Ojciec Murańskiego zapowiedział film o zmarłym synu. "Coś jak o Przybylskiej"

Joanna Stawczyk
26 maja 2023, 16:12 • 1 minuta czytania
Mateusz Murański odszedł w młodym wieku i zupełnie niespodziewanie, dlatego jego śmierć wstrząsnęła nie tylko fanami freak fightu. 10 lutego została przeprowadzona sekcja zwłok zawodnika MMA, która wykazała, że oficjalną przyczyną śmierci młodego "Murana" była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Teraz jego ojciec Jacek ujawnił, że wyprodukowany będzie film upamiętniający życie jego syna.
Będzie film o życiu Mateusza Murańskiego. "Coś jak o Przybylskiej" Fot. Facebook.com / @Jacek Murański

Będzie film o życiu Mateusza Murańskiego. "Coś jak o Przybylskiej"

Aktor, który zdobył ogromną popularność dzięki roli w serialu "Lombard. Życie pod zastaw" i gwiazdor freak fightów, zmarł w swoim domu w Gdyni na początku lutego. Mateusz Murański odszedł w wieku zaledwie 29 lat.


Ojciec sportowca niedawno na łamach portalu mma.pl zapowiedział, że szykowany jest pełnometrażowy film o Mateuszu Murańskim. "Mogę powiedzieć jeszcze jedno - pewnie czym doprowadzę do wściekłości tych hejterów" – powiedział Jacek Murański w rozmowie z Mateusz Kaniowskim, oświadczając, że prace nad produkcją już się rozpoczęły.

"Pamięć Mateusza będzie też uwieczniona na dużym ekranie, ponieważ duża grupa medialna zwróciła się do mnie z propozycją, by upamiętnić historię życia Mateusza w postaci pełnometrażowego filmu i dzisiaj została podpisana taka umowa" – oznajmił.

Nadmienił, że film będzie wzorowany na dokumencie "Ania" o aktorce, która zmarła w 2014 roku po długiej walce z chorobą. "Będzie Mateusz uwieczniony, będzie to coś podobnego do filmu TVP o Ani Przybylskiej" – wyjaśnił.

Śmierć Mateusza Murańskiego była ogromnym szokiem dla bliskich. Przeżywają ją zwłaszcza jego rodzice oraz narzeczona. Jacek Murański, po wielu dniach milczenia, postanowił publicznie zabrać głos. W rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim z serwisu "Salon24" ujawnił kulisy tego, jak odkrył ciało syna. Już, gdy go znalazł, był 29-latek nie żył. 

Jacek Murański ujawnił, jak wyglądały ostatnie godziny życia Mateusza Murańskiego

"Wchodzę do domu i widzę, że Mateusz leży w łóżku i śpi. Pomyślałem, że to bardzo dobrze, bo Mateusz miał od wielu lat ogromne kłopoty ze snem. Cierpiał na bezdech senny i bezsenność, był prowadzony przez lekarza, zastanawiał się nawet nad operacją. Budził się z powodu bezdechu nawet kilkanaście razy w nocy" – wyznał. 

"Przechodzę koło łóżka, bo chciałem podnieść żaluzje i coś mnie zaniepokoiło w jego twarzy. Kiedy sprawdziłem, że nie oddycha, zacząłem go natychmiast reanimować i dzwonić na pogotowie. Pogotowie przyjechało bardzo szybko, po jakichś pięciu minutach już byli. Podłączyli go do specjalistycznego sprzętu i próbowali ratować, ale było za późno. Potem patomorfolog stwierdził, że Mateusz zmarł kilka godzin wcześniej, około trzeciej w nocy"  – wyjaśniał.

Stanowczo dementował spekulacje, jakoby Mateusz miał przyjmować oksykodon. "Wiemy, że w jego żołądku nie znaleziono żadnych lekarstw. W domu nie było żadnego oksykodonu. Boli mnie, że pamięć po Mateuszu jest hańbiona podawaniem kłamliwych informacji" – podkreślił Murański. Przypomnijmy, że sekcja wykazała, że przyczyną zgonu Mateusza była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.