę i awansować do 1/8 finału MŚ, a w całym tym szaleństwie najmniej jest pokory i szacunku dla kolejnego rywala. "Polska? To żaden przeciwnik" – mówią Saudyjczycy. I te słowa mogą ich w sobotę bardzo, bardzo zaboleć.
Rozpalone głowy studzi trener Herve Renard, największa dziś gwiazda i bohater Sokołów.
– Pokonanie Argentyny jeszcze nic nie oznacza, przed nami długa droga. Do każdego rywala podchodzimy z takim samym szacunkiem – mówił na konferencji przed meczem trener Arabii Saudyjskiej. I jak przyznał, najbardziej obawia się Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. Ale analizował naszą grę wystarczająco długo, by przygotować zespół na historyczne starcie. Wygrana da jego drużynie awans do 1/8 finału, pierwszy od 1994 roku.
Saudyjczycy będą musieli sobie poradzić bez Yassera Al-Shahraniego oraz Salmana Al-Faraja, dwóch podstawowych piłkarzy, którzy przypłacili triumf nad Albicelestes kontuzjami. Yasser Al-Shahrani ma połamaną szczękę i musiał lecieć do Niemiec, gdzie lekarze zadbali o jego zdrowie i krótko po meczu przeprowadzili operację. To poważne osłabienia dla naszych rywali, ale Herve Renard i tutaj znalazł siłę dla swoich ludzi. Poprosił, by zagrali dla kolegi.
Jedno jest pewne, czeka nas bitwa i na pewno łatwo nie będzie. Rywale potrafią grać w piłkę, potrafią walczyć i będą mieć wsparcie trybun. A my znów mamy coś do udowodnienia i czeka nas kawałek ciężkiej pracy. To zabawne, przed turniejem o Saudyjczykach mówiło się, że to będzie gładka wygrana i plus trzy punkty zdobyte rezerwami. Teraz okazuje się, że to lider naszej grupy i że mamy spore obawy. Piłka bywa przewrotna, ale potrafi nagradzać.
Wygrana z Arabią Saudyjską może być dla naszej drużyny przełomem na mundialu i dać jej kopa, by wskoczyła do 1/8 finału i pokazała się z jak najlepszej strony. Historia czeka na odważnych. Ale... – Chcielibyśmy zagrać widowiskowo. Ale pamiętamy, że wynik jest zawsze najważniejszy. Historię piszą zwycięzcy – przypomniał wszystkim zgromadzonym Czesław Michniewicz.
I tego musimy się właśnie spodziewać w sobotnie popołudnie. Spotkanie Polska – Arabia Saudyjska zostanie rozegrane w sobotę 26 listopada o godzinie 14:00 czasu polskiego na Education City Stadium w Ar Rajjan. Poprowadzi je pan Wilton Pereira Sampaio z Brazylii. Transmisja w TVP1 oraz na antenie TVP Sport.