"Ostatni raz protestowaliśmy w 2008 roku". Rolnicy mają dość, Kaczyński traci grunt pod nogami

Alan Wysocki
18 kwietnia 2023, 12:03 • 1 minuta czytania
Rząd Mateusza Morawieckiego doprowadził do kryzysu zbożowego. To jedna z najgroźniejszych afer dla Prawa i Sprawiedliwości, bo uderza w jego własny elektorat. Niezadowolonych rolników już przekonuje do siebie Donald Tusk. – Ostatni raz protestowaliśmy w 2008 roku. Ale jak mamy taką sytuację, to trzeba się bronić – mówi naTemat Wiesław Gryn ze stowarzyszenia Oszukana Wieś.
Niebezpieczna afera Kaczyńskiego. "Ostatni raz protestowaliśmy w 2008 roku". Fot. Maciej Jonek / Reporter / East News

PiS na własne życzenie traci elektorat? "Ostatni raz protestowaliśmy w 2008 roku"

W rozmowie z naTemat Wiesław Gryn ze stowarzyszenia Oszukana Wieś i z Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego przyznaje: – Ostatni raz protestowaliśmy w 2008 roku. My nie jesteśmy od uprawiania polityki, a pola. Ale jak mamy taką sytuację, to trzeba się bronić.

– My produkujemy bezpieczną żywność w wysokich standardach. A sprowadza nam się towar produkowany bez nadzoru, w pełnej liberalizacji, w przemysłowy sposób. My nie damy rady z tym konkurować. To poszło wszystko na zwarcie. My tego nie wytrzymamy – dodaje.

Żeby uświadomić sobie, dlaczego kryzys zbożowy jest tak groźny dla Jarosława Kaczyńskiego, trzeba sięgnąć po wyniki wyborów parlamentarnych z 2019 roku. Aż 67,4 proc. rolników poparło Prawo i Sprawiedliwość. Koalicja Obywatelska uzyskała w tej grupie społecznej zaledwie 7,8 proc. głosów.

PiS szedł do wyborów i obiecywał, że gospodarstwa rodzinne będą cały czas trwałym elementem. A zostaliśmy wystawieni na zwarcie z ukraińskim rolnictwem. Oni co innego mówili 4 lata temu – wspomina Gryn.

– Wydawało nam się, że aż za bardzo się pochylają nad małymi gospodarstwami. A teraz nagle wygrał pieniądz. Ktoś zarobił, żeby ktoś musiał stracić. Tylko straciła polska wieś i społeczeństwo – dodaje.

Kaczyński traci grunt pod nogami? "Protestują i rolnicy za PiS-em i za PO"

Opublikowany ostatnio sondaż United Surveys dla "DGP" i RMF FM wykazał, że aż 67 proc. mieszkańców wsi twierdzi, że rząd nie będzie w stanie poradzić sobie z kryzysem zbożowym. Aż 48 proc. wszystkich ankietowanych uważa zaś, że obecna sytuacja negatywnie odbije się na notowaniach Prawa i Sprawiedliwości.

– Na ostatnim proteście dzień przed przyjazdem Wołodymyra Zełenskiego było około tysiąca rolników i 500-600 traktorów. Protestują i rolnicy za PiS-em i rolnicy za PO i za PSL. To o czymś świadczy – wyjaśnia.

– Można mieć różne poglądy, ale coś do garnka trzeba włożyć. My wszyscy musimy dzieci wykarmić, zapłacić podatki, rachunki, kupić paliwo. Tu zaczyna wygrywać rolniczy pragmatyzm – zauważa Gryn.

Ilu rolników traci nerwy? Gryn mówi nawet o 250 tys. gospodarstwach, które zostały zapomniane przez rząd. – Te gospodarstwa zaczynają myśleć. Interes grupy paru cwaniaków jest ważniejszy niż interes rolników – ocenia.

"PiS wkłada pieniądze na posprzątanie bałaganu, ale to pan na to płaci"

Kaczyński już podjął pierwsze, spóźnione kroki w celu rozwiązania kryzysu. Henryk Kowalczyk został zastąpiony przez Roberta Telusa, który próbuje gasić polityczne pożary na wsi.

Zakazano także importu ukraińskich produktów spożywczych, co doprowadziło do... kolejnego konfliktu Polski z Komisją Europejską, która wskazała, że decyzje dotyczące polityki handlowej leżą w kompetencjach Brukseli, a nie indywidualnych państw.

– To wysadzenie w powietrze fundamentalnych zasad, na których UE jest zbudowana. Zastanawiam się, czy nasz rząd nie zrobił tego z premedytacją, żeby uderzyć w UE – powiedział w rozmowie z Katarzyną Zuchowicz dla naTemat europoseł PSL Jarosław Kalinowski.

– Teraz już wiemy, dlaczego PiS tak dofinansowywał straż pożarną. Bo muszą gasić kolejne pożary. PiS nagle wkłada pieniądze, ale to pan na to płaci. I płaci pan nie na rozwój rolnictwa, a na posprzątanie bałaganu – zauważa.

Na niezadowoleniu rolników korzysta Donald Tusk. Szef Platformy Obywatelskiej od tygodni mówi o dramacie tej grupy społecznej, odbywając kolejne spotkania wyborcze.

– Donald Tusk przyjechał dziś do nas na Zamojszczyznę zobaczyć, jak pod wiatą kolegi rolnika zalega 800 ton zboża niesprzedanego. Rozmawialiśmy aż 1,5 h. Zadawaliśmy pytania, mówiliśmy, jak rozwiązać problem – mówi.

Czy lider opozycji może pomóc rolnikom? Czy brzmi dla nich wiarygodnie? – To pierwszy człowiek na opozycji. On nie może wiele zrobić, ale może nagłaśniać, punktować rządzących. Jeśli największa partia opozycyjna do nas przyjeżdża, to pokazuje problem. Teraz nawet w PiS też widzą, że narobili bałaganu – podsumowuje Gryn.