Joanna z Krakowa odniosła się do konferencji Szymczyka. "Zostałam okłamana"
Joanna z Krakowa odnosi się do słów Szymczyka
W czwartek po południu komendant główny policji Jarosław Szymczyk wystąpił na konferencji prasowej, na której odpierał zarzuty przedstawiane przez panią Joannę z Krakowa. Przypomnijmy: kobieta została upokorzona w szpitalu przez policję po zażyciu środka poronnego. Gen. Szymczyk ujawnił nagrania z rozmowy lekarki z Krakowa z dyspozytorem 112 oraz z rozmowy policjanta z lekarką.
Do konferencji odniosła się w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" sama pani Joanna z Krakowa. – Zostałam okłamana. Nagranie zgłoszenia lekarki potwierdza, że pani doktor mówi do mnie, że rozmawia z pogotowiem, tymczasem rozmawiała z policją. Nie powiedziała mi tego. Sądziłam, że przyjedzie do mnie lekarz, który mi pomoże, bo tak mówiła pani doktor – podkreśliła kobieta.
– Oburza mnie też i nie zgadzam się na to, że publicznie podawana jest informacja, że cierpię na jakieś zaburzenia. Teraz cała Polska będzie sobie dopowiadać, zgadywać, diagnozować mnie na własną rękę i analizować, na co choruję. Jakie to ma znaczenia?! Gdzie ochrona pacjenta? – dodała.
Kobieta uważa, że charakter interwencji policji związany był z faktem zażycia przez nią środka poronnego. – Dziś tylko upewniłam się, że policja urządziła na mnie polowanie w związku z aborcją. Nigdy nie mówiłam, że mój nastrój jest związany z aborcją. Wykonałam ją ponad tydzień przed telefonem do lekarki – stwierdziła.
Pani Joanna powtórzyła również, że "w rozmowie z lekarką padło słowo samobójstwo, ale w kontekście tego, że nie zamierzam sobie nic zrobić, ale źle się czuję".
Brejza o konferencji Szymczyka ws. pani Joanny z Krakowa
Wcześniej do tłumaczeń gen. Jarosława Szymczyka odniosła się w mediach społecznościowych Dorota Brejza, znana prawniczka, a prywatnie żona senatora Krzysztofa Brejzy. Przede wszystkim przypomniała ona szefowi policji, że "ani próba samobójcza, ani aborcja wykonana przez kobietę osobiście" nie są przestępstwem, tak samo jak "nie jest przestępstwem posiadanie środków do aborcji farmakologicznej". "Proszę zapytać Szymczyka o podstawę prawną do próby odebrania legalnych środków. I szukania ich w majtkach – z pogwałceniem godności" – napisała Brejza.
"To, co się dzieje wokół tej kobiety, jest po ludzku obrzydliwe – jest powtórną wiktymizacją z udziałem państwa. Znaczna część internetu linczuje teraz panią Joannę i odmawia jej prawa do godności. Szymczyk publikuje nagrania ze 112. Przemoc instytucjonalna. Tego się nie da inaczej komentować" – stwierdziła prawniczka. Jarosław Szymczyk twierdzi, że "na ten moment jego zdaniem czynności były wykonane prawidłowo". Poproszony o komentarz do stanowiska krakowskiego sądu, według którego zatrzymanie telefonu kobiety było niezgodne z prawem, jak również nie zachowano odpowiedniej wstrzemięźliwości podczas czynności w szpitalu, szef policji odmówił komentarza.
– Nigdy nie komentuję wyroków sądowych. Szanuję te wyroki. Chcę powiedzieć, że policjanci działali pod dużą presją, a sąd na swoje rozstrzygnięcie miał półtora miesiąca. Orzeczenie sądu nie dotyczy zatrzymania laptopa – stwierdził.