Ziobro już szuka haków na Błaszczaka. Minister chce trzymać Kaczyńskiego w garści
Ziobro bierze się za Błaszczaka? Prokuratura ma gromadzić haki na szefa MON
16 grudnia 2022 roku najprawdopodobniej rosyjska rakieta z terytorium Białorusi przekroczyła polską przestrzeń powietrzą, a następnie wylądowała w Zamościu pod Bydgoszczą. Obiekt w ostatnich dniach kwietnia został znaleziony przez przypadkowego przechodnia.
Od razu po zdarzeniu śledztwo wszczął Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Celem było zbadanie między innymi miejsca zdarzenia, udziału policji, kontrwywiadu, żandarmerii i wojska, by ustalić wszystkie okoliczności incydentu.
Jak ustalił Onet, Zbigniew Ziobro odsunął wojskowych prokuratorów od sprawy. Serwis, powołując się na swoje źródła, przekazał, iż w ciągu jednego dnia śledczy z Gdańska zostali zobowiązani do przekazania całej dokumentacji do Warszawy.
– Nad sprawą będą pracowali doświadczeni prokuratorzy z mazowieckiego wydziału Prokuratury Krajowej, a więc najwyższej jednostki prokuratury w jej hierarchii – powiedział w rozmowie z Onetem rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński.
Oficjalny powód podjęcia tej decyzji? Prokuratura Krajowa wyjaśniła, że chodzi tylko i wyłącznie o przyśpieszenie ustaleń dowodowych oraz o zwiększenie dynamiki postępowania.
Tymczasem anonimowi politycy Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z Onetem ostrzegli, że to Ziobro miał polecić prokuratorom zbadania roli Mariusza Błaszczaka w całej sprawie. Chodzi o "szukanie dowodów przeciwko Błaszczakowi, potwierdzających wersję zdarzeń przedstawioną przez generałów".
Tak Ziobro może wykorzystać haki na Błaszczaka
Przypomnijmy, że Błaszczak winą za zdarzenie obarcza wojsko, które miało nie poinformować go o incydencie. Tymczasem, według Krzysztofa Gawkowskiego z Lewicy minister miał otrzymać meldunek w sprawie już 17 grudnia.
Jeśli Ziobro znajdzie dowody obciążające Błaszczaka, to Suwerenna Polska otrzyma kartę, dzięki której będzie mogła trzymać w garści całe kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości. "Przed wyborami sprawa rakiety może więc stać się elementem przetargowym Suwerennej Polski w negocjacjach z PiS-em na temat układania list wyborczych" – czytamy w Onecie.
Warto podkreślić, że możliwe działania Ziobry przeciwko Błaszczakowi może stanowić o wiele poważniejsze zagrożenie dla Zjednoczonej Prawicy niż konflikt z Mateuszem Morawieckim. Dlaczego? Bo od miesięcy to właśnie minister obrony narodowej jest wskazywany jako potencjalny premier.
Jeszcze w czerwcu 2022 roku Jarosław Kaczyński odszedł z funkcji wicepremiera, zajmującego się sprawami bezpieczeństwa, a jako swojego następcę wskazał właśnie Błaszczaka. To wtedy ruszyły spekulacje o jego rosnącej pozycji wewnątrz obozu władzy.
Skaza na wizerunku czy ewentualne skompromitowanie ministra może uszczuplić ławkę potencjalnych kandydatów Kaczyńskiego do dalszego prowadzenia partii do wyborów.
O co chodzi z rakietą pod Bydgoszczą? Błaszczak oskarża wojsko o zaniechania
W toku sprawy okazało się, że rakieta pod Bydgoszczą, to pocisk Ch-55. Jak pisaliśmy w naTemat, Mariusz Błaszczak wprost obwinił dowódcę operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasza Piotrowskiego o zaniedbania w przekazywaniu informacji o rosyjskiej rakiecie.
– Dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej – powiedział minister obrony narodowej.
W rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak i gen. Roman Polko w ostrych słowach zrecenzowali nie wojsko, a rząd. – O ile znam gen. Piotrowskiego, na pewno by niezwłocznie zameldował o sytuacji przełożonym. Mówienie o tym, że on czegokolwiek zaniechał, jest dla mnie wątpliwe – powiedział gen. Skrzypczak Według gen. Polko mieliśmy do czynienia z rosyjską prowokacją. – Oblaliśmy ten egzamin, bo nie tylko nie zestrzeliliśmy rakiety, ale też udajemy, że nic się nie stało – stwierdził.
– Błaszczak powinien powiedzieć, że czuje się odpowiedzialny za resort obrony narodowej, bierze na siebie część odpowiedzialności i że złożył u premiera wniosek o rezygnację z urzędu – ocenił w rozmowie z naTemat gen. Stanisław Koziej. Do akcji wkroczył także Marian Banaś, który zlecił Najwyższej Izbie Kontroli wejście do Ministerstwa Obrony Narodowej.