Opozycja boi się o Tuska. "Obawiamy się opcji atomowej szykowanej na niego"

Katarzyna Nowak
30 grudnia 2022, 11:49 • 1 minuta czytania
Prawo i Sprawiedliwość może się posunąć do wszystkiego, by zdyskredytować Donalda Tuska w nadchodzącej kampanii wyborczej – mówią politycy opozycji w rozmowie z "Wprost". I nie kryją obaw, że partia rządząca zapewne szykuje na lidera PO "opcję atomową". To z kolei stawia pod znakiem zapytania poparcie dla Tuska ze strony opozycyjnych liderów, którzy wciąż nie zdecydowali, czy startować w wyborach z jednej listy.
Donald Tusk fot. MAREK LASYK/REPORTER

– W czasie kampanii atak na Tuska będzie zmasowany – mówi jeden z polityków opozycji, którzy w rozmowie z "Wprost" dzielą się spostrzeżeniami dotyczącymi nadchodzącej kampanii wyborczej. Z ustaleń gazety wynika też, że wśród liderów opozycyjnych wciąż nie ma jednomyślności co do ewentualnej wspólnej listy (najbardziej niezdecydowany na to rozwiązanie ma być Szymon Hołownia).

Opozycja obawia się grillowania Tuska w kampanii wyborczej. "To może się odbić na wyniku"

Coraz większą konsternację powodują też badania opinii publicznej, w których Donald Tusk na stanowisku premiera nie jest akceptowany przez większość Polaków (mówi się, że powodem takiej sytuacji jest tzw. duży elektorat negatywny byłego premiera).

Jak informowaliśmy, jedno z końcoworocznych badań pokazało, że Tusk ma niemal tyle samo przeciwników wśród wyborców PiS, co Jarosław Kaczyński wśród wyborców opozycji. Z kolei sondaż Ipsos dla TOK FM i OKO.press pokazał, że 62 proc. Polaków nie chce, by Donald Tusk wrócił na stanowisko premiera po objęciu władzy przez opozycję. Jednocześnie z tego samego wynika, że Tuska jako premiera chciałoby aż 81 proc. wyborców KO, 40 proc. wyborców Polski 2050 i 57 proc. wyborców Lewicy. Nie chciałoby go 92 proc. wyborców PiS i 86 proc. wyborców Konfederacji

Wynik sondażu – pisze "Wprost" – miał zaniepokoić innych liderów opozycji. Jednocześnie boją się oni, że im dalej będzie się posuwać kampania, tym mocniej Prawo i Sprawiedliwość będzie się starało zdyskredytować Tuska – także korzystając z wpływu na media publiczne.

– Obawiamy się opcji atomowej, szykowanej na Tuska. Tego, co PiS na niego przyszykuje w kampanii. To wszystko może się odbić na wyniku opozycji – mówi jeden z polityków w rozmowie z gazetą.

Przywołuje też przykład "reklamówki z Biedronki", czyli opublikowanych przez prokuraturę zeznań Marka Falenty i Marcina W., który miał zeznać, że wręczył łapówkę synowi Donalda Tuska. Informacja ta była przez kilka dni tematem numer jeden w TVP. Michał Tusk zabrał głos w sprawie i podkreślił, że "to bzdury", a przez lata nie został nawet przesłuchany w sprawie zeznań Marcina W.

Tusk pozywa TVP

Przed świętami Tusk złożył pozew przeciwko TVP do Sądu Okręgowego w Warszawie, powołując się na "uporczywe przedstawianie jego wizerunku wraz z celownikiem strzelniczym i traktowaniem jak zwierzyny łownej. Domaga się od publicznego nadawcy zaprzestania tego typu praktyk, publicznych przeprosin i 30 tysięcy zł na pomoc dzieciom.

Tusk wystosował też drugie żądanie i pozwał TVP za film "Nasz człowiek w Warszawie", w którym zarzucana jest mu prorosyjskość.

Zareagował na to szef redakcji TVP Info Samuel Pereira. – Dla Donalda Tuska wolne media są wtedy, kiedy dobrze mówią o nim, bądź nie mówią tych faktów, które są dla niego niekorzystne – mówił.

Jednocześnie tego samego dnia w wieczornym wydaniu "Wiadomości" Tuska zaatakowano ponownie. – Donald Tusk chce zakazać mówienia o relacjach z Putinem – zaczęła Marta Kielczyk, zapowiadając materiały, które chwilę później przedstawiono widzom. – To próba ocenzurowania Telewizji Polskiej i zastraszania jej dziennikarzy, tak publicyści komentują pozew Donalda Tuska, w którym domaga się zakazu pokazywania filmu "Nasz człowiek w Warszawie" – mówiła dalej.

Czytaj też: "Wiadomości" TVP przez 7 minut odpowiadały na pozew Tuska. Mówiono o "obowiązkach dziennikarzy"

Ochrona SOP dla Tuska. "Osobnicy pojawiali się pod jego domem"

W tym tygodniu na jaw wyszło też, że Tuskowi przydzielono ochronę SOP, na co zgodę musiał wydać Mariusz Kamiński. "Każdego tygodnia w listach i mediach społecznościowych znajduję groźby pod adresem moich bliskich i wyroki śmierci oraz zapowiedzi zamachu na mnie. W grudniu policja poinformowała mnie, że zagrożenie zamachem jest realne i konkretne jak nigdy przedtem. Stąd wniosek o ochronę" – napisał były premier na Twitterze.

Jak poinformowaliśmy w naTemat.pl, pojawiały się konkretne przesłanki ws. tego, że Tusk może potrzebować ochrony. – Osobnik lub osobnicy pojawiali się pod jego domem i zostali zauważeni przez policję – mówił nam anonimowo ważny polityk PO. – Prawdopodobnie zostali rozpoznani i zostali uznani za groźnych z punktu widzenia życia i zdrowia Tuska – dodał w rozmowie z naszą redakcją anonimowy informator. Jak wskazał, "Tusk to zaobserwował, poczuł się niekomfortowo, zgłosił to Jankowi Grabcowi (rzecznikowi partii)".

– On uznał, że nie można tego tak zostawić. Policja potwierdziła, że są sytuację, w których jest prawdopodobieństwo ataku – dodało nasze źródło.