Wielki marsz 4 czerwca. Kluczowe momenty, wypowiedzi i liczby – podsumowanie

Natalia Kamińska
04 czerwca 2023, 17:36 • 1 minuta czytania
W niedzielę przez stolicę przeszedł Wielki Marsz opozycji, który zainicjował lider PO Donald Tusk. Na Placu Zamkowym wygłosił poruszające przemówienie. Wydarzenie odbyło się w rocznicę historycznych wyborów 4 czerwca. Na ulice wyszły prawdziwe tłumy. Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy mówi, że było pół miliona ludzi.
Masz 4 czerwca przeszedł przez Warszawę. Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Przemówienie Donalda Tuska na Placu Zamkowym. Kluczowe deklaracje

– Chcemy Polski wolnej, praworządnej, bezpiecznej, uczciwej, czystej, zielonej, samorządowej i europejskiej. Jestem gotów swoje życie poświęcić, żeby Polska była taka jak w tych siedmiu punktach – powiedział zebranym na Placu Zamkowym Donald Tusk, kiedy tłum przeszedł z Placu na Rozdrożu.


Mówił też o bardzo wysokiej frekwencji. – Dzisiaj zobaczyliśmy pół miliona ludzi na ulicach, którzy są zjednoczeni. Czy na pewno warto szukać różnic między nami? Przecież wszyscy chcemy Polski wolnej, bezpiecznej, uczciwej, czystej i zielonej, chcemy Polski samorządowej i europejskiej! – poinformował.

Padła też kolejna ważna deklaracja. – Idziemy do tych wyborów po to, by zwyciężyć (…) Ślubuję wam – i możecie to nazwać ślubowaniem Tuska, jeśli wam się podoba: zwycięstwo, rozliczenie zła, zadośćuczynienie krzywdom ludzkim i pojednanie między Polakami – ogłosił lider PO. Więcej o przemówieniu Tuska pisaliśmy tutaj.

Frekwencja na Marszu 4 czerwca. Na ulicach były tłumy

Jeśli chodzi o wspomnianą frekwencję, to prezydent Warszawy także poinformował, że na ulicach Warszawy było 500 tys. ludzi. To samo mówił wspomniany Donald Tusk.

Nieco mniejszą frekwencję podaję media. Portal Onet pisze, że z szacunkowych obliczeń portalu wynika, że frekwencja w kulminacyjnym momencie, czyli o godz. 15 wynosiła co najmniej 300 tys. osób. OkoPress informuje z kolei o niemal 400 tys. manifestantów. Dokładnie podaje liczbę 380 tys. osób.

Po południu w rozmowie z Polsat News prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski mówił także, że była to największa tego typu demonstracja od dziesięcioleci w Warszawie.

– Chyba każdy to widzi, że jeżeli patrzycie państwo na te obrazki z Warszawy, to nie ma wątpliwości, że takich tłumów w Warszawie do tej pory na demonstracji politycznej nie było w ostatnich 20 latach – przekazał włodarz stolicy.

Trzaskowski: Martwi mnie to, że policja podlega aż tak dużej presji

Skomentował też nieoficjalne dane policji podawane przez PAP, według których w marszu brało udział ok. 150 tys. osób.

– Martwi mnie to, że policja podlega aż tak dużej presji, żeby podawać zaniżone liczby. Samo Metro Warszawskie przewiozło dzisiaj 200 tys. osób więcej niż normalnie w niedzielę o tej samej porze. To pokazuje, że ta mobilizacja była absolutnie olbrzymia. Liczby, które podajemy nie są zupełnie przesadzone – podkreślił.

Manifestacja nie zapomniała też "odwiedzić" Andrzeja Dudy

Marsz opozycji po drodze na Plac Zamkowy zatrzymał się obok Pałacu Prezydenckiego przy Krakowskim Przedmieściu. Tłum skandował wtedy "Trybunał Stanu", "Będziesz siedział" i "Zwyciężymy". – Panie prezydencie, to największe konsultacje społeczne w ciągu ostatnich 30 lat. Tu jest naród, to jest Polska. To nie są pana koledzy z Nowogrodzkiej, to prawdziwi Polacy. Jednak proszę się nie bać, tylko chcemy powiedzieć, co o panu myśli prawdziwa Polska – powiedział europoseł KO Bartosz Arłukowicz. Tłum nadal krzyczał: "Będziesz siedział".

Wielka demonstracja w Warszawie w światowych mediach

Marsz 4 czerwca został też zauważony za granicą. Pochód polskiej opozycji został zauważony m.in. w Wielkiej Brytanii, USA i Izraelu. Także znane agencje prasowe jak Associated Presse i Agence France-Presse przygotowały z niego relacje.

"W Warszawie odbywają się demonstracje przeciwko 'antydemokratycznemu' prawu" – informowała m.in. brytyjska telewizja informacyjna Sky News.

"Demonstracja może być największa od końca komunizmu. Opozycja twierdzi, że ustawa ustanawiająca komisję w sprawie rosyjskich wpływów zostanie wykorzystana do wykluczenia ich ze sceny politycznej" – pisał z kolei Times of Israel. Jest to artykuł na podstawie depeszy wspomnianej agencji Associated Press. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.