"Mogę rozłożyć ręce". Tak RPD odpowiedział Owsiakowi ws. śmierci Kamilka
- Skatowany przez ojczyma ośmioletni Kamil z Częstochowy zmarł w poniedziałek w szpitalu
- Od ponad miejsca toczy się dyskusja, że w tym przypadku było dużo zaniechań ze strony służb, które mogły interweniować wcześniej
- Tak uważa też Jerzy Owsiak. Swoje słowa skierował do rzecznika prawa dziecka. Mikołaj Pawlak właśnie mu odpowiedział
Przypomnijmy, jak w poniedziałek na śmierć Kamilka zareagował Mikołaj Pawlak. "O problemach tej rodziny wiedzieli sąd, kurator i opieka społeczna od 2015 roku! Czytam akta, o które wystąpiłem, gdy dowiedziałem się o tragedii tego dziecka, i jestem porażony, jak wiele osób i instytucji zawiodło. Czy ktoś w ogóle rozmawiał z Kamilkiem?" – taki wpis dopiero po południu pojawił się na oficjalnym koncie Rzecznika Praw Dziecka na Twitterze. O śmierci dziecka było wiadomo od rana.
Owsiak: Niezdarność systemu ochrony takich dzieci, takich rodzin jest ogromna
Jego słowa niezwykle zirytowały Jerzego Owsiaka."Drogi Panie, jest Pan rzecznikiem od prawie pięciu lat. To również pytanie do Pana. Niezdarność systemu ochrony takich dzieci, takich rodzin jest ogromna. I to nie po raz pierwszy!" – napisał Owsiak na Facebooku.
Do postu szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy załączył także zdjęcie pluszaka – obandażowanego i poranionego, z hasłem na etykiecie: "Nie bij mnie, kochaj mnie". Pluszak był symbolem kampanii w 2013 roku, która miała zwrócić uwagę Polaków właśnie na przemoc wobec dzieci.
Ta wymiana zdań ma ciąg dalszy. Rzecznik praw dziecka odniósł się do tych słów szefa WOŚP na antenie Polsat News. Pawlak poinformował, że złożył projekt, który rozszerzy kompetencje RPD, aby mógł szybciej reagować.
– Złożyłem projekt do Sejmu, który zobowiązuje instytucje publiczne, by zawiadamiać z urzędu RPD o sprawach, których nie są w stanie sami zweryfikować. Chciałbym, aby był uzupełnieniem kompetencji rzecznika – przekazał.
Pawlak: Post factum mogę rozłożyć ręce
Padło też pytanie, czy w tej sprawie ma czyste sumienie. – Gdybym wiedział wcześniej, zapewne dziecko dało się być może ocalić szybciej. Post factum mogę rozłożyć ręce – odparł. I dodał: – Wszyscy walczyliśmy o jego życie, modliliśmy się, wspieraliśmy. To nie dało rady.
Skatowany przez ojczyma ośmioletni Kamil z Częstochowy zmarł w poniedziałek w szpitalu. Wiadomo też już, co wykazała sekcja zwłok.
– W dniu dzisiejszym odbyła się sekcja zwłok i biegli ustalili, iż przyczyną śmierci Kamila były rozległe oparzenia ciała, w wyniku których doszło do wstrząsu pooparzeniowego i infekcji ogólnoustrojowej, a ostatecznie do niewydolności wielonarządowej – poinformował w środę media zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak.
Śledczy ustalili, że 29 marca ojczym dziecka siłą zabrał chłopca pod prysznic, polewał wrzącą wodą, rzucał nim o podłogę, a potem zabrał do kuchni i rzucił o rozgrzany piec węglowy. – Powodem tego agresywnego zachowania było zrzucenie przez dziecko telefonu sprawcy ze stołu na podłogę – przekazał Sierak. Dopiero 3 kwietnia ojciec chłopca podczas odwiedzin wezwał pogotowie. Pogrzeb Kamilka odbędzie się w najbliższą sobotę, 13 maja. Ostatnie pożegnanie dziecka zaplanowano na cmentarzu Kule przy ul. Cmentarnej 47 w Częstochowie. Żałobnicy są proszeni, aby przynieść ze sobą misie i balony.