Dziennikarz wskazał na zaskakujący trop ws. Iwony Wieczorek. "Usłyszałem śmiech prokurator"

Katarzyna Nowak
11 stycznia 2023, 08:32 • 1 minuta czytania
Czy prokuratura, na której polecenie w grudniu rozpoczęły się przeszukania w budynku dawnej Zatoki Sztuki, brała wcześniej pod uwagę, że działania współwłaścicieli lokalu mogą być powiązane z zaginięciem Iwony Wieczorek? Dziennikarz Mikołaj Podolski powiedział Interii, że zwrócił śledczym uwagę na ten wątek jeszcze w 2015 roku. – Usłyszałem w słuchawce śmiech pani prokurator – powiedział.
Iwona Wieczorek na ujęciu z monitoringu w noc zaginięcia Pomorska Policja

Prokuratura, która wciąż prowadzi w Zatoce Sztuki przeszukania i działania operacyjne. We wtorek Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej poinformował naszą redakcję: "Ze względu na dobro prowadzonego śledztwa nie udzielamy żadnych informacji o sprawie".

Śledczy nigdy oficjalnie nie przyznali, że w jakikolwiek sposób łączą sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek (doszło do niego w lipcu 2010 r.) z przestępstwami seksualnymi popełnianymi w Zatoce Sztuki (powstała w latach 2010-2011 r.).

Z lokalem związany był m.in. "Krystek" (jest oskarżony o 65 przestępstw, w tym 40 o charakterze seksualnym, sprawa jest w toku) oraz Marcin T. ps. "Turek" (oskarżony m.in. za współżycie z małoletnimi), współwłaściciel Zatoki a wcześniej: właściciel Dream Clubu w Sopocie.

To właśnie ten klub opuściła Iwona Wieczorek w dniu zaginięcia. Informacje o tym, że przeszukania Zatoki Sztuki mają związek z zaginięciem Wieczorek, potwierdzili jednak dziennikarze kilku redakcji, w tym "Faktów" TVN.

Podolski o wątku Wieczorek i Zatoki Sztuki. "Usłyszałem w słuchawce śmiech pani prokurator"

Nowe światło na jeden z wątków rzucił dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski (w magazynie "Reporter" współpracował z nieżyjącym już Januszem Szostakiem oraz z dziennikarką Martą Bilską). To właśnie on, wraz z kilkoma innymi trójmiejskimi dziennikarzami, nagłośnił przed kilkoma laty działania "Krystka" oraz seksaferę w Zatoce Sztuki.

Lawinę zeznań pokrzywdzonych przez "Krystka" kobiet uruchomiła wówczas samobójcza śmierć 14-letniej Anaid, która miała być jedną z jego ofiar. "Krystek", który oficjalnie był kierowcą w Zatoce Sztuki, miał oferować dziewczynom pracę w trójmiejskich klubach Marcina T. Część z nich miał wykorzystywać seksualnie (wcześniej: podawać im tabletkę gwałtu) i zmuszać przemocą oraz szantażem do pracy w klubach.

Podolski w rozmowie z Interią powiedział, że w 2015 roku on i Marta Bilska zgłosili się do prokuratury, by zwrócić uwagę na możliwe powiązania "Krystka" ze sprawą Wieczorek.

– Usłyszałem w słuchawce śmiech pani prokurator i że coś próbujemy połączyć na siłę. Potem powiedziałem coś, czego oni wówczas nie wiedzieli, czyli że według moich źródeł "Krystek" był bliskim współpracownikiem Dream Clubu, werbował tam młode pracownice, zawoził je i odwoził, i zaczepiał dziewczyny w klubie – powiedział dziennikarz w rozmowie z portalem.

Jak dodał, z jego informacji wynika, że "przez pięć lat nikt nie sprawdził tego wątku", co potwierdzały akta sprawy. Później wezwano go na przesłuchanie w charakterze świadka. Podolski, bazując na swoich ustaleniach, przypomniał także w rozmowie z Interią kilka wątków łączących otoczenie Zatoki Sztuki z zaginięciem Wieczorek było kilka. Chodzi m.in. o policjanta i znajomego "Krystka", który miał spotykać się z Iwoną Wieczorek i bywać w trójmiejskich klubach. Otoczenie 19-latki znało się też z szefem ochrony w Dream Clubie, "Bolem", do którego Paweł P. dzwonił w noc zaginięcia nastolatki. "Bolo" był później także ochroniarzem w Zatoce Sztuki.

Czytaj więcej na ten temat: Co łączy Zatokę Sztuki i Iwonę Wieczorek? Ważny trop prowadzi do tajemniczego policjanta

Zaginięcie Iwony Wieczorek a sprawa Pawła P.

W grudniu po postawieniu zarzutów dot. przestępstw narkotykowych i mataczenia Pawłowi P., koledze Iwony Wieczorek, Mikołaj Podolski w rozmowie z naTemat.pl opisał, że jego zdaniem P. "jest traktowany bardziej jako osoba, która może mieć ważne informacje, hipotetycznie mogła je zdobyć zarówno tamtej nocy, jak i później, podczas własnych poszukiwań".

– To nie jest już zwykłe śledztwo, tylko gra, a śledczy zaczęli grać bardzo brutalnie – mówił.

Czytaj też: "Przewieziono ją przez całą Polskę"; "To gra". Dziennikarz o zatrzymaniu znajomych Iwony Wieczorek