Celibat do zniesienia? O. Gużyński: Łatwo sobie wyobrazić, co dzieci księży musiałyby znosić
- – Zniesienie celibatu nie sprawi, że powołań będzie więcej, bo to nie jest największy problem Kościoła – zaznacza w rozmowie z naTemat.pl ojciec Paweł Gużyński
- Podkreśla jednocześnie, że ostatnie słowa papieża Franciszka na temat celibatu nie są przełomowe
- Jego zdaniem zniesienie celibatu mogłoby wręcz wygenerować kolejne problemy Kościoła i np. nie spodobać się parafianom w Polsce, którzy zdaliby sobie sprawę, że będą musieli utrzymywać dzieci i żony księży
– Jeżeli weźmiemy pod uwagę sposób, w jaki papież się wypowiada w tym wywiadzie, oraz kontekst pytania, które padło, to jedno i drugie daje nam do myślenia, że to naprawdę niewiele zmieni – mówi w rozmowie z naTemat.pl dominikanin ojciec Paweł Gużyński, komentując ostatnie słowa Franciszka na temat celibatu.
Papież w rozmowie z argentyńskim portalem Infobae.com podkreślił, że to "tymczasowa norma". Wskazał przy tym m.in. na kościoły wschodnie (wśród nich jest m.in. kościół greckokatolicki, który celibatu nawet nie zaleca), w których duchowni mają swobodę w zakresie zakładania rodziny. – Przed święceniami księża mają wybór, czy chcą się żenić, czy żyć w celibacie – zaznaczył Franciszek. Przypomnijmy: To samo dotyczy np. duchownych anglikańskich oraz luterańskich, którzy przechodzą na katolicyzm. Dzięki specjalnej dyspensie mogą zostać kapłanami i jednocześnie w małżeństwie.
Czytaj też: W Kościele katolickim są księża, którzy legalnie posiadają żony
Celibat w Kościele do zniesienia? O. Gużyński: Słowa Franciszka nie zapowiadają żadnej rewolucji
Po wypowiedzi Franciszka w niektórych mediach zawrzało, a część osób zinterpretowała słowa papieża jako zapowiedź rychłych zmian i zielone światło dla zniesienia celibatu. O. Gużyński studzi emocje w tej kwestii. – One [słowa Franciszka - red.] nie zapowiadają żadnego trzęsienia ziemi w Kościele. Papież stwierdził fakt, że celibat jest tymczasową normą i nawiązał do święceń kapłańskich, które w odróżnieniu od celibatu są z kolei wieczyste, w tym sensie, że kapłaństwa nie można znieść – podkreśla.
Pytany o słowa Franciszka, dodaje, że papież po prostu nawiązał do tego, co przewija się w dyskusjach synodalnych od jakiegoś czasu: to między innymi właśnie tematy dotyczące zarządzania Kościołem, kwestia celibatu czy kwestia święceń kobiet, do której ostatnio też nawiązuje papież. – Ale w tych słowach nie ma żadnej rewolucji, zachowałbym w kwestii ich interpretacji wstrzemięźliwość – mówi o. Gużyński.
Dominikanin przypomina też genezę celibatu i powód, dla którego zaczął on w Kościele obowiązywać (został usankcjonowany za czasów papieża Grzegorza VII, w XI wieku).– On jest pewnym uregulowaniem, które pojawiło się ze względu na brak porozumienia co do kwestii majątku księży i tego, kto powinien nimi rozporządzać – podkreśla nasz rozmówca.
– Moja ocena jest taka, że zniesienie celibatu nie spowoduje więcej powołań, bo to nie jest największy problem Kościoła – mówi dominikanin.
Jakie zatem problemy są najbardziej palące i mogą mieć wpływ na liczbę powołań? – Jak popatrzy się na skoki powołań, to mamy jasność, że Kościół jest najbardziej atrakcyjny przez autentyczność ewangelicznego życia, poprzez atmosferę autentyczności. To jest siłą Kościoła. A kiedy ten Kościół sprawia wrażenie instytucji umoczonej w różne afery, to jaka może być jego autentyczność? – pyta Gużyński.
A co, gdyby rzeczywiście zniesiono celibat? "To byłby ogromny kłopot dla ludzi"
Dominikanin wskazuje też na szereg problemów, które mogłyby się pojawić, gdyby – hipotetycznie – celibat w Kościele rzymskokatolickim faktycznie został zniesiony. Jak wyglądałaby wtedy rzeczywistość duchownych i wiernych? – W oczywisty sposób byłby to ogromny kłopot dla ludzi – wyjaśnia o. Gużyński.
– Pojawiłaby się kwestia utrzymania małżonki i dzieci księdza. Bardzo wielu ludzi, którzy dowiedzieliby się, że żona i dzieci duchownego będą utrzymywani z ich pieniędzy, z pieniędzy parafian, mogliby szybko powiedzieć: "to może jednak to nie jest taki dobry pomysł" – podkreśla.
Jak dodaje, problemem mogłaby być też sprawa statusu społecznego żony księdza i jego dzieci oraz tego, w jaki sposób rodzina duchownego byłaby odbierana przez otoczenie. – Odnosząc to zwłaszcza do polskiego kontekstu, łatwo wyobrazić sobie, co te dzieci księdza musiałyby znosić – podkreśla, precyzując, że ma na myśli m.in. szykany ze strony środowiska.
I dodaje: – Gdyby księża mieli żony i dzieci, to pojawiłyby się też problem nieudanych związków i rozbitych rodzin. To nie działałoby przecież tak, że jak ksiądz jest w małżeństwie, to tego małżeństwa nagle nie dotykają żadne kryzysy.
Gużyński na koniec rozmowy wskazuje na jeszcze jeden aspekt: obiegowej opinii krytyków Kościoła, którzy często wskazują, że duchowni nie mają kompetencji do wypowiadania się np. na temat problemach w rodzinach, bo sami ich nie założyli i dysponują tylko wiedzą teoretyczną. Czy rzeczywiście posiadanie praktycznego doświadczenia w tym zakresie jest takie ważne?
– No nie, powiedziałbym, że niekoniecznie. Jeżeli chcesz być wrażliwy na dane tematy, to po prostu będziesz – mówi, dodając, że np. psycholodzy też nie muszą doświadczyć osobiście wszystkich problemów, które dotykają ich pacjentów, by być dobrymi specjalistami w swoim fachu. Tak samo, jak wskazuje, może to więc dotyczyć duchownych. – Wszelkie uproszczenia i łatwe odpowiedzi w tych kwestiach są zwyczajnie śmiechu warte – kwituje.
Kryzys powołań w Polsce. Które diecezje przodują?
W Polsce w latach 1992-2021 liczba powołań do seminariów duchownych spadła czterokrotnie. W roku 2012 do seminariów diecezjalnych i zakonnych zgłosiło się 828 kandydatów, a w roku 2021: już tylko 356. Z danych za rok 2022 wynika, że największą popularnością wśród kandydatów do zakonów cieszą się dominikanie.
Największą liczbą powołań w ubiegłym roku mógł pochwalić Tarnów, z kolei w parafiach gdańskiej i pelplińskiej jest o połowę mniej nowych księży. Rzecznik prasowy biskupa pelplińskiego podkreślał niedawno, że winne temu są przede wszystkim "środowiska niechętne Kościołowi".
W archidiecezji warmińskiej w 2022 roku nie wyświęcono z kolei w ubiegłym roku ani jednego kapłana – pierwszy raz od 72 lat. "Z kilku kandydatów, którzy się zgłosili sześć lat temu, nie pozostał ani jeden" – tak w maju, w liście skierowanym do wiernych, napisał rektor olsztyńskiego seminarium Hosianum.
Czytaj też: Potężny kryzys powołań w Polsce. Jedna z kurii twierdzi, że zna powód tego zjawiska
W ostatnich latach na plus pod kątem powołań wyróżniała się Łódź. Mówiono nawet o efekcie "arcybiskupa Rysia" (w 2021 roku Łódź znalazła się na 4. miejscu w Polsce i prześcignęła w liczbie powołań m.in. Gdańsk, Kraków, Warszawę i Wrocław). – Wiele zależy od diecezji. Wydaje mi się, że duch ewangelizacyjny, jaki wnosi arcybiskup Grzegorz Ryś, powoduje, że klerycy umacniają swoje powołania. Arcybiskup Ryś jest w Łodzi prawie dwa lata, więc ma to już związek z liczbą powołań. Nie jest to jedyny czynnik, ale ważny – mówił w 2019 roku w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ks. Alfred Wierzbicki, teolog, etyk, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Czytaj także: https://natemat.pl/473918,jestem-z-pokolenia-jp2-jak-sie-czuje-z-tym-ze-kryl-pedofilowCzytaj też: "W Kościele obecne jest przekonanie, że to można przemodlić". Ksiądz o swojej walce z depresją