Gwóźdź do trumny? Kulesza miał być wściekły na tę decyzję Michniewicza
- Piłkarze zbyt często mieli odwiedzać swoje rodziny w hotelu, a przede wszystkim powinni skupić na tym, po co polecieli do Kataru
- Prezes PZPN miał też zastrzeżenia w sprawie samego powrotu z Kataru
- Do Polski wróciło 13 z 26 piłkarzy, reszta prosto z mundialu pojechała na urlop
Wotum nieufności wobec selekcjonera zaraz po odpadnięciu z mundialu (Robert Lewandowski: "Potrzebna jest radość z gry, nawet w niedalekiej przyszłości"). Przylot tylko połowy piłkarzy z Kataru do Polski (reszta rozjechała się na wakacje).
W końcu potężne zamieszanie z rządową premią (30-50 mln zł) za wyjście z grupy, które miało doprowadzić do zgrzytu w szatni na linii Czesław Michniewicz – kapitan naszej reprezentacji (chodziło o podział pieniędzy pomiędzy piłkarzy a sztab). Dodatkowo wszystko odbywało się za plecami Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Atmosfera wokół Biało-Czerwonych jest – delikatnie mówiąc – nie najlepsza, a radość kibiców z najlepszego od 36 lat występu w mistrzostwach świata zeszła na dalszy plan tak szybko, jak szybko skończyły się marzenia naszych piłkarzy, by dalej grać w najważniejszym turnieju czterolecia.
Media: Kulesza miał być zły na tę decyzję Michniewicza
Światło dzienne ujrzała właśnie nowa afera – według ustaleń Interii prezes PZPN poróżnił się z selekcjonerem naszej reprezentacji. Cezary Kulesza miał bowiem zażądać, aby rodziny zawodników przeniosły się do innego hotelu, jednak Czesław Michniewicz odmówił wykonania polecenia swojego przełożonego.
Polscy piłkarze byli zakwaterowani na drugim piętrze Ezden Palace Hotel. Michniewicz pozwolił z kolei, aby na kilka dni w tym samym hotelu zamieszkali bliscy niektórych kadrowiczów, tyle że na pierwszym piętrze.
Piłkarze, według informatora Interii, zbyt często odwiedzali swoje rodziny, a przede wszystkim powinni skupić na tym, po co polecieli do Kataru. "Nasz informator twierdzi, że przez obecność bliskich piętro niżej w pewnych momentach zgrupowanie przypominało kolonię, gdyż piłkarze i tak schodzili do swych rodzin. Na pewno nie wpływało to korzystnie na koncentrację" – czytamy.
I dlatego Kulesza, jak pisze portal, miał zażądać od Michniewicza, aby nakłonił rodziny do zmiany zakwaterowania. Selekcjoner nie chciał jednak się zgodzić, a głównym jego argumentem było to, że podobne zasady panowały za kadencji Adama Nawałki.
Prezes PZPN miał też zastrzeżenia w sprawie wspomnianego na początku powrotu z Kataru. Zdaniem Cezarego Kuleszy cała kadra powinna w komplecie przylecieć do Polski i dopiero później rozjechać się na urlopy.
Cezary Kulesza w ciągu kilku dni zdecyduje, kto od przyszłego roku będzie selekcjonerem reprezentacji Polski. Przez ostatnie afery wydaje się, że szanse na dalszą współpracę z Czesławem Michniewiczem mocno spadły.